Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ
Nagroda Polskiej Sekcji IBBY „Książka Roku”
Organizatorem konkursu jest Stowarzyszenie Przyjaciół Książki dla Młodych (Polska Sekcja IBBY) z siedzibą w Warszawie.
Celem konkursu jest promocja wartościowej literacko i graficznie książki dla dzieci i młodzieży oraz uhonorowanie osoby lub instytucji za zasługi na polu upowszechniania czytelnictwa. W konkursie nagradzani są żyjący rodzimi twórcy i propagatorzy czytelnictwa.
Nagrody przyznawane są w czterech kategoriach:
1) Nagroda literacka;
2) Nagroda graficzna;
3) Nagroda za upowszechnianie czytelnictwa;
4) Nagroda w kategorii specjalnej „Dziecko jest najważniejsze” za książkę o tematyce związanej z niepełnosprawnością dzieci i młodzieży.
W kategoriach „Nagroda literacka” i „Nagroda graficzna” można zgłaszać książki polskich wydawców wydane w okresie od 1 listopada 2020 r. do 31 października 2021 r. Nie należy zgłaszać podręczników i materiałów edukacyjnych.
W kategorii „Nagroda specjalna” można zgłaszać książki polskich wydawców wydane w okresie od 1 stycznia 2011 r. do 31 października 2021 r.
„Kiedyś, jednak. Wiersze wybrane (1977-2020)” Aliny Biernackiej
Stanisław Szwarc
SEKCJA ŚWIATA
„Kiedyś, jednak. Wiersze wybrane” to dwieście pięćdziesiąt siedem utworów poetyckich wybranych przez autorkę z sześciu dotychczas wydanych tomików wraz z dołączonymi „Wierszami nowymi”, na okładce reprodukcja obrazu córki poetki – Joanny Sendlak.
Pora przedstawić samą poetkę. Wnuczka kompozytora Vincasa Bacevicziusa, córka wybitnej skrzypaczki i kompozytorki – Grażyny Bacewicz, siostrzenica kompozytorów i pianistów – Vytautasa Bacevicziusa i Kiejstuta Bacewicza oraz poetki i dziennikarki Wandy Bacewicz, matka malarki i pisarki Joanny Sendlak – jednym słowem Alina Biernacka – malarka i poetka w jednej osobie.
Niełatwo czyta się taką liczbę tekstów opublikowanych na przestrzeni przeszło czterdziestu lat. Trudno wyłowić przemiany, jakim podlegały język i tematyka tych utworów.
Trzeba przyznać, że Alina Biernacka ma niebywałą wyobraźnię i skłonność do tworzenia niezwykłych obrazów, zwłaszcza gdy można wyczuć autentyczność przeżyć - jak w wierszach poświęconych matce. Szkoda że jest ich tylko kilka. W jednym z utworów potrzeba bliskości z matką prowokuje do stworzenia tekstu ocierającego się o turpizm.
Pięć lat. Rocznice jak sławne miasta, / zapraszają ciekawych do zwiedzania. /…/ I ta potrzeba: zobaczyć – odgarnąć śnieg, kamienie, / drewno – przytulić się do ciebie. / Może to brak wyobraźni? / I większy od zdziwienia byłby strach? / Zawróć, zasyp. / Wiem: wygra zgodnie z prawami ziemi, / ta biernie tu siedząca.
Czytaj więcej: „Kiedyś, jednak. Wiersze wybrane (1977-2020)” Aliny Biernackiej
Podwójny numer„Pomeranii”
Jak zwykle latem czytelnicy otrzymują podwójny numer kaszubskiego miesięcznika społeczno-kulturalnego „Pomerania”. Bieżące wydanie (7-8 (555] 2021), tym razem pozbawione dodatku edukacyjnego „Najô Ùczba”, liczy 84 strony. Słowo wstępne redaktora naczelnego Sławomira Lewandowskiego akcentuje dwa wydarzenia: pięćdziesiątą edycję Konkursu Recytatorskiego Literatury Kaszubskiej „Rodnô Mòwa” oraz planowany na sierpień XXII Zjazd Kaszubów w Pucku.
A co między okładkami podwójnego wydania „Pomeranii”? Między innymi:
Jan Wyrowiński (prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego): „Widzimy się w Pucku!”;
SL: „Koleją z Kartuz do Kokoszek” (‘Wydarzenia’);
Stanisław Janke: „Odszedł Jerzy Kiedrowski” (‘Pożegnanie’);
Daniel Kalinowski: „Poezja ponad cierpieniem. Twórczość Mieczysława Stryjewskiego (cz. 2)”;
Danuta Maria Sroka: „Leszek Bakuła. Intelektualista z Kurpi i Pomorza” (‘Sylwetki’);
Andrzej Janusz: „Krwawe zamieszki w powiecie morskim” (‘Historia’);
„Czarne wnętrze czarny dach” Lucyny Skompskiej
Leszek Żuliński
POEZJA WYMAGAJĄCA SUPER-SKUPIENIA
Autorki tej dotychczas nie znałem, a okazało się, że ma dorobek spory.
Na skrzydełku okładki czytam: poetka, felietonistka i eseistka, autorka m.in. kilkunastu książek poetyckich. Urodzona łodzianka, od kilku lat mieszka w Katowicach.
Karol Maliszewski zauważa: Co za dziwne wiersze, jednocześnie powściągliwe i nie, aż buzujące od dyscyplinowanych emocji, więc z jednej strony estetyczna dyscyplina, a z drugiej etyczna czujność zbierająca doświadczenia z całego życia bohaterki i jej rodziny.
Na początek przeczytajcie wiersz pod tytułem wyobraź mnie sobie. Oto on:
wyobraź mnie sobie w taksówce pachnącej tytoniem / po tym jak wybiegłam z domu / z walizką w ręce z biletem na trochę życia / a potem gdzieś w jakimś terminalu a potem w chmurach / przenikającą się z przestrzenią / oczy przestrzeni i oczy ciała / patrzą w przeciwne strony / godzą w siebie godzą się ze sobą / wszystko im umyka chociaż przepływa przez nie / na razie jestem w drodze / muszę przejść do ciebie / po wąskiej grobli złożonej ze słów / zatapianej co chwila przypływem / hałaśliwego świata.
Już sama puenta końcówki tego wiersza pachnie mi introwertycznością.
Czytaj więcej: „Czarne wnętrze czarny dach” Lucyny Skompskiej
Szelesty czasu
Jerzy Żelazny
Czas jest ojcem prawdy.
François Rabelais
1. CZAS POŁOGU
Kogo skrywasz?
Tata Edziuch włożył dłoń pod koszulę mamy Weronki i czule głaskał jej wzniosły brzuch, uszczypnął delikatnie w okolicy pępka. I mówił:
- Ciekawe, kogo tam skrywasz – dziewuszkę czy siurka?
- Chłopaka. Wiem, bo się rozpycha, ciasno mu.
- Jeśli dziewuszka, to musi być ładna, a chłopak mądry.
- Będzie mądry, zajdzie wysoko. I nie spadnie z tej wysokości, taka moja nadzieja.
Tata Edziuch poczuł na palcach dłoni przyległych do brzucha brzemiennej napominający prąd. Cofnął rękę, obejrzał dłoń – nie było na niej żadnego śladu. Tylko jeszcze przez moment tętniło pieczenie palców. Głos Weronki go uspokoił:
- Zaprowadź dzieci do Tylochów, niech tam posiedzą kilka dni, by się tu nie kręciły. Leoś natnie im drewek do platy, on lubi rąbać, a Kundzia zabawi się z babcią Ludwiką. Stara nie potrafi się napatrzyć na wnuczkę. I z księdzem proboszczem się pobawi, na pewno posadzi ją na kolanach i będzie huśtać, a Kundzia chichotać. Ona to taka śmieszka. Po drodze wstąp do babki Chmielowej, powiedz, niech będzie gotowa, żeby gdzieś nie polazła, bo może już dzisiaj… On się wierci, chce na świat, śpieszy się, będzie z niego pociecha… I urwis. Nie waż się klepnąć babki Chmielowej w tylek; wiem, że cię ręka swędzi, żeby ją tam zdzielić albo pogłaskać.
- Jeśli Bóg obdarzy nas chłopakiem, to jak damy mu na imię? – mówił Edziuch, pomijając milczeniem sprawę klepnięcia w tyłek babki Chmielowej.
- Bóg nas obdarzy? Ja urodzę – zabrzmiał dumnie głos Weronki. - Przy bożej pomocy – dodała asekurancko. – A na imię damy Jerzak.
- Ładniej byłoby Jerzon.
- Nie, ma być Jerzak – powiedziała z naciskiem. I dodała: - Jerzak i bez gadania! I niech przyjdzie Jadźka, pomoże.
- Przecież to jeszcze panna i ma być przy porodzie? I na dodatek kulawa. Noworodek spojrzy na jej kulas, a z tego tylko nieszczęście… - Tata Edziuch zamilkł, bo spojrzenie mamy Weronki nakazywało mu zamknąć japę i robić to, co nakazała. Westchnął i wyszedł z sypialni.