Zwierzokumoter waplak*
Anatol Ulman
Z ogromnym szacunkiem dla chłopskiej przebiegłości, dla pokrętnej mieszaniny uległości i chamskiej buty, z dumą opowiadają po wsiach polskich o cwanym zwierzokumotrze, które powszechnie nazywa się waplakiem.
Mówi się, że chytrus waplak powstał z przypadkowego parzenia się importowanego na potrzeby wsi szakala ze zbiegłą z klatki cyrkową hieną. Ale w naszym narodowym bestiarium nie ma zwierzaków afrykańskich. Istnieje tylko chytrusieńki lisek i wroga wszelkiej kulturze słowiańska świnia błotna. To ich połączył szalony szał miłosny w rozkisłym dole za jakąś chlewnią, gdzie gromadzi się i buzuje złotobarwna polska gnojowica.
Produktem zaś stała się przemyślna wiejska szelma o kamiennej, nieprzeniknionej twarzy sprytnego idioty, bezmózgiego spryciarza, sfinksa w strażackiej rogatywce. Waplak jednoczy w sobie wszystkie walory kmiecia nadwiślańsko-nadbużańskiego. Jest bezwzględnym dla obcych, wyprutym z każdej wrażliwości chłopskim ksobnym egoistą.
Zwierzę to, zresztą przystojne jak poniektóry wyprany i wypomadowany parobczak w niedzielnym wyprasowanym uniformie, jest w istocie haniebnym wytworem demokracji szlacheckiej, w której człowiekiem był jedynie wąsaty, podgolony, uzbrojony w szablę ciemniak, bezmyślny sługus magnaterii ubrany w zapożyczony od Turków komiczny raczej strój. Dla takiego sarmaty pracujący nań całe życie w gnoju, wyzuty z ludzkich praw, bosy chłop, gnieżdżący się w kurnej brudnej chacie, był tylko feudalnym niewolnikiem, gorszym i mniej cennym od zwierzęcia. Kmieć ów, by jakoś okrutnych warunkach przeżyć, instynktownie (ewolucyjnie) wykształcił w sobie dwie pomocne we wszelkim trwaniu cechy: manifestowanie psiej uległości wobec pana i jednocześnie lisią chytrość w jego oszukiwaniu, w istocie będącą rodzajem głębokiej pogardy dla prześladowcy. Oto duchowe dziedzictwo waplaka. To dlatego nie ma we wnętrzu tej istoty ani pojęcia sumienia, ani godności czy honoru, ani wrażliwości czy współczucia dla obcych czyli spoza wsi. Jego odwieczne środowisko stanowią bowiem tylko umiłowani krewni oraz kumy i kumotrzy, na których się opiera i którzy go fanatycznie, bezwzględnie wspierają w każdym czynie, zwłaszcza w podłościach i niegodziwościach służących interesom z reguły spokrewnionej gromady.
Historyczne przemiany ustrojowe słusznie a sprawiedliwie uczyniły z chłopa równego innym obywatela. Przecież nie przeorały mózgu waplakowi, nie oczyściły z potworności chytrego egoizmu, nie wydrylowały z szakalich i hienich genów. W jego bezrefleksyjnym przekonaniu obecnie powstały jedynie lepsze warunki dla realizowania zwierzęcych instynktów, zbudowano wreszcie śmierdzący raj dla kumotrów.
Można też twierdzić, iż waplak po to się w ogóle w faunie sarmackiej zrodził, by teraz wszelcy rolnicy (z rodzinami i kumotrami) mogli sprawiedliwie szydzić z głupoty oraz naiwności ludzi miastowych, wykorzystując inteligentnych idiotów z miast tak, jak ongi dwór bezwzględnie wyzyskiwał chłopów.
