Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ
Poczta lyteracka (marzec - czerwiec) 2020
Jan Chrzan
Andrzej K. Dzień dobry. Wysyłam swoje najnowsze wiersze. Mam nadzieję, ze zostaną wydrukowane (…)
Szanowny Panie – nie wiem jak to się stało, ale stało się. Pański list, przysłany jeszcze zimą, przepadł w mnogości innych. To znaczy – nie tyle przepadł, co zawieruszył się. Proponowane utwory jak najbardziej warte są/były publikacji. Jeśli nie zniechęcił się Pan, proszę o wiadomość. Łącznie z informacją – które wiersze nie były w międzyczasie ogłaszane. Może Pan też dosłać garść nowych.
Michał K. Chciałem zapytać się o możliwość publikacji u Państwa kilku premierowych wierszy (z przygotowywanego 4-tego tomu, premiera: 2020)? (…) Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź.
Szanowny Panie Michale – dziękujemy za ofertę. Jednak nie dołączył Pan wierszy. Zapewne zna Pan przypowieść o kupnie kota w worku. Nie ma obietnic w ciemno. I jak zwykle zastrzeżenie: przeznaczone do przedpremierowej publikacji utwory nie mogą być przedtem nigdzie ogłaszane.
Bogdan S. Ujrzałem światło Latarni Morskiej. Obudziła się we mnie nadzieja, że dopłynę do brzegu. Przesyłam swój utwór dramatyczny: Pikowe zapasy. (…)
Bardzo poetycko zaczął Pan list. I fakt, światło naszej latarni (jak każdej zresztą) daje możliwość bezpiecznego zakończenia rejsu. Kilka osób czytało w naszej redakcji Pańską sztukę. I opinie są podzielone. W każdym razie ożywiło to nasz apetyt. Stąd pytanie o inny utwór dramatyczny. Mógłby Pan nam taki zaproponować? Jeśli naturalnie istnieje. Bo przecież dzieła nie rodzą się na pniu…
„Wieżowiec: Zero” Karoliny Sałdeckiej
Leszek Żuliński
TRUDNE, MĄDRE WIERSZE
Czytanie i ewentualne recenzowanie tomów poetyckich to moja nie jedyna, ale główna profesja. A najciekawsze jest to, kiedy napotykam wiersze, które mnie mocno interesują. Nie zdarza się to często, ale tomik (już trzeci z kolei tej Autorki) mocno mnie wciągnął. Dlaczego? – spytacie? Prosta odpowiedź: tego typu wierszy jeszcze nie „smakowałem”, a wiadomo, że każda nowa (i sensowna) oryginalność jest dużym walorem.
O Karolinie Sałdeckiej czytam: (ur. 1983) – polska poetka i pisarka. 7 czerwca 2011 obroniła doktorat nauk humanistycznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika na podstawie pracy „Wizerunek kobiety w polskich powieściach doby realizmu socjalistycznego”. Laureatka I nagrody VII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Rainera Marii Rilkego 2009. Nominowana do Orfeusza – Narody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego 2017 za tomik „Psi blues”. Publikowała m.in. w „Arteriach”, „Blizie”, „Toposie”, „Twórczości”. W 2016 otrzymała stypendium Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w dziedzinie literatury.
Zachęcił mnie na dodatek mój przyjaciel Wojciech Kass, który w tej książce pisze: Jednym z wyznaczników tego, co można by określić miarą artystyczną zbioru wierszy jest stopień zaludnienia, czyli to, jak dalece utwory w nim pomieszczone służą jedynie odautorskiemu głosowi, a na ile na ich „pokład” zaproszeni zostali goście, osoby oraz ich głosy, krajobrazy i zjawiska, przyroda ożywiona i nieożywiona. Pod tym względem w trzecim tomie Karoliny Sałdeckiej jest gwarliwie, a raczej swarliwie, co odsłania żywioł tej poetki, którym jest społeczeństwo, jego warstwa odrzucona i upodlona, splugawiona i pławiąca się w swoim poniżeniu.
