Katarzyna Nazaruk " Żona Beduina", Instytu Wydawniczy ŚWIADECTWO, Bydgoszcz 2011, str. 76

Kategoria: port literacki Utworzono: sobota, 10 marzec 2012 Opublikowano: sobota, 10 marzec 2012 Drukuj E-mail

Katarzyna Nazaruk - (rocznik 1974) absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku, gdzie mieszka. Laureatka kilku konkursów poetyckich -  w tym Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. M. Stryjewskiego w Lęborku (1993) oraz Międzynarodowego Konkursu Poetyckiego Wąglany 2009. Stypendystka Prezydenta Miasta Słupska w dziedzinie kultury w 2011 r. W tym samym roku ukazał się jej debiutancki tomik pod - budzącym tyleż zdumienie, co zaciekawienie - tytułem Żona Beduina.

Zacznijmy od wyznania autorki, pomieszczonego na okładce, przy focie i nocie, a przed opiniami Stefana Pastuszewskiego i Jarosława Bytnera:
Myśl przewodnia mojej twórczości brzmi: "Obserwuję rzeczywistość". Czasami rzeczywistość zastana nie spełnia naszych oczekiwań, zaskakuje i mierzi absurdem, płytkością lub nieszczerością relacji międzyludzkich, koleżeńskich, rodzinnych. Moje wiersze są próbą nazwania pewnych emocji, nie tylko moich, ale również zaobserwowanych u innych, zdystansowania się do świata, na który często nie mamy wpływu lub tylko pośrednio.
Pomijając niezborność zacytowanych zdań, jak to się ma do samych utworów?
Kolokwialnie ujęta konkluzja mówi: średnio na jeża. Raz wychodzi, innym razem źle. Coś biegnie, niosąc ostentacyjnie uniesioną nadzieję spełnienia, ale za czymś nie nadąża, grzęznąc w osuwiskach banałów.

Liczący sześćdziesiąt utworów zbiór K. Nazaruk podzieliła na dwie części: "Oaza I. Zamyślenie" i "Oaza II. Gdzie wzrok nie sięga".
Wierszom tym patronuje liryczna wizja istoty "kobiecości". W intencji ma być to wizja subiektywnie spójna, obejmująca psyche i somę, intymność uczuć wysokich i ewokację cielesności. Powiada w utworze "Most do nieba" Są miejsca/ do których idzie się tylko samemu/ bez metryki/ książeczki ubezpieczeniowej/ kart kredytowych/ pośrednictwa kapłana. To jeden z punktów wyjścia wspomnianej wizji.
Jednak w trakcie czytania, wędrując od utworu do utworu, penetrując strofy, doświadczamy opadania "temperatury" poetyckiej. Bo co rusz trafia się chybiony lub "zdrewniały" wers, obrazowanie sztuczne, przesilone, oparte na opiniach wyświechtanych. Nierzadko ocierające się też wręcz o (niezamierzoną) śmieszność.
Przykłady? Oto one.

Z wiersza "Prostytucja intelektualna": podniecać się byciem w epicentrum/ kąpać się w bitej śmietanie zainteresowania/ sprzedajna za wiersz w gazecie/ lubieżnie oblizywać wargi w kolejnym komplemencie.
Z wiersza "Poza wrotami czasu": Gorące czerwone usta wypowiadając zaklęcie/ chwilo trwaj ciemniejąc/ w słabnącym świetle/ umierających na zawał serca/ świetlików.
Z wiersza "Gucio zaczarowany w poezji Miłosza": niegrzeczny chłopiec zamieniony w owada z jego tradycją bycia. na/ zawsze muchą która powinna znać swoje miejsce./ w łańcuchu zależności gdzie nie prowadzi się dialogów.
Z wiersza "Antidotum": Powtarzajmy alfabet pieszczot/ Niech oplotą mnie macki warg/ Pochwycą w pajęczą sieć/ cielesnego uzależnienia.
Z wiersza "Gdzie wzrok nie sięga": Cyganka Bóg czy apatyczny nauczyciel religii/ W końcu ciało ocknęło się z kwarantanny odrętwienia/ Schizofreniczne balansowanie z tęsknoty/ Do nocy Kupały/ Zabetonowane usta wrzeszczą/ Pijąc zmysły/ Zrobisz mi tatuaż na pośladkach/ I love you.
Z wiersza "Mężczyźni": są tacy/ co byli we mnie/ bo uchyliłam im drzwi/ (...) wieczni myśliwi/ łowcy głów/ muszkieterzy kobiecych serc/ żurnalowi skandaliści/ polityczni szermierzy/ zazwyczaj lepcy od testosteronu/ nieopici seksem/ natarczywie nacierający/ na łatwą zdobycz.
Z wiersza "Kaprysy": w roztworze próżności/ gniewnej zajadliwości/ daleko mi/ do stanu constans.
Z wiersza "Przeciw złości i niepokojom ducha": Rozchyl moje rozleniwione uda/ Bierz w dłonie jak dorodną gołębicę/ Pocałuj jak niemowlę/ Daj klapsa jak niesfornej córce.
I tak dalej.

A nieco zbijający z tropu tytuł zbioru? Mamy proste nawiązanie do kultury koczowniczych plemion rejonów arabskich, żyjących w ustroju patriarchalnym. Wiadomo jak tam traktowane są kobiety. Powiada K. Nazaruk w utworze domykającym zbiór: Nie liczy już noszonych bukłaków wody/ Przeżyła burzę piaskową/ W swoim mikrokosmosie zagubienia/ usłyszała głos z grubego dna. Tylko jak to się ma do kultury europejskiej - i czy aby w tych porównaniach (głównie tyczących instrumentalnego traktowania płci, przypisanych im społecznie ról) nie idzie autorka zanadto na skróty?

Czyli, sumując, rzec można i tak: dobre intencje to nie wszystko. Sam żar tęsknoty za poetyckim usidleniem stanów emocjonalnych (i, powiedzmy, intelektualnych) to też za mało. Oczekuję od poezji świeżego spojrzenia, a nie komentarzy odzianych płaszczami powszechnej wyobraźni - co w tomiku wiedzie prym.
Nie chcę przez to powiedzieć, że poezjowanie Katarzyny Nazaruk jest bez przyszłości. Coś w nim momentami pulsuje obiecująco. Warsztatowo utwory są na ogół sprawne.Tymczasem jednak to wiersze poziomów średnich próbek, ćwiczeń i przedbiegów.

Katarzyna Nazaruk " Żona Beduina", Instytu Wydawniczy ŚWIADECTWO, Bydgoszcz 2011, str. 76

Wanda Skalska