Katarzyna Kuroczka - WIERSZE
O LEKARZU W PRZYKUSYM SWETERKU
z lat studiów pozostał młodzieńczy chód
i pewna lekkość z jaką podnosi głowę,
rozglądając się po korytarzu.
nie tak dawno biegał po nim
z grubym notesem wypełnionym łaciną,
wtajemniczającą go nieomylnie w krąg.
poza nim reszta jak ja czekająca pod ścianą
na chwilę uwagi, której mimowolnie zaufa,
bo ma białe włosy i sterty epikryz w archiwum.
JEDYNA SZTUKA
w odpowiedzi Elizabeth Bishop
w sztuce tracenia nie dojdź nigdy do wprawy
nie daj odebrać sobie wspomnień myślom co biegną w przyszłość
raczej przysiądź na dłuższą chwilę nad stertą pożółkłych fotografii
odkurz biurko częściej niż raz na miesiąc wytarty kartkując spis
zapisz sen zaraz po przebudzeniu i pomysł na wiersz tuż przed snem
w sztuce tracenia nie bądź nigdy mistrzem
niech nie pociąga cię brak obawy
praktykowanie straty nawyk
raczej bądź zawsze zdziwiony że znowu coś zniknęło bezpowrotnie
choćby to był tylko kolejny dzionek miałeś ich przecież setki tysiące miliony
w sztuce tracenia uciekaj przed rutyną ostatnich pożegnań w biegu
niech pociąga cię bardziej obawa przed stratą praktykowanie prostej tęsknoty
byś nie odszedł sam w niepamięć nim zdąży wystygnąć twe ciało
w sztuce tracenia nie bądź nigdy mistrzem
niech nie pociąga cię brak obawy
praktykowanie straty nawyk
WIECZNA IMPROWIZACJA
najważniejsza w życiu śmierć.
ostatnie uderzenie serca,
temperatura pożegnalnego dotyku,
niewypowiedziane w epilogu
słowo na koniuszku języka.
najważniejsza chwila ostatnia,
prapremiera niećwiczona do końca,
wieczna improwizacja.
nie tak ważny zalążek, zarodek, świt,
jak granica, finał, zmierzch.
tam, zaplanowane w genach ścieżki,
którymi pobiegnie krwiobieg,
wytyczone szlaki limfy i myśli.
tu, niespodzianka, którą próbujesz
oswoić, przewidzieć, przygotować,
by nie zaskoczyło cię jej entrée.
myślisz, masz czasu w bród,
zdążysz przerobić stare stroje,
by wyglądać jakoś, gdy przyjdzie.
jeszcze schudniesz na czas,
by wcisnąć się w wąską szczelinę
pomiędzy powiekami, nim je domkną.
najważniejsza chwila ostatnia,
prapremiera niećwiczona do końca,
wieczna improwizacja.
ŚMIERĆ ŁÓŻECZKOWA ADOLFA H.
Johnowi D. Barrow za książkę „Stałe natury”
może gdyby nie karmiła piersią
i nie uchylała okna tak często
zmieniłaby losy świata
zamiast milionów ucierpieliby
ona i on
ale któż mógł dostrzec w kołysce
zapowiedź opancerzonych wozów
miażdżących kontynenty
i knotki o nikłym
płomyku
zabrakło nam przenikliwego
który w geście wyciągniętych
w stronę matki rąk
zauważyłby zarys przyszłego
führera
lecz cóż dałaby ta wiedza
kto zrobiłby z niej użytek
i wziął na siebie życie
spokojnie śpiącego
dziecka
nie takie łatwe i bezpieczne
jest snucie historii zamiennej
któż bowiem zagwarantuje
że nie wymknie się znowu
spod kontroli
Katarzyna Kuroczka
Przeczytaj też u nas wiersze K. Kuroczki (jako Katarzyny Berety) w dziale ‘poezja’, zapis jej słuchowiska Witraże, a też felietony Szkoła jako śmiertelna choroba przenoszona systemowo z pokolenia na pokolenie oraz E-sej o posttwórcy, czyli chyba zabrnęliśmy w ślepy zaułek