Złota klatka*
Janusz A. Korbel
Mój białoruski przyjaciel – grafik i autor tekstów piosenek – mówił, że większość białoruskiego społeczeństwa nie chce zmian, bo reżim Łukaszenki daje im poczucie bezpieczeństwa. Żyją w klatce, chociaż nie jest ona ze złota. U nas nie ma reżimu i syndrom klatki nie powinien nas dotyczyć, z zaskoczeniem jednak zauważyłem, że na przykład ukazuje się coraz więcej, coraz bardziej kolorowych, na coraz wyższym poziomie edytorskim wydawanych publikacji, które o niczym nie mówią, nie informują, poza informacjami o sponsorach i unijnych programach w ramach których zostały wydane. Najczęściej nazywa się to uczenie: „materiały promocyjne”. Kiedy wezmę do ręki taki promocyjny przewodnik po regionie, poza „zajebistymi” kolorami fotografii doświadczę jeszcze niemożności przeczytania więcej niż dwóch zdań, bo ileż można czytać zdania w rodzaju „...w oparciu o [...] samorządy podpisały umowę o [...] gdzie za cel nadrzędny uznano rozwijanie kultury [...] zbliżenie [...] podejmowanie [...] celem ochrony unikatowości ... ” Zaraz, zaraz, czy aby nie jestem w klatce? Ten promocyjny przewodnik, a jakże, wydano w trzech językach na papierze, a także na DVD. Podobno wykorzystano na to 100 000 PLN z rzeki pieniędzy unijnych płynących do Polski na rozwój regionalny. Jeśli chcę się czegoś dowiedzieć o regionie muszę jednak sięgnąć do pożółkłego papieru czarno-białego wydawnictwa z czasów PRL gdzie pod zdjęciami tych samych obiektów pisze składnymi zdaniami z którego są wieku, kto je projektował, w jakim są stylu. W materiałach promocyjnych o takich głupstwach się już nie wspomina. Ale „realizacja zadań programów w ramach i pod patronatem” zapewnia realizatorom święty spokój do wyczerpania środków na projekt.
„Ukryte myśli” Romana Cieplińskiego
Stanisław Szwarc
DO-MYŚLENIA
Dobra książka powinna dawać czytelnikowi do myślenia. Ukryte myśli Romana Cieplińskiego dały mi do myślenia już przy piątym zdaniu książki.
Wyobraźnia, która jako taka jest pewnym nadużyciem umysłu, kiedy to przekracza on granicę dzielącą teraźniejszość od przeszłości i przyszłości, kiedy to nie rejestruje i nie reaguje, na to co „jest”, lecz na to, czego aktualnie „nie ma” i tworzy nierealną rzeczywistość alternatywną, wytwarza – chcąc bronić się przed naporem rzeczywistości zmysłowej – przeciwciała pokus, czyli „apele o zachowanie cnoty” w zbyt dużej ilości, które to niszczą wyobraźnię z natury niewinną i bezinteresowną.
Zamyśliłem się i postanowiłem przeczytać to zdanie kilka razy. Pochlebiam sobie, że zrozumiałem je już za trzecim. Zamyśliłem się jeszcze raz i w tym zamyśleniu podszedłem do biblioteki. Sięgnąłem po zbiór esejów ks. Józefa Tischnera W krainie schorowanej wyobraźni. Nawet się nie spostrzegłem, jak upłynęła godzina wspaniałej lektury.
W obydwu tekstach chodzi mniej więcej o to samo. Obsesyjne zwalczanie pokusy prowadzi do nieustanego myślenia o niej, stwarzania skonkretyzowanych wizji pokusy, a w rezultacie, paradoksalnie, do podatności na nią. Wiedzą coś o tym niektórzy duchowni, którzy wobec typowego dla tego stanu ograniczenia zachowują się tak, jakby z dekalogu pozostało tylko szóste przykazanie.
Katarzyna Kuroczka - Wiersz
NIE
w odpowiedzi Martinowi Niemöllerowi
ci których obchodzę mniej niż nic
wypominają mi brak protestu
w wydarzeniach dla nich ważnych
w obronie słusznych wartości
ci którzy z pełną powagą
napluli mi w martwą twarz teraz
domagają się mojej uwagi
potrzebując jej do swoich celów
odpowiadam więc tym którzy
zapomnieli o moim istnieniu
skazując na ból samotności
nie będę protestować dla waszej
wygody którą opłacają pod stołem
nie będę protestować na zawołanie
będę nadal martwić się o siebie
bo wy tego za mnie nie zrobicie
Katarzyna Kuroczka