„Istnienie” Leszka Szarugi
Anna Łozowska-Patynowska
PONAD NAMI…
Istnienie Leszka Szarugi to zbiór tekstów wymagający od czytelnika głębokiego spojrzenia na wielopoziomową strukturę sporu o tekstocentryzm i jego skutki dla potencjalnego odczytania. Jest to także fundamentalne pytanie o jakość naszego czytania kontekstualnego, która w wielu przypadkach po prostu nie ‘istnieje’. I choć nie jest to lektura łatwa, bowiem zmusza do zaangażowania całego rezerwuaru doświadczeniowego interpretatora, to wnieść może wiele w przestrzeń uprawnianej krytyki literackiej i kreację literatury najnowszej. Po pierwsze, dla czytelnika może się stać wytrawną degustacją refleksji metatekstualnej wkomponowanej w synkretyczną formułę utworu. Po drugie, winna być także postrzegana jako eksperyment formalny na słowie i jego znaczeniu, lecz nie w sensie instrumentalnym, ale metafizycznym. Nie jest to bowiem przypadkowa gra semantyczna, lecz stricte rozplanowana wędrówka do źródeł relacji człowieka z tym, co niewypowiedziane, tkwiące między słowami, a odsłaniające przed nami potencjał trwania w ogóle. I w końcu przyznać należy, iż owo Istnienie stanowi pozornie nieosiągalną esencję niewyrażalności, lecz wyczuwalną przez wrażliwego i empatycznego słuchacza. Ustalenie relacji istnienia-nieistnienia jest zasadniczym pytaniem postawionym przez Szarugę, pragnącego wydobyć na plan pierwszy niuanse i wieloznaczności, alternatywy i kontrastujące spojrzenia. To wszystko przedstawione zostało na bogatym tle lapidarnej refleksji teoretycznoliterackiej.
Poza tym w poezji Leszka Szarugi pełno jest zdziwienia. Zdziwienia twórczego, które nie niesie ze sobą ukojenia metafizycznego. Nie można tego ująć inaczej, wszak Szaruga stara się przyzwyczaić nas do trudnego czytania świata, zawsze wielowymiarowego i niepewnego. Podobna jest kompozycja jego fragmentarycznego, w którym gdzieś obok istnieć musi człowiek.
Relacja Szarugi wskazuje nam różne sposoby patrzenia na rzeczywistość przeszłą, teraźniejszą i przyszłą. Poeta wysuwa na pierwszy plan zasadę wielu punktów wiedzenia, dopuszcza do głosu wielość sądów o świecie, wskazując na polifoniczność tekstu-świata najbardziej nieodkrytego przez człowieka. Jego „światy równoległe” ściągają jednak myśl o niejednolitości myśli na grunt uniwersalny, który jest wspólny każdej istocie ludzkiej. Szaruga dostrzega jednak pewien dysonans między spostrzeżeniami na świat. Za tym kryją się diametralne różnice światopoglądowe, o których „istnieniu” my, czytelnicy powinniśmy wiedzieć. Pomiędzy tymi światami „powstają napięcia”. Swoją teorię istnienia równoległych szlaków myśli, przenikających się, przecinających się bądź rozmijających ze sobą przedstawił Szaruga na przykładzie tłumaczenia liryki jednego z dawnych poetów japońskich. Hermeneutyczna wykładania wskazuje, że ‘istnieć’ może wiele przekładów tego samego tekstu w zależności od ilości prawdziwych czytelników. Czym jest jednak owa prawdziwość lektury, konieczność odkrywania prawdy i niekwestionowana gwarancja ‘istnienia’ nadnaturalnego porządku rzeczy nad tym tu obecnym, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć od razu.
Metafizyczny eksperyment literacki Szarugi ujawnia nam pewne znamiona nieporównywalności ludzkich myśli, poprzez przywołanie wzoru „A≠A”. Niemożliwość wypowiedzenia istoty nieoczywistości jest drugim wątkiem, który dominuje jego przekaz. „Gęstniejąca czerń” zakrywa znaczenia i sensy, każe poszukiwać „słów bez słów”, a więc takich połaci uniwersum, które odnoszą się do tego, co nieodkryte. Ale to poszukiwanie alternatywne okazuje się żmudne. Dołączają do tego słowa – omeny przedśmiertne J. W. Goethego („więcej światła”), odsłaniające wyjątkowość ludzkiej egzystencji i jednocześnie kamuflaż tej okazałości. Okazuje jednak, że nawet lepsze oświetlenie rzeczy nie pomaga w ich percepcji, wręcz przeciwnie zaciemnia jeszcze bardziej ten obraz. Stoimy zatem przed stosunkowo trudnym wyzwaniem zmierzenia się ze światem potencjalnie widocznym, niekoniecznie widzialnym.
Ostateczny sens istnienia bytu słownego przejawia się w poezji, „migotaniach” znaczeń, trudnych do pochwycenia. Słowo jest jednak niedoskonałe, a jego wykorzystanie nie do końca możliwe. Zatem kolejnym interpretatorom pozostaje tylko rozczytywanie „echa”, wiernie-niewiernie zmuszającego do usłyszenia owego słowa. Boska, nieludzka, wyjątkowa natura mowy podwyższa także aksjologiczną wartość słowa, niegdyś zniewolonego, sprowadzonego do jednostronnego rozumienia. Królestwo tekstualne leży po stronie ludzkiej niemocy, o czym przekonuje napisana na tkane biblijnej kwestia: „Bo wistość tych rzeczy/ Jest nie z tego świata”.
