Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ
„Incipt” Waldemara Jochera
Bartosz Suwiński
SIĘGAM WARGĄ PO WIDMO. NA PROGU U WALDEMARA JOCHERA
1.
Incipit* składa się z trzydziestu wierszy. To trzecia książka Waldemara Jochera (laureata Nagrody im. Iłłakowiczówny za najlepszy debiut 2009 roku – tom Reszta tamtego ciała), który mówi o niej: „zbiór nowych znaków końcowych”. Trzecie otwarcie. Kolejna próba deszyfrowania znaczeń. W przypadku poezji autora Przetrwalnika, każda krytyczna próba artykulacji tego, co pojawia się w głowie czytającego, w trakcie lektury, już na wstępie skazana jest na porażkę. Tym bardziej, chce się ten poetycki świat zrozumieć, nazwać, rozpoznać. W zetknięciu z tymi tekstami, pozostają nam same wątpliwości. Tu nie domyka się wieka interpretacji. Może siła poezji Jochera na tym właśnie polega, że człowiek w końcu musi znaleźć w sobie taką możliwość siebie, która jak otwarta przestrzeń, pozwoli tym wierszom zabrzmieć, aż po samo, krańcowe echo? Nie jest tak, że ciągłe sabotowanie spodziewanego się sensu, podkopuje naszą wiarę w możliwość jakiegokolwiek dialogu, a to paradoksalnie, uspokaja? Jestem sam ze sobą i trzeba mi nieść ten ciężar. Czy to jest krzyż, o którym pisze Jocher, uciekając tym razem w źródlane konteksty? Żeby znaleźć człowieka, może trzeba wypatrywać u początku?
można wypowiedzieć wszystko, by się zrodzić w mowie –
by odgrodzić przyszłość: jej już bez nas nie ma; nie ma nas
w tych zdaniach. plątam siebie w wargach na czas pępkowania.
„Wieczór / Vespera. Poezja. Antologia >Toposu”
Leszek Żuliński
ANTOLOGIA POETÓW „TOPOSU”
Tę opasłą książkę zawdzięczamy Krzysztofowi Kuczkowskiemu, redaktorowi naczelnemu dwumiesięcznika literackiego „Topos”, który rzecz sumiennie zredagował, opatrując stosownym wstępem. Oto początkowy fragment:
Prezentację poezji Metaf (czy Metafu?) otwierają wiersze nestorów polskiej poezji i nieżyjących, kolejno: Kazimierza Hoffmana, Zbigniewa Jankowskiego, Teresy Ferenc, Leszka Aleksandra Moczulskiego i Feliksa Netza, a wiec roczników dwudziestych (Hoffman) i trzydziestych ubiegłego roku…
Nie przytaczam uwag dalszych tegoż wstępu, bo wpis byłby zbyt długi…
Ta książka to jest kawał wielkiej roboty. Zawiera ona poezję wybraną, bowiem nie dałoby się całości ogarnąć. Zaczyna się od Kazimierza Hoffmana, który zmarł w roku 2009, a zamyka Adrian Sinkowski, urodzony w roku 1984.
Napotkamy tu lawinę poetek i poetów, a każdy prezentuje ponad 10 wierszy. Toteż – uwaga! – księga liczy blisko 400 stron.
Czytaj więcej: „Wieczór / Vespera. Poezja. Antologia >Toposu”
Konkurs Poetycki im. Anny Świrszczyńskiej „Książkowy debiut poetycki”
Organizatorem konkursu jest Wydział Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa.
W konkursie mogą wziąć udział autorzy, którzy nie wydali wcześniej samodzielnej książki poetyckiej.
Warunkiem udziału w konkursie jest nadesłanie zestawu niepublikowanych w formie książkowej wierszy stanowiących artystyczną całość i opatrzonych tytułem oraz hasłem/godłem.
Tematyka prac jest dowolna. Organizatorzy nie określają liczby utworów w zestawie.
Prace konkursowe należy przesłać w formie wydruku oraz w wersji elektronicznej (szczegóły w regulaminie).
Nagrodą jest wydanie zgłoszonego do konkursu tomiku wierszy, spotkanie autorskie oraz promocja tomiku podczas NOCY POEZJI 2021.
Termin nadsyłania prac upływa 30 kwietnia 2021 r. (data stempla pocztowego).
Czytaj więcej: Konkurs Poetycki im. Anny Świrszczyńskiej „Książkowy debiut poetycki”
„Jedenaście metafor” Marka Czuku
Bartosz Suwiński
PLEONAZM I TAUTOLOGIE
Jedenaście metafor to czternasty „poetycki” zbiór Marka Czuku, który pisze, że wiersz nic nie mówi, ale jest. W przypadku łódzkiego autora, wiersze mówią za dużo i banalnie. Niestety są i uwierają, jak but, omyłkowo za język wyrwany młodszemu bratu. Tomik pozbawiony jest językowego szwungu. Osuwa się w banał, spada na dół, jak słowa w poemacie Różewicza. Pastisze i żarty nie są warte tynfa. To humor, który powoduje awersję, od biedy zniechęcenie. Niezrozumiały jak błąkający się po Ivry, Norwid. Żart niby luźny, a jakoś taki wymuszony. Tak jakby Pan Cogito spotkał Niejakiego Piórko i pomyślał, że jego dezynwoltura bywa wystudiowana. A bon mot wypada z kieszeni jak proteza ze szklanki. Dalej? Ironia wyświechtana, wersy niczym komunały. Wyznania miłosne dla Różewicza, Herberta i Miłosza raczej celujące we frazesy. Dla Szymborskiej we fraszki. Żonglowanie wątkami z Norwida bez pokrycia. Ekfrazy siermiężne, o paździerzowych dowodach. Nie wiem, co poeta chciał powiedzieć. Nie wiem, po co? Do kogo adresuje swoje wiersze o wierszach? Ten tomik, chcąc doprowadzić sprawy pomyślnie do finału, winien ograniczać się do jednego wiersza – Rilke:
Małe jest to, co zwyciężamy,
a wielkie to, co nas zniewala.
Nędza, upadek, echo wojny,
głębia, potęga, straszny anioł,
wzrost, doświadczenie, dary znikąd,
szlachectwa, twory wyobraźni,
piekielny stos, cierpienia koniec.
Wielka jest śmierć i płacze w duchu.
„Na przedprożach baśni” Zygmunta Ficka
Stanisław Szwarc
W GÓRĘ POTEM W DÓŁ
Ten tytuł jest cytatem z wiersza Zygmunta Ficka „droga” opublikowanym w tomiku „Na przedprożach baśni”.
droga idzie tak jak ja
w górę potem w dół
i potok płynie tak jak ja
tylko w dół
Tylko cztery wersy, a ile przyjemności w ich czytaniu mimo pewnej oczywistości skojarzeń. „W górę potem w dół” to nie tylko wędrowanie po górach, którymi tak zafascynowany jest Zygmunt Ficek. To także wędrówka czytelnika po kolejnych wierszach tego tomiku.
W górę i w dół, na szczyty i w doliny. Jak wiadomo, na szczycie zwykle jest mało miejsca, to i wiersze zwięzłe, trochę aforystyczne, jak choćby ten wymieniony na początku albo ten, który zaczyna cały tomik:
wątpisz więc
nie idziesz w ciemno.
Tylko pogratulować umiejętności skrótu. Szkoda jednak, że już następny dwuwersowy tekst pozostawia niedosyt, jak wtedy gdy w drodze na szczyt wyjdzie nagle mgła i już nici z pięknych widoków.