Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ
„Pomerania” styczniowa
Pierwsze tegoroczne wydanie kaszubskiego miesięcznika społeczno-kulturalnego „Pomerania” (nr 1 [527] 2019) liczy 68 stron. Jak zwykle wewnątrz numeru znajdziemy osobno paginowaną wszywkę dodatku edukacyjnego „Najô Ùczba” (nr 1/122). A numer otwierają kaszubskojęzyczne materiały Eweliny Stefańskiej i Darka Majkowskiego omawiające uroczystości wręczenia Medali Stolema Marii Pająkowskiej-Kensik oraz Władysławowi Czarnowskiemu, a także poświęcenia nowego sztandaru Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
Co dalej w styczniowej „Pomeranii”? Między innymi:
Łukasz Grzędzicki: „Burzliwy schyłek 1918 w Gdańsku i misja Paderewskiego”;
Sławomir Lewandowski: „Kaszubi w Wielkim Kacku” oraz „Mali giganci” (‘Bliżej morza’);
„Historia pisała się we mnie” – rozmowa Karoliny Serkowskiej z autorką książki Nieczułość (laureatką I edycji Pomorskiej Nagrody Literackiej „Wiatr od morza”) Martyną Bundą;
„Kościelec” Jacka Bielawy
POWIEŚĆ JAK SYMFONIA
Jerzy Żelazny
Jacek Bielawa w swej przebojowej powieści nie stroni od obscenów. Już w drugim zdaniu (równoważniku zdania, by rzec precyzyjnie) pada słowo na k. Na początku był wielki wybuch. Eksplozja kosmicznego wprost wkurwienia na B. Oczywiście padnie niejedno cięższe słowo na kartach tej powieści, ale stanowczo przeważa kurwa. Tak jak w życiu – wystarczy przejść ulicą, a usłyszy się ich sporo. Nie czynię pisarzowi z tego zarzutu, tak się dzisiaj mówi dość powszechnie, w środowisku inteligencji również. Te pierwsze dwie wypowiedzi w powieści, które przytoczyłem, sugerują naturę jej języka – autor będzie dążył, i to z powodzeniem, do odzwierciedlenia języka, jakim posługują się współcześni inteligenci, mieszkający i pracujący w dużym mieście, i którzy odnieśli sukces materialny. Kimś takim jest niewątpliwie bohater-narrator tej powieści. Jego język, bogaty, czerpany obficie ze wszystkich możliwych źródeł, jest głównym nośnikiem opisu rzeczywistości.
Pierwsze zdanie utworu literackiego, jak się żalą pisarze, bywa najtrudniejsze; pamiętamy, jak się trudził Żeromski w Popiołach, nim wystrzelił słynnym Ogary poszły w las. Autorowi Kościelca też się to udało – nadaje to pierwsze wypowiedzenie rytm całej bez mała powieści, zakreśla kręgi, z których czerpie słownictwo. I ta litera B. zamiast imienia, na którą bohater eksplodował wkurwieniem, to też zapowiedź, że imiona postaci będą sygnowane pojedynczymi literami, nazwiska też.
Nagroda Poetycka SILESIUS
Organizatorem konkursu i fundatorem Nagrody jest Miasto Wrocław. Wrocławska Nagroda Poetycka SILESIUS przyznawana jest w trzech kategoriach:
• nagroda za całokształt twórczości,
• nagroda za książkę roku – za książkę roku uznaje się premierową książkę polskiego autora, z wyłączeniem wyborów lub zbiorów wcześniej opublikowanych wierszy,
• nagroda za debiut roku – za książkę debiutancką uznaje się pierwszą, indywidualną publikację autora o objętości większej niż jeden arkusz wydawniczy.
Do Nagrody można zgłaszać pierwsze wydania książek, które ukazały się pomiędzy 1 stycznia a 31 grudnia 2018 roku.
Prawo zgłaszania książek w kategoriach książka roku i debiut roku mają wydawnictwa oraz członkowie jury, a w kategorii za całokształt – jurorzy oraz organizator i fundator Nagrody.
„Prowincja” zimowa
Z drobnym poślizgiem dotarł do naszej redakcji ostatni ubiegłoroczny numer (4 [34] 2018) kwartalnika społeczno-kulturalnego Dolnego Powiśla i Żuław „Prowincja”. Najnowsze wydanie periodyku, publikowanego – przypomnijmy – dzięki staraniom Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich TAKA GMINA w Sztumie, tym razem liczy 204 strony. Do finansowania przyłożyło się nie tylko Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, lecz również budżet samorządu w ramach programu „Rozwój Kultury w województwie pomorskim w 12018 roku”, a także J. Szarycki Prezes Zarządu Fobos Invest. Natomiast okładkę sygnuje swą pracą artysta plastyk Mariusz Stawarski.
A co znajdziemy między okładkami? Między innymi:
Poezja: Grzegorz Szarmach i Sergiusz Mizera.
Proza: Andrzej Kasperek („Bukowina”); Grzegorz Pełczyński („Republika R”); Piotr Napiwodzki („Wilhelm z Modeny w okolicach Sztumu, cz. 5”).
Esej: Andrzej C. Leszczyński „Okruchy”.
„Inaczej niż w lustrze” Damiana D. Nowaka
Leszek Żuliński
LUSTRO NADZIEI
Z twórczością 30-letniego Damiana Dawida Nowaka spotykam się po raz pierwszy. A przecież jest, tak jak ja, warszawiakiem i okazuje się, że wydał już trzy książki. Publikował też na innych forach. Oto jeszcze jeden dowód, że my, krytycy, nie jesteśmy już w stanie ogarnąć wszystkiego – nie jest to możliwe.
Z tego, że nowy tomik Nowaka trafił w moje ręce, jestem zadowolony. Będą z tej jabłoni spadały dobre jabłka, choć kwaśne. Poza tym gorzkie, bowiem Nowak lewituje w oparach „ciemnej egzystencji”. Takie czasy! Dawny eudajmonizm i inne afirmacje przeszły do historii (choć miejmy nadzieję, że jeszcze powróci ich pora).
Wszyscy jesteśmy zgrani do bólu – tak brzmi tytuł jednego z wierszy. Oto on: poeci siedzą w szeregu na półkach / uwagi mniej niż telewizor co gra / włączony wiecznie dla towarzystwa / a oni stoją dla zasady w szeregu / równiutko polerowani kurzem / zgrani do bólu nie mogą winić siebie / nie mogą winić innych że czytać / i czytać to już nie dziś że wyglądać / radio powoli podziela ich los / płyty milczą odeszły bez walki / koniec kultury nie będzie wielki / cichy jak odgłos zamykania systemu.
Gdyby ten 30-latek był w moim wieku, to być może jeszcze dosadniej przeżywałby poszukiwanie straconego czasu. Ale zasada zawsze jest taka sama: było lepiej, jest gorzej. Boże broń, żeby dzieci (domyślnie przypisywane przeze mnie Nowakowi) jeszcze bardziej w swoich wierszach nie eskalowały reguły vanitas vanitatum. Ale czyżby marność była oczywistością?