Śpiewają ładnie i ckliwie, że męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie szczekać, natomiast do twardych zadań waplaka należy waplakowanie zwane też waplaczeniem (gwara pacyńska, dialekt mazowiecki). Waplakowanie ogólnie oznacza zdolność koalicyjną osobnika lub grupy. Ta zaś zdolność to tyle, co skłonność do przylepiania się włościanina do wszelkich, nawet wrogich, ugrupowań w celu uzyskania dla siebie i kumotrów wybornych posad oraz przyjemnych apanaży, w zamian za udzielanie poparcia w głosowaniach w takich a także owakich zgromadzeniach. Obłudne, najczęściej brudne a i plugawe, cele takich praktyk maskowane są oczywiście piastowsko-jagiellońską szlachetnością narodowego chłopa, kochającego ojczyznę z jej tradycyjnymi bocianami na wierzbach. Popierający publicznie jakieś draństwo waplak zręcznie, z wiejską prawdomównością, wytłumaczy idiotom miejskim, iż postępuje tak a nie inaczej dla dobra orlich gniazd, korony na łbie bielika, królewskości orłowej samicy tudzież odwiecznej wiary ojców swoich i naszych w orlęta narodowe wysiadywane z dwubarwnych jaj wolności.
Myli się jednak, kto przypuszcza, że szlachetna żądza pazernego chapania to jedyny, naturalny motyw działań waplaka. Ten inżynier ciemnych dusz ludzkich przede wszystkim kieruje się wobec wszystkich, prócz swoich kum i kumotrów, uczuciem pogardy. Jeżeli uczciwie i głęboko wczuć się w duszę waplaka, a tylko takie postępowanie jest prawdziwie uczciwe, łatwo zrozumieć, że jego emocje są absolutnie prawe i w pełni uzasadnione.
Co bowiem ma myśleć o nas wszystkich ten wykształcony kum, skoro ziomkowie równie dobrze, jako i on wiedzą, a przede wszystkim doskonale widzą, jak waplak nepota boleśnie rwie ze smacznego cielska Rzeczypospolitej najlepsze kawały dla siebie i swoich. I że czyni pod pozorem najświętszych uczuć zrodzonych z bezinteresownego pragnienia służenia ojczyźnie, którą kocha, żywi i broni. Skoro dla wszystkich nie jest tajemnicą, że poglądy oraz martwe idee waplak zmienia zależnie od potrzeby. Że nie ukrywa konieczności obdzielania krewnych dobrami powszechnymi, no bo komu miałby je hojnie dawać? Baranom za miejskimi opłotkami?
Za tę najwyższą szczerą i pełną hipokryzję naród wiejski waplaka uwielbia i nagradza godnościami, a przede wszystkim władzą umożliwiającą realizację doskonałego, chłopskiego egoizmu.
Waplak, jako kumoter rozumny siłą rzeczy musi szanować mądrość, a gardzić głupkami, jeśli nawet im, durniom potężnym, zawdzięcza swe wywyższanie. Ponadto przecież każdej istocie należą się podczas trudu istnienia jakieś drobiny, jakieś słodkie grudki radości. Gardzenie zaś innymi to niewątpliwie duża przyjemność w ogóle, a w sferach waplaka szczególnie. Już olewanie pojedynczego indywiduum jest bardzo fajne, chromolenie wielu milionów musi sprawiać rozkosz orgiastyczną w sytuacji, kiedy ci debile, cała ta ciemna masa cymbałów za robienie ich w konia otacza cię czułością i oddaje do osobistego użytku najpiękniejsze kobietki wybierane na krajowym a nawet zagranicznym forum. To sprawa natury ludzkiej: im bardziej waplak lekceważy matołów, tym bardziej go lubią, podziwiają i ulegają mu, oddając poważną część władzy nad sobą.
Anatol Ulman
-----------------------------------------------
*Z okazji ósmej rocznicy śmierci (kwiecień 2013) naszego współpracownika, Anatola Ulmana, odpominamy jeden z Jego felietonów publikowanych przed laty na łamach „Latarni Morskiej”
Przeczytaj też na naszym portalu inne felietony A. Ulmana, w dziale „proza” fragment powieści Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (2007), a w "porcie literackim" omówienia jego książek: Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (2008) pióra Wojciecha Czaplewskiego, Drzazgi. Powabność bytu (2008) pióra Bogdana Twardochleba, zbioru wierszy Miąższ (2010), felietonów wybranych Oścień w mózgu (2011) oraz ostatniej za życia wydanej powieści Cigi de Montbazon i Robalium Platona (2012) pióra Wandy Skalskiej