Literatura rozpoczynająca „grę” ze światem okazuje się „całkowitą ekspansją litery”, a więc podporządkowaniem słowa do jego gruntu. Z kolei wyjątkowość i niedostępność poezji jest dla Szarugi cechą nie do końca opisaną. Owa niewyrażalność liryki, do której, jak do „bytu idealnego”, jednak „przystępu nie mamy”, zmusza do zadania pytania o próbę pogłębienia poznania wszystkich możliwych szlaków rzeczy-wistości, które w istocie aż takie oczy-wiste nie są, nie rzucają się w oczy. Podobnie trudny do rozwikłania jest intertekstualny kamuflaż przybrany przez Szarugę. W utworze „Oczy wistości” zmusza nas do gruntownego przemyślenia nawarstwiającej się tradycji literackiej, która daje szansę zrozumienia relacji człowieka i słowa, dookreślającego jego świat. Jego Owidiuszowe ‘lacrimae rerum’ konkretyzują charakter niespełnienia tego poszukiwania. Oto ‘łzy naszych nieszczęść’, uwikłanych relacji tekstualnych, palimpsestowych wyczynów, które każą przywoływać wnioski wcześniejszych twórców, pragnących rozwinąć zagadkę tworzenia, są w istocie łzami twórczymi. Poeci tacy jak Tadeusz Różewicz, Witkacy, twórcy bądź filozofowie jak Wergiliusz, Lukrecjusz czy Platon, a także krytycy jak Słavoj Żiżek, trudniący się interpretacją kultury, starają się zaakcentować dystans człowieka między słowem a znaną mu rzeczywistością. Bo świat logosu, znany śniącym o ideale poetom i filozofom, jest przestrzenią odludną, zarezerwowaną dla istnienia, czyli „wistości rzeczy”, dalekiej od realności. Gra z tradycją literacką, wariantami mówienia o niej, została przez Szarugę rozszerzona o ironiczną grę ze słowem: „Oczy w istocie”. Wypełnianie się ‘istnienia’ musi postępować o każdej porze, niezależnie od nastroju czytelnika. Tekst dopełnia ‘istnienie’, sam nim w istocie będąc.
Ponadto Szaruga wskrzesza pamięć o językach wymarłych („język manx”), a jednocześnie o bogactwie przeszłości, która, zapisana na zbyt małej liczbie kart historii, pozostała na marginesie, bądź całkowicie zginęła. Słowo, jako twór człowieka, istnieje zatem jedynie w działaniu, i może ono artykułować swoje prawdziwe, wyjątkowe oblicze jedynie w sytuacji kontaktu, odczytania, relacji, ale i ponadczasowo dialogu. Wydawałoby się pesymistyczna wymowa zbioru tekstów – „przeciw nicości nic nie mam”, niesie ze sobą nieco barokową definicje kondycji człowieka - „mgnienia istnienia”. Konfrontacja mokro- i makrokosmosu – ogromy wszechświata i wpisanego weń człowieka, jest z kolei odnowiona tradycją romantyczną.
Poetycka refleksja Szarugi wyraźnie porządkuje wypowiedzi metaliterackie innych krytyków, badaczy oraz twórców, i ujawnia do nich swój stosunek. Taka inspiracja fragmentami innych znanych utworów wyznacza szlak dyskusji wewnętrznej podmiotu, który pragnie złożyć w całość różnorodne myśli. Z drugiej strony neguje absolutną kategoryczność sądów, które miałby niejako tworzyć poezję: „spalcie słowniki poezja/ nie potrzebuje listy/ obecności”. Z tym zgodzić się można w zupełności. Jednak liryka nie istnieje, nie jest obecna, nie przetrwa bez odczytania, bez człowieka. Wybrzmiewa tutaj zasygnalizowany przez Szarugę problem różnic w interpretacji. Bo istnieje przecież jeszcze coś między słowami, co kieruje człowiekiem, spychając jego sposób percepcji na inną stronę. Jest to „ciemna materia ludzkiej mowy”, niezbadana, niepewna, chlubiąca się swoją nieustanną obecnością, bytem absolutnie samowystarczalnym (Spalcie słowniki…). Dlaczego jest ona niedostępna człowiekowi? Znaczeń jest zbyt wiele, osaczają one zewsząd człowieka, dominują swoim istnieniem. I dlatego w tej wielości interpretacji ginie człowiek porażony ogromem wiedzy, której nie posiadł.
Interesująca kompozycyjnie jest także propozycja wykładu Szarugi. Głębsze zastanowienie się nad tą formą wypowiedzi każe rozważyć przynależność jego utworów zgromadzonych w Istnieniu zarówno do poezji , jak i do prozy. Ten specyficzny twórczy, autorski kolaż, w sposób synkretyczny łączący refleksję krytyczną, poetycką, posiadający znamiona intertekstualne jest w stanie otworzyć więcej drzwi znaczeń niż dotychczas było otwartych. Innowacyjna kompozycja, nawiązująca do oglądu świata przez futurystów, daje do myślenia i poszukiwania różnorodnych, znanych paraleli. Autor Istnienia niejednokrotnie każe nam także czytać między wierszami, podziwiać trwanie i jego materialną kruchość.
Leszek Szaruga „Istnienie”, Zaułek Wydawniczy POMYŁKA, Szczecin 2020, str. 64
Anna Łozowska-Patynowska
Przeczytaj też u nas recenzje wcześniejszych książek L. Szarugi: Zdjęcie (2008), Podróż mego życia (2010), Kanibale lubią ludzi (2012), Dane elementarne (2014), Fluktuacja kwantowa (2015), W tym samym czasie (2018)