Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ
„Morze w poezji i malarstwie” Stanisława Nyczaja
Leszek Żuliński
ALBUM POETYCKI
To jest kolejny zbiór wierszy Stanisława Nyczaja. Tom – rzekłbym – wyjątkowy i dużej klasy. W zasadzie ma rozmach albumu, gdyż na dodatek towarzyszy mu Maria Wollenberg-Kluza wspaniałymi obrazami.
Zanim dotrzemy do wierszy warto przeczytać wstęp ponad 20-stronicowy, zatytułowany: Reminiscencje przed poetycko-malarskim rejsem. To wywód Autora na temat wielu jego literackich dokonań.
Ja, pozwólcie, zajmę się głównie wierszami, których tutaj mamy tylko dwadzieścia cztery. To jest absolutne sedno tej dziewięćdziesięciostronicowej książki.
A więc popatrzcie jakim cymesem można obłożyć o wiele liczniejsze poetyckie „obrazy”.
Nazwałbym tę książkę albumem otoczonym didaskaliami rozmaitymi i przyznam się, że aż takiego „dzieła” jeszcze w ręku nie miałem.
Pozwólcie więc, że przejdę do utworów Staszka Nyczaja.
Przytaczam wiersz pierwszy, który jak – jak inne – tytułów nie mają. Oto on: Morze – pokorne. / Upada nam do stóp, / nawet gdy wzmaga się w sobie. // Z zębów rekina / tylko lśniąca piana. / Śmiech, zwykły śmiech je rozprasza. // Nie bój się sztormu włosów nad czołem! / Fale morza – łagodne. / Gorsze te, co w nas rosną / i kipią tak bezbrzeżnie, / że słońce ledwo zdąży o zachodzie widzenia / przytrzymać je silnym promieniem.
Ten typ utworu – zauważcie – jest dalece nieegotyczny.
Czytaj więcej: „Morze w poezji i malarstwie” Stanisława Nyczaja
Młodzi na start 2021
Organizatorem konkursu jest Burda Media Polska Sp. z o.o.
W konkursie mogą wziąć udział osoby pełnoletnie – studenci kierunków związanych z wzornictwem przemysłowym, osoby interesujące się wzornictwem przemysłowym, pasjonaci sztuki, zawodowi projektanci oraz nieformalne grupy projektowe.
Tematem tegorocznej edycji konkursu jest „Motyw przewodni”.
Wszystko co nas otacza ma swój motyw przewodni, np. obraz – kompozycję, podróż – drogę, film – fabułę. Ujmij w swojej pracy konkursowej odpowiedź na pytanie, jaki motyw przewodni ma Twój zgłoszony projekt.
Praca konkursowa powinna:
- dotyczyć zadanego tematu,
- być wykonana w skali 1:1, z odpowiednich materiałów docelowych i z zachowaniem należytej staranności,
- spełniać podstawowe warunki techniczne, w tym bezpieczeństwa prawidłowego montażu i użytkowania.
Zgłoszenia należy przesyłać za pośrednictwem formularza na stronie konkursu.
Laureaci konkursu otrzymają nagrody pieniężne o łącznej wartości 20.000 zł.
„Wieża wiatrów" Roberta Gawłowskiego
Klaudia Jeznach
DIALOG KULTUR, ŹRÓDŁO I POCZĄTEK…
(…) dziękuję Ci że dzieła stworzone ku chwale Twojej
udzieliły mi cząstki swojej tajemnicy (…)
a także Akropol którego nigdy nie zrozumiałem do
końca cierpliwie odrywał przede mną okaleczone
ciało (…)
pozwól o Panie (…)
żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne
cierpienia
a nade wszystko żebym był pokorny to znaczy ten
który pragnie źródła
dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny
a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony na
zawsze i bez wybaczenia
(Z. Herbert, Modlitwa Pana Cogito – podróżnika)
I.
Dokonać zapisu znaczy pozostawić ślad istnienia. To, co zostaje opowiedziane, nigdy nie przemija. Doskonałym tego przykładem jest poezja Roberta Gawłowskiego, która wyrastając ze Słowa, będąc pragnieniem źródła, jest czymś więcej niż greckim logos. Znacznie bliżej jej do tradycji żydowskiej, w której słowo (dabar, davhar) żyje i działa. Sprawczość literatury, budzącej się z chronicznej wędrówki pisarskiego milczenia, jest zaletą „Pyłu” i „Dotknięcia” – owoców ciszy. Kto wie, czy przerwa w publikowaniu nie była ciszą dialogiczną? Ciszą, dzięki której pisarz mógł wejść w rozmowę z samym sobą, z wewnętrznym głosem, z Naturą, historią. Być może było to miejsce pozostawienia całego „się” świata i otworzenia na rzeczywistość własnego, niepowtarzalnego okna. To spotkanie, w przypadku wrocławskiego pisarza, nigdy nie odbija się krótkim i urwanym echem. Czytelnik ma do pokonania drogę pełną lirycznych rozmów, gęstej sieci znaków, metaforycznych podmuchów wiatru czy kontemplacji skłaniającej do wejścia w głąb własnego jestestwa. Nie ulga wątpliwości, że jest to jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów metafizyków.
„Śmiech Chryzypa” (odcinek siedemnasty)
Jerzy Żelazny
W DRODZE I W EMPIREUM
Zbudziło go stukanie w drzwi. Usiadł w pościeli, przecierał oczy. Wyszedł do saloniku, paliło się światło, w fotelu siedziała pani Zenobia, przeglądając jakieś pisma. Na stoliku stało gotowe jedzenie: parówki na gorąco, kilka plasterków szynki i żółtego sera, sałatka z pomidorów i kiszonych ogórków, maselniczka z masłem, bułeczka i chleb pumpernikiel, oczywiście w niewielkiej porcelanowej miseczce sałatka warzywna, pachniała świeżo zaparzona kawa. Zastanowił się, czy to śniadanie, czy kolacja. Wyglądało, że to raczej zestaw śniadaniowy. Burzyła to śniadaniowe menu owa sałatka warzywna.
- Zjedz najpierw, żeby ci nie wystygło, potem weź prysznic. Najdalej za godzinę ruszamy – powiedziała pani Zenobia.
- Dokąd? – zapytał Jerski nie całkiem przytomny.
- Przecież jedziesz do Metropolii po odbiór nagrody literackiej.
- Jasne, prawda… Już zapomniałem, tyle się wydarzyło po drodze. Czy to śniadanie, czy kolacja? – zapytał wskazując na zastawiony stół. Pani Zenobia nie zdziwiła się tym pytaniem.
- Ani śniadanie, ani kolacja. Chodzi o to, żebyś coś zjadł. Jest noc, przespałeś ranek, cały dzień i kawałek następnej nocy, ale teraz musimy jechać. Proszę, posil się, bo nie będziemy się zatrzymywać. Wyjdę, żeby ci nie przeszkadzać w ablucjach – zażartowała i wyszła.
Fryz dziwił się, jak to możliwe – na skraju poprzedniej nocy przytuliłem się do kanapy na chwilę, bo raptem poczułem potrzebę zmiany pozycji z wertykalnej na horyzontalną, leżąc, pomyślałem, łatwiej zniosę opowieść Jurasa, bowiem zaczęła mnie nużyć, nie było w niej nic odkrywczego, czego bym nie wiedział z życia innych fatalnych stadeł ludzkich. Wyciągnąłem się więc na kanapie, zasnąłem… Dlaczego więc – głowił się – spałem w łóżku, w pościeli, pod puchowa kołdrą, w piżamie, w sąsiednim pokoju, a nie w saloniku, gdzie zmrużyłem oczy?
„Błahostki” Lecha M. Jakóba
Nakładem łobeskiego wydawnictwa BRYK-ART ukazał się zbiór fraszek pt. Błahostki Lecha M. Jakóba. Zbiór – opublikowany w formacie B6, szyty, w twardej oprawie - zawierający około 250 miniutworów, zilustrował kołobrzeski artysta plastyk Dariusz Mazur. Typografia, opracowanie graficzne i projekt okładki: Bogdan Zdanowicz. Fotografię autora wykonała Halina Szczepańska.
Książeczka podzielona została na dziewięć działów: „Historia, polityka i my”, „W kręgu kultury i sztuki”, „Balon kariery”, „Kobieta i dookoła niej”, „Zapały miłosne”, „Z życia obyczajów i praw”, „Do siebie i przyjaciół”, „Refleksje na co dzień”, „Na marginesie ziemskości”.
Irmina Kosmala zdążyła w Kuźni Literackiej (https://kuznia.art.pl/wydarzenia-kulturalne/2446-blahostki-lech-m-jakob.html) napisać m. in. Dobra myśl – niczym przyzwoity ciepły posiłek mroźną zimą – krzepi. Za oknem wiosna, więc – pozostając w terminologii kulinarnej – dobrze byłoby, gdyby i myśl była lekkostrawna. Nie powodowała niepotrzebnych wzdęć tudzież zaparć. Zdaje się, że takiemu celowi przyświeca najnowszy zbiór Błahostek Lecha M. Jakóba.(…) W jego fraszkach – podobnie jak u klasyka gatunku, Sztaudyngera – mnóstwo jest humoru i tylko szczypta ironii oraz naparstek sarkazmu. Znajdziemy tu wiele śmiesznych powiedzonek, w celny sposób obnażających niedostatki ludzkich poczynań, zmagań z własną ułomnością czy losem.
A tak zachęca autorka minirecenzji do lektury:
DO CZYTELNIKA
Masz, czytelniku, ochotę na słowne igraszki?
Nie wahaj się sięgnąć po Jakóbowe fraszki.