„Czarne wnętrze czarny dach” Lucyny Skompskiej
Leszek Żuliński
POEZJA WYMAGAJĄCA SUPER-SKUPIENIA
Autorki tej dotychczas nie znałem, a okazało się, że ma dorobek spory.
Na skrzydełku okładki czytam: poetka, felietonistka i eseistka, autorka m.in. kilkunastu książek poetyckich. Urodzona łodzianka, od kilku lat mieszka w Katowicach.
Karol Maliszewski zauważa: Co za dziwne wiersze, jednocześnie powściągliwe i nie, aż buzujące od dyscyplinowanych emocji, więc z jednej strony estetyczna dyscyplina, a z drugiej etyczna czujność zbierająca doświadczenia z całego życia bohaterki i jej rodziny.
Na początek przeczytajcie wiersz pod tytułem wyobraź mnie sobie. Oto on:
wyobraź mnie sobie w taksówce pachnącej tytoniem / po tym jak wybiegłam z domu / z walizką w ręce z biletem na trochę życia / a potem gdzieś w jakimś terminalu a potem w chmurach / przenikającą się z przestrzenią / oczy przestrzeni i oczy ciała / patrzą w przeciwne strony / godzą w siebie godzą się ze sobą / wszystko im umyka chociaż przepływa przez nie / na razie jestem w drodze / muszę przejść do ciebie / po wąskiej grobli złożonej ze słów / zatapianej co chwila przypływem / hałaśliwego świata.
Już sama puenta końcówki tego wiersza pachnie mi introwertycznością.
A teraz na przykład inny utwór:
dzieciństwo się nie przedawnia / stoi wyburzony dom płynie wyschnięta rzeka / znajomy krajobraz przypomina matkę / jest poruszony / (czas przechytrzył migawkę) / jej twarz nie chce się ustać / drży jak drobiny w koloidowej kuli / nie ma chronologii to wymysł starców / miejsce jest ciągle to samo / jest we mnie póki oddycham.
Istotna jest w tych wierszach wspomniana introwertyczność – inaczej: „wsobność”! I takie określenie uważam za sedno poezjowania Pani L. Skompskiej.
Mocno poruszył mnie wiersz: jaki niezwykły język / nieziemski / przemawia nim moja matka / tłumacz który ukrył się w moim ciele przekłada / bardzo ważne słowo po słowie / ale to nie jest język którym się mówi / to język którym się martwieje / czuję go w sobie / trudno mi przyznać że nawet najmniejsza komórka mojego ciała / rozumie więcej ode mnie / trzymam jej drobną rękę / nie wiem czy jest moją matką czy córką / czy gęsią o ostrych piórach / które kiedyś / przekłuły moje oczy na świat.
W tym utworze jest cudna puenta, ale niełatwe nasze dociekanie, ponieważ ta „wsobność” jest tak głęboka, że nie wiemy do końca czy za „dobrą nitką” idziemy i czy ją dobrze rozpoznajemy.
Krótko mówiąc mamy twardy orzech do zgryzienia, gdyż tu trzeba wchodzić ostrożnie, z uwagą wyłapując treści podawane niekonwencjonalnie.
Nie wrzucam tego zbioru na półkę, bo wciąż mnie gnębi świadomość, że wiersze te wymagają mocniejszych przetrawień. I trochę żałuję, iż Autorka sięgnęła po środki utrudniające odbiór.
Tak czy owak jedno jest pewne: ów poetycki zbiór wart jest poświęcenia czasu na lekturę – choćby dlatego, że otwiera odbiorców na nowe przestrzenie.
Lucyna Skompska „Czarne wnętrze czarny dach”, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Odział w Łodzi i Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2021, str. 44.
Leszek Żuliński