„Źródła” Andrzeja Turczyńskiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: wtorek, 20 marzec 2018 Drukuj E-mail

Anna Łozowska-Patynowska

SPLOTY – OPOWIEŚCI – WYKŁADNIE

Źródła Andrzeja Turczyńskiego to powrót do początku, który ma znaczenie w ewolucji myśli antropologii filozoficznej. Jego sposób prowadzenia wywodu balansuje na granicy wypowiedzi prozatorskiej i refleksji poetyckiej, wydawałoby się o tematyce filozoficznej. Polem jego wewnętrznej dyskusji są właśnie filozoficzne reminiscencje dotyczące tematyki egzystencjalnej. Równocześnie jednak powrót do Źródeł to próba przedstawienia walki człowieka o prawdę o sobie tworzoną na kanwie licznych odwołań intertekstualnych a także refleksji otwierającej nowe językowe obrazy prezentowanego świata.

Turczyński pragnie zrekompensować nam czytelniczą walkę-lekturę tego stosunkowo trudnego tekstu wzbudzeniem w czytelniku świadomości przeżywania. W Źródła bowiem nie tylko należy się mocno wczytać, ale także intertekstualne doświadczyć.

Turczyński wydaje się wysuwać postulat erudycyjności jako naczelny składnik materii krytycznoliterackiej. Samą też literaturę, budowaną w Źródłach jako obszar wyższości koniecznej wynosi na piedestał, przydając jej wysoce emocjonalną rangę. Doświadczenie rozumie tu jako przeżycie do cna, do najmniejszego atomu literatury-słowa. To świadczy o wielkim rozumieniu roli pisania i równocześnie czytania, co wydaje się mieć swoje przełożenie w projektowaniu wizji ludzkiej kultury.

Wydaje się, iż tekst Turczyńskiego jest splotem kilku co najmniej prowadzonych opowieści, quasi-autobiograficznych wspomnień osobistych bohatera, rozważań filozoficznych, które mogą stać się jego udziałem, relacji o fikcyjnym miejscu egzystencji, jakim wydaje się miasteczko En. „Utrwalanie czegoś z siebie w przelotnym czasie” wydaje się próbą zrozumienia statusu miejsca En-symbolicznego człowieka pośredniczącego między ziemią i niebem, doświadczającego równolegle dwóch porządków, fizyczności i metafizyczności. Ikonograficzny wymiar świata wewnętrznego człowieka – quasi-pamiętnika − oraz przestrzeni zewnętrznej wydaje się jednym z punktów inicjujących interpretację Źródeł. W pewnym sensie tekst można określić jako „niby-ikonograficzną ideę pamiętnika”, który zrealizowana została w stopniu nietypowym.

Refleksja wprowadzająca we Frazach nie tylko staje się prezentacją rzeczywistości literackiej, lecz także przywołaniem mitu genezyjskiego. Wyłanianie się świata z „Cienia” i powoływanie jego pośrednika wydaje się jednym z etapów budowania obrazów rzeczy z „Fraz”. Nowa „księga Genesis”, utworzona przez Turczyńskiego w formie prozy poetyckiej, wyznacza jednak kolejny swój etap istnienia, nieskończoności „fraktalowej”, która staje się sposobem widzenia całości-rzeczywistości zanurzonej w procesie odsyłania do różnorodnych, niekiedy nawet sprzecznych ze sobą, tradycji, który nie posiada właściwego kresu. Formuła otwarta Źródeł, które w podtytule zostały nazwane jako „fragmenty, uwagi i komentarze”, wzmacnia tezę istnienia „falowania” odniesień intertekstualnych w tekście. Bohater-drugi Odys zmierzający do domu, zanurzający się w przeszłości, we własnych wspomnieniach wskazuje na ważną rolę pamięci w ludzkim egzystowaniu a także wykorzystanie elementów strumienia świadomości. Z jednej strony palimpsestowy oraz synkretyczny wymiar tekstu, kreującego bohatera-niby-Odysa, wydaje się odsłaniać ważne punkty zaczepienia dla interpretacji, z drugiej labiryntowa struktura utworu przysłania momenty tych odniesień, ukazując je jako mętne i zniekształcone - niekiedy nawet nie do odczytania na „tafli płynącej wody” źródlanej.

„Krzyżowa śmierć widzialnego Syna Niewidzialnego”, zwana także przez Turczyńskiego momentem przejścia, wydaje się w rzeczywistości głównym, kulturowo uprawomocnionym, tematem Źródeł, myślą splecioną z wizją bohatera, „drugiego Odyseusza” powracającego do domu, przekraczającego moment powrotu w aspekcie braku satysfakcji, z myślą o wewnętrznym niespełnieniu, pustym dopełnieniu jedynie tradycji. Poszukiwanie człowieka dokonuje się za sprawą tekstu będącego „strzępkami wspomnień” czy też podobnym do „ścinków taśmy wideo” a także „palimpsestów”. Wyłonienie, epifaniczne spotkanie z człowiekiem to proces „dotknięcia” i „zapomnienia” dzięki tradycji literackiej to ocalające trwanie w tym, co rzekomo zapominane, w przywoływanych później partiach o „Siostrze Nadii”. Konfrontacja tego człowieka i „tamtego” – „niepiśmiennego chłopca” z przeszłości, nieświadomego istnienia „gąszczu słów – „pozorów rzeczy” wydaje się prezentacją lustrzanego odbicia człowieka w tekście, człowieka, który dzięki literackiej kreacji jest w stanie dostrzegać siebie i swoje odbicie jednocześnie. Pozyskiwanie świadomości, że jedyną rzeczywistością jest świat słów, które są „wszystkim, co jest, które jest”, wydaje się najwyższym szczeblem poznania tego człowieka.
Pierwiastki orfickie przenikają część drugą Źródeł, by wprowadzić do rozważań w części trzeciej. „Fale”, część ostatnia tekstu, wydaje się prezentacją Odysa-drugiego Chrystusa, który opuszcza „miejsce mroczne, wilgotne” w trzydziestym trzecim roku życia, wychodząc ze Środka-En, przekraczając je. Ten tułacz – Odys to przecież żeglarz, poszukujący „przestrzeni wewnętrznych”, płynący w przeciwnym kierunku, niż oczekiwany. Istnienie tego człowieka „napisane” zostało niejako na biblijnej kanwie, czego świadectwem są liczne odwołania do Księgi ksiąg. Odys wydaje się alternatywą dla człowieka z krwi i kości, wyjętą z tradycji literackiej marionetką, którą Turczyński „ożywia” w tekście i jednocześnie poprzez tekst Odysei, pielęgnowanej niczym artefakt. W ten sposób przywołuje mit tułacza, tym razem wędrowca w świecie literatury, w przestrzeni niekończącego odsyłania od słowa do słowa. Jak złudzenie falowania, również znane motywy, dostrzegamy w formie „rozwodnionej”, niczym odbicia w lustrze wody i ich rozchodzenie się za dotknięciem tafli wody. „Lity splot” to, według bohatera Źródeł, zadziwiające podobieństwo Odysa, który ma „napiąć soje żagle” i tego właśnie człowieka-czytelnika Odysei, który w osobie greckiego bohatera dostrzega archetyp wytrwałego podróżnika, stającego się ponownie mieszkańcem znanej przestrzeni, tym razem nie Itaki, lecz „miasteczka En”, zdającego się nawet samym lustrem dla kompozycji Źródeł, utkanych na kanwie niby-Dublina z Ulissesa Joyce’a.

Romantyczna wykładnia, przyjęta we wstępnych partiach tekstu przez Turczyńskiego, wspiera tezę o wyjątkowości jądra tekstualnego – „macicy słów” będącej splotem poddającym się wielowymiarowej interpretacji. W pewnym miejscach Turczyński zdaje się polemizować z tezą słowa, które znaczy tylko w obliczu przepływającego „strumienia życia”, wskazując, że przede wszystkim słowo kształtuje rzeczywistość. „Na wpół zapomniany sztafaż miasteczka En przesłoniętego szarugą” wydaje się pochodną fikcji i rzeczywistości. Jawa „fałszująca obrazy snów”, dokonująca ich degeneracji w procesie śnienia, wydaje się odpowiednikiem w relacji literatury i rzeczywistości. Dlatego, wykorzystując tę sprzeczność, Turczyński jest gotowy rzec, iż to nie rzeczywistość drąży ścieżki w produkcji literackiej, lecz tekst wchodzi w życie, zmieniając je nieodwracalnie. „Nie żałować nic z tego, co się śniło” to podstawowa i najważniejsza perspektywa wyznaczona przez człowieka-czytelnika świata osadzonego na mieliznach Źródeł literackich. Jednak to śnienie jako składnik „ocalania życia”, o czym świadczy świetne oczytanie w Filozofii Diona, ukazuje prostą relację: życia, które staje się złudzeniem, kreacji, która wydaje jedynym, co prawdziwe. Aktualnością tego człowieka jest zatem „wyśnienie spotkania z Siostrą w kopnych śniegach Sybiru”.

Imię bohatera Źródeł brzmi tak samo jak imię Odysa, który oślepił Cyklopa, choć jego proweniencja nie wydaje się aż tak oczywista. „Hech bir” świadom jest swojego pochodzenia, ale ta oczywistość nie daje mu spokoju, zatem pyta, czy może świat jest innym niż się wydaje? I udziela nam odpowiedzi, świat jest rzeczywistością naszej świadomości, która częściowo jest tylko odkryta, a w dalszej części przysłonięta. Istnieje zatem tylko w drążeniu, przypominaniu, odsłanianiu nawiedzy, która przecież wydaje się dla owego bohatera, zwanego „nikt”, czymś naturalnym. Dwuwymiarowość metaforyczna intertekstualnych odwołań wskazuje nam na wielopoziomowość Źródeł, będących w istocie gęstą tkanką wiedzy-niewiedzy, znaną-nieznaną wszelkim interpretatorom. Co jest zatem w tekście Turczyńskiego „do odczytania”, a co stanowczo mu się nie poddaje, jaką granicę wyznacza jego „Czarny Potok” jego myśli?

Fikcyjne miasto z Chwały cesarstwa D’Ormessona, przywołane w tekście, wydaje się odwzorowaniem miasteczka En – „miasteczka bez właściwości”. Turczyński wydaje się jednak posługiwać toposem odwrotnym. Historia fikcyjnego kraju o bizantyjskim wzorcu i wcielenia fikcji w świat rzeczywisty to podstawowy czynnik kreacji. Tymczasem miasteczko En Turczyńskiego to literacki wariant istnienia rzeczywistości, która wydaje się jej alternatywą. Autor idzie zatem krok dalej, pragnąc nie tylko wskrzesić, co utracone, ale w myśl teorii o światach możliwych, stworzyć świat interliteratury istniejący obok świata aktualnego. Rzekomo zamieszkiwane miasteczko En to przecież przestrzeń przywołana w Brzemieniu Turczyńskiego. Czy jednak prezentacja miejsca, które dookreśla człowieka nie powinna występować na samym początku, a nie na końcu opowiedzianej już historii? Wydaje się, iż Turczyński pragnie sprowokować czytelnika nie tylko do dokładnego sondowania metafor, lecz dostrzeżenia misternego splotu tekstualnego.

Wielopoziomowość Źródeł rodzi pytanie o istnienie potencjalnych granic intertekstualnych a także czynników delimitacyjnych samego tekstu, który, z perspektywy Turczyńskiego, zdaje się być swoistym silva rerum, kompozycją fragmentów uporządkowaną w myśl pewnej idei, której rozszyfrowanie wydaje się możliwe, lecz interpretacyjnie wielokierunkowe. Turczyński faktycznie zdaje się wyznawcą pluralizmu interpretacyjnego i takim też kontrapunktowym wydaje się jego dzieło. Elastyczność czasu, giętkość przestrzeni, niejednolitość refleksji, przenikanie się odniesień to tylko niektóre cechy Źródeł. Tekst to swoisty patchwork, który w dodatku, stwarzając świat, dokonuje restytucji człowieka-tworu ze słów. Kreacja świata i ludzkiej istoty zdaje się zapełniać Księgę Wszystkiego.

Odyseja „trzymana za pazuchą” przez bohatera Źródeł wydaje się przetworzonym wariantem Joyce’owskiego strumienia świadomości, pofragmentowanego, lecz tworzącego pewną całość-„labirynt”, w którym poszukiwać można opowieści o sobie. Śmierć siostry-Nadii przeżywa bohater tekstu jak wielki cios, nieudaną, nie do końca możliwą podróżą-powrót do domu. Bez Nadii życie staje się „fatamorganą”, a próba dosięgnięcia rzeczywistości wiecznym „nienadążaniem”. Bohater nie czuje się do końca drugim Odysem, jest raczej jego opozycją. Otwarty świat, pełen możliwości kontrastuje z introwertyczną naturą bohatera pełną przypomnienia „umarłej Nadziei”. Jego świat wydaje się „bolesnym snem”, który pragnie być przezwyciężony.

W tym znaczeniu Źródła wydają się tekstem z elementami autobiograficznymi (data urodzenia głównego bohatera pokrywa się z datą przyjścia na świat samego Andrzeja Turczyńskiego), choć stworzone w ten sposób alter ego pisarza może być także interpretacyjną prowokacją. Czas w tym utworze wydaje się w nieskończoność przelewać, cofać, powracać i na nowo „uwsteczniać”, podobnie jak wielość odwołań, tak jakby nie istniało nie tylko następstwo zdarzeń, „topiło się” w przestrzeni, ale także rozproszeniu poddana została jaźń człowieka. Idea pamiętania- przypominania – wspominania, być może postpamięci, wydaje się dokonywać częściowego porządkowania chaosu czasoprzestrzeni w snutej opowieści. Historia pragnie być jednak chwilami zawieszona, gdy narrator-bohater mówi: „pamięci, milcz!”. Herbam inmoratalitatem to nie tylko nieśmiertelne ziele skosztowane przez bohatera Odysei wtłoczonego w cykl wiecznej wędrówki do domu, lecz według Turczyńskiego, równolegle najważniejszy punkt odniesienia dla bohatera Źródeł. Tekst Turczyńskiego to przykład utworu parenetycznego, ale także metatekst, wskazujący na istniejące warstwy tekstualne tworzące wespół glebę wartości, które zwiemy tradycją literacką.

Andrzej Turczyński „Źródła”, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2017, str. 156

Anna Łozowska-Patynowska

 

Przeczytaj też w ‘porcie literackim’ recenzje wcześniejszych książek A. Turczyńskiego: Koncert muzyki dawnej (2011), Miniatura z gazelą (2012), Zgorszenie (2011), Żywioły (2012) i Bruliony Starej Ziemi (2013), Homo Pictor, Homo Viator (2013), Brzemię (2015) oraz Ceremoniały (2017)