"City 2. Antologia polskich opowiadań grozy", Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2011, str. 210

Kategoria: port literacki Utworzono: niedziela, 18 marzec 2012 Opublikowano: niedziela, 18 marzec 2012 Drukuj E-mail

Słabo kontrolowaną zonę emocji opanował przemożny lęk... Jej obrzeżami podejrzane cienie przemknęły, dreszcze wstrząsnęły; mróz przeszył kości, ze strachu zawału dostało kilku gości...
Tak mogłaby zacząć się malowniczo i z przymrużeniem oka potraktowana recenzja drugiej już antologii polskich opowiadań grozy szczecińskiego wydawnictwa FORMA. Pierwsza, nieco większa objętościowo, ukazała się w 2009 r. Obie antologie zredagował i posłowiami opatrzył Bartłomiej Paszylk. Również w obu przypadkach obrazy i grafiki są tego samego artysty plastyka: Jarosława Eysymonta.

Seria CITY szczecińskiej FORMY, przypomnijmy (co zresztą wyeksponowane jest na skrzydełku okładki książki) - to seria, w której ukazują się książki oddające atmosferę wielkomiejskiej przestrzeni rozpościerającej się między systemowymi ograniczeniami i charakteryzują się takim opisem rzeczywistości, w którym realizm drga niespokojnie między oniryzmem, fantastyką i grozą, sięgając nierzadko granic najczystszego absurdu.
I ta deklaracja (czy też postulat) w nowej antologii została wiernie spełniona.

Bo kogo i co spotkamy na kartach omawianej książki? Różnej maści nawiedzeńców, świrów, osobników o skłonnościach psychopatycznych, morderców, nawet kanibal się trafi. Na porządku dziennym są tu przemoc, w rozmaitych odcieniach i natężeniach szaleństwa, nieortodoksyjny seks. Autorzy opowiadań zdają się prześcigać w fantasmagoriach, mnożeniu dosadnych opisów, a tworzone przez nich światy - jakże dalekie od realnego - cechuje alienacja, niestabilność moralna i mroczność rodem z piekieł.
W tych światach prawowitymi mieszkańcami i współuczestnikami ostentacyjnie uprawianych zbrodni (na poziomach różnych i z powodów różnych) są nie tylko dewianci z ludzkimi genami, ale też drapieżna i ożywiona przestrzeń miejska - czego przykładem może być budynek-zombie. Tu o lepsze bije się obsesja z makabrą, horror z aberracją, adoracja zła z etyczną degradacją, miazmat duchowych zapaści z ciemną energią kruchych istnień.
Przeto oczywistym w tych kontekstach wydaje się brak jakichkolwiek reguł, a sprawy i rzeczy tylko pozornie raz na zawsze bywają ustalone lub przesądzone. Słowem, jak to się mawia, "wolna amerykanka", ograniczana jedynie (i napędzana jednocześnie) specyficzną wyobraźnią twórców zaprezentowanych tekstów.

To warstwa fabularna i jej treść. Jaka jest, już z grubsza wiemy - "zdrowo" się trzyma ustalonej konwencji. A jak sprawy się mają z mową wiązaną tej prozy, artystycznym sposobem podania? Tu już tak różowo nie jest. I trudno przyklasnąć fragmentowi noty na okładce: Autorzy opowiadań ze zbioru "City 2" nie tylko mnożą makabryczne, czy bulwersujące opisy – tworząc dosadne i bezkompromisowe opowieści, bawią się językiem i opierają na świetnie skonstruowanych dialogach (...).
Owszem, bawią się językiem, czasem udanie, ale zdarzają się też zabawy pokraczne, a niektóre z dialogów tak mają się do świetności, jak Słońce do Księżyca (mowa tu o relacjach światła oryginalnego i światła odbitego). To łatwo dałoby się wskazać w konkretnych tekstach, lecz autorów antologii jest dwudziestu i choćby pobieżna analiza kolejnych utworów wymagałaby przestrzeni wykraczającej poza możliwości tego omówienia. Dlatego pozostanę przy opinii ogólnej, która streszcza się w zdaniu: za mało ambicji artystycznych, poszukiwań własnych z samodzielnie wypracowanym przesłaniem, a za dużo bazowania na repetycjach, reakcjach populistycznych i potrzebach niskich.

Pora teraz przedstawić autorów. I tak antologię swoimi utworami wypełnili (podaję w porządku alfabetycznym, który nie jest tożsamy z układem wewnątrz książki): Robert Cichowlas, Bartosz Czartoryski, Paweł Deptuch, Michał Gacek, Krzysztof Gedroyć, Michał Gołębiowski, Monika Jaworowska, Kazimierz Kyrcz Jr, Krzysztof Maciejewski, Paweł Paliński, Łukasz Pytlik, Piotr Roemer, Radosław Scheller, Mateusz Spychała, Michał Stonawski, Iza Szolc, Krzysztof Wasilonek, Alesandra Zielińska, Mateusz Zieliński, Robert Ziębiński.
Z listy wymienionych wyraźnie widać dominację płci męskiej, co jest zgodne (w proporcjach) z tendencjami autorskimi tego gatunku.
Warto też odnotować, że część nazwisk w obu antologiach (tej z 2009 r. i najnowszej) się powtarza. Mowa tu o Robercie Cichowlasie, Kazimierzu Kyrczu Jr, Krzysztofie Maciejewskim, Piotrze Roemerze i Aleksandrze Zielińskiej.

Doskonale wiem, że admiratorów zademonstrowanego gatunku prozy jest spora rzesza. Na ogół bractwo to mało krytyczne, gdy idzie o wartości artystycznie wyższe - o czym pośrednio świadczyć mogą entuzjastyczne recenzje antologii publikowane na "wąskospecjalistycznych" portalach. I choć sama w tej "produkcji" literackiej nie gustuję, cóż, jej istnienie do wiadomości... przyjmuję. W końcu obok motyla żyć musi parecznik, a przy nieskomplikowanie uposażonej życiowo amebie istnieje też (o złożonej budowie) pięknie śpiewający drozd. Et cetera.

"City 2. Antologia polskich opowiadań grozy", Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2011, str. 210

Wanda Skalska