Marek Wawrzkiewicz „15 listów” , Zaułek Wydawniczy POMYŁKA, Szczecin 2013, str. 104

Kategoria: port literacki Utworzono: piątek, 03 styczeń 2014 Opublikowano: piątek, 03 styczeń 2014 Drukuj E-mail

Anna Łozowska-Patynowska

PIĘTNAŚCIE PYTAŃ O TOŻSAMOŚĆ

Czytając utwory z tomu 15 listów Wawrzkiewicza, każdy z nas, z pewnością, chciałby zadać pytanie, kim jesteś ty, który obok mnie się pojawiasz i mówisz swoim głosem. Nie możemy oprzeć się pokusie zaspokojenia ciekawości, kto przemawia do nas w tych lirykach i dlaczego, jakie ma intencje, w jakiej znalazł się sytuacji. Ponadto pragniemy poszukiwać głębszych relacji między tymi osobami a znanymi nam z literatury i historii jednostkami. W rezultacie giniemy w przestrzeni niedopowiedzeń i kolejnych pytań, bowiem użyte w teksach imiona i sytuacje osób jeszcze bardziej zaciemniają naszkicowane przez Wawrzkiewicza światy.

Wawrzkiewicz wprowadza nas w rejony literackiej kreacji już na samym początku swojego cyklu poetyckiego, pisząc na wstępie „Długi list, jaki napisał – lub mógłby napisać – W. M. do młodej poetki Elinor Wylie”. To, o czym mówi poeta, stanowi cześć linii demarkacyjnej pomiędzy faktycznym prawdopodobieństwem a nieprawdopodobieństwem. Liryk został zaanonsowany w ten sposób, że albo nastąpi, bo został już wcześniej napisany a my mamy go tylko odczytać, albo będzie dział się w przestrzeniach naszej wyobraźni, bowiem jego istnienie było realne, ale jego zapis nie udał się, nie doszedł do skutku. Autor tekstów mówi w istocie o tym, co nie nastąpiło, ale stać się miało. Zatem mamy wrażenie, że opowiedziana przez niego historia zawieszona jest tak jakby w próżni. Wawrzkiewicz pozostawia czytelnika z wieloma dylematami, w sytuacji wątpliwej. Faktycznie nie wiadomo, jak potraktować ten tekst ani określić, czyim wytworem wyobraźni się stał. To tylko jedna z sytuacji, z jaką spotykamy się w 15 listach.

Autor zbioru poddaje deformacji także inne sfery wyobraźni, zakrzywia przestrzeń i podejmuje grę z fenomenem czasu. Wawrzkiewicz w niektórych listach przytacza jednak parokrotnie prawdziwe daty. Zatem nadaje im także konkretny wymiar czasowości bądź niekiedy umieszcza je również w realnej przestrzeni. Zdarza się, że Wawrzkiewicz utwory sygnuje datami podwójnie. Jako ich interpretatorzy bezradnie rozkładamy ręce i nie jesteśmy pewni, co zrobić po dokładniejszym czytaniu z niektórymi lirykami, na przykład z wierszem „List z XIX wieku znaleziony w Petersburgu” i znajdującym się pod nim podpisem „Czerwiec, 2005 r.”. Być może autor pragnie stworzyć korytarze, w których krąży naprzemiennie, czas przeszły i przyszły. Ten świat jest czasowo rozchwiany i niepewny. Z pewnością są przyczyny takiego stanu rzeczy.

Wawrzkiewicz każe nam myśleć, że jest odkrywcą cudzych myśli, które nie tylko przepisał, ale i poddał obróbce oraz interpretacji. Nie możemy być pewni, czy ktoś, kto czuwa nad czyimś listem, jest jego prawowitym opiekunem, czy przypadkiem nie uruchamia procesu mówienia przez pryzmat listu o swoich własnych uczuciach. Podmiot liryczny i konstruktor zbioru tekstów jest niepewnym i zagadkowym władcą tamtego świata, który przed nami ukrywa. Nie możemy wyrwać mu z rąk tajemnicy tych opowieści, bo on je chroni, ustawiając przed nimi niewidzialną barierę, jak chociażby we wspomnianym powyżej liryku w postaci wtrąceń kursywą.

Niektóre utwory ze zbioru pochodzą z mało sprecyzowanych miejsc i okresów („List z pierwszego wieku naszej ery” czy „List starego poety do byłej żony”). Adresatami bądź nadawcami tych listów są niekiedy znane postaci czy też nakreślone ręką poety sylwetki odwołujące się do określonych figur (Mark Kwintus, Elżbieta I, Billy Duncan).  Przestrzeń literacka, którą otwiera Wawrzkiewicz, to świat złożonych odwołań, przywołań i powrotów do wcześniejszych schematów. Autor liryków tworzy bliżej nieokreślony świat, w którym rzeczy, osoby i zdarzenia istnieją wobec siebie w nieustającej korelacji.

Wawrzkiewicz nie pozostawia jednak epistolografii samej sobie. Dokonuje metamorfozy tego wzorca, tak jakby poddawał krytyce wszystkie schematy. Zatem należałoby zapytać, co Wawrzkiewicz robi z gatunkiem epistolarnym? List sklasyfikował autor jako lirykę, wypowiedź poetycką, z bohaterem lirycznym czy, jak kto woli, z podmiotem lirycznym, osobą mówiącą. Ginie tu klasyczna formuła listu jako rodzaju piśmiennictwa. Są też na to inne dowody. W 15 listach w innych miejscach pojawiają się daty, często brak też wyraźnie odseparowanej od reszty wiersza zwrotu do adresata. Czy to zastosowane przez autora utworów celowe oszustwo, prawdziwe zafałszowanie listów dokonane zostało z premedytacją? Wszystko wskakuje na to, że Wawrzkiewicz celowo mija się ze stereotypowym ujmowaniem formuły rzeczywistości, mija się z samym światem, pozostawia naszą rzeczywistość na zewnątrz, wręcz porzuca ją. Buduje za to przestrzeń, która  zaczyna być światem wewnętrznych przeżyć.

Jest jeszcze inna funkcja napisanych przez Wawrzkiewicza listów. Wszystkie wiersze, jak oceniamy na pierwszy rzut oka, zdają się być listami. Wypowiadane są tu kwestie w pierwszej osobie. Dlaczego wszyscy piszą listy-wiersze? Wiersz mówi prawdę o człowieku, o jego