„Nie mam pytań” Anny Mochalskiej
Leszek Żuliński
TRYPTYK ZNACZĄCEJ WAGI
Ta Autorka jest – jak na razie – mało znana. Przytaczam to, co o Niej wiemy: Ur. 1992. Wydała dwa zbiory wierszy: „syndrom obcej ręki” i „same głosy” (nominacja do Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego „Orfeusz”). Była dwukrotnie wyróżniona w projekcie Biura Literackiego „Pracownia po debiucie” i nominowana do nagrody głównej w Konkursie Poetyckim im. K. Janickiego. Publikowała m.in. w „Stonerze Polskim”, „Arteriach”, „Wakacje”, „Twórczości” i „biBliotece”. Mieszka w Bydgoszczy.
Może jest i mało znana, ale będzie nieźle znana, bo bez wątpienia po prostu ma wyjątkowy talent.
Przytoczę tryptyk, wart uwagi. Oto pierwszy wiersz w tym tryptyku - tytuł: ciąg dalszy, bolenie. Cytuję: jeśli smutek ciała dotyczy wszystkich, / we wszystkich częściach wszechświata, / ból to ten dźwięk, który słyszymy przed snem, / a każdy, kto jest z bólu, słucha jego głosu. // jeśli ból jest opowieścią, jeśli opowieść zapuszcza korzenie, / zagnieżdżając się w ciele jak smutek, / ból jest jedyną prawdą, która spaja ciało, / ból jest mechanizmem, który napędza ciąg dalszy.
Teraz druga część tryptyku, pod tytułem: ciąg dalszy, modlenie. Przytaczam: o panie, twoje ciało jest chrupkie niczym chipsy, / o panie, twoja krew jest gęsta, zawiesista. / do ciebie więc idziemy, gdy głód sieje spustoszenie, / ty jesteś bogiem grubym na ten chudy czas. // już siedem lat minęło, tłustości ani śladu, / a bóg nam się odchudził, bóg nie ma już zapasów, / wzdęty głodem brzuch, okryte skórą żebra – / ty jesteś ością z kości na ten chudy czas, // o panie, nie ukryjesz wystających obojczyków, / o panie, rozpuszczasz się jak oranżada na języku, / więc teraz, gdy minęło już kolejnych siedem lat, / mów, gdzie skitrałeś apasy na pozostały czas.
No i ciąg dalszy, zamieranie: umieranie, nie / umiera, umiera, nie / umiera, umiera, nie / przeżyje gdy słońce się wystudzi, / gdy wszechświat skurczy się do ziarna, / gdy wszechświat dojdzie do granicy, / gdy Yellowstone wybuchnie / gdy nadejdzie zlodowacenie, / gdy zabraknie wody, / gdy skończą się internety, gdy powstanie tsunami, / gdy pęknie mu śledziona, / gdy pęknie mu serce, / skona, tak kruchy, jak familijne wafle / skona, jak kruchy, jak wszystkie jego racje, / dojdzie do końca wyprawy / i za całą walkę będzie miał język w strzępach / i głos tak cichy, że nikt nie usłyszy, gdy powie: (tutaj coś powie).
Wystarczy! Jakżesz powyższy tryptyk mocno mnie pociągnął.
Oczywiście mamy w tym tomiku jeszcze sporo innych tekstów.
Mnie szczególnie poruszył utwór pt. Anna Mochalska pisze wiersz do Anny Boleyn. Zacytuję: Anno, bolej, kiedy tracisz głowę / i znikąd nie nadchodzi ułaskawienie, / lecz, o najwytrwalsza, bolej w gronostajach, / niech będzie nadmiar, w którym skryjesz rozpacz. // o, najszczęśliwsza, miłosiernie ścięta / z nóg , bolej po królewsku, bolej raz a dobrze, / skrócona o głowę jesteś taka drobna, / cały ból zmieściłaś w zgrzytaniu zębami.
Tak, to jest zbiór wierszy jakich jeszcze nie doznałem. Gęste tu się snują sprawy, a i dykcja jest niepospolita.
Na koniec jeszcze jeden wiersz, który uważam za jeden z najciekawszych – tytuł: Anna Mochalska pisze wiersz o poecie, który pisze wiersz o chłodzie. Oto on: pytali mnie po wielekroć, gdzie lęgnie się smutek, / jakby za pierwszym razem nie słyszeli odpowiedzi: obojętnie gdzie, wszędzie, ale zawsze w niskiej temperaturze. // unikali podróży jak lodu, bali się chłodu / wpełzającego powoli do wnętrza przez skórę, / mówili, ze ich jest za cienka, nieszczelna, / a moja trwała i sucha jak pergamin, // teraz mówią o mnie szeptem, tylko w cieple: / ten, który na pewno zamarzł, choć nie znaleźli ciała, / a ja nadal w bieli skuwam smutek jak lód, / powoli przymarzają do mnie samotność i spokój.
No cóż? Wszyscy czytamy sporo wierszy, ale rzadko podobnej próby. W zalewie poetyckości takie rodzynki jak Anny Mochalskiej nieczęsto spotykamy.
Dobrze przyjrzyjcie się tym utworom: są dalece niepospolite, a przecież o takich marzymy.
Anna Mochalska „Nie mam pytań”, Stowarzyszenie Pisarzy – Oddział w Łodzi oraz Dom Literatury, Łódź 2020, str. 52
Leszek Żuliński
Przeczytaj też u nas recenzje wcześniejszych zbiorów poetyckich A. Mochalskiej: Syndrom obcej ręki (2014) oraz Same głosy (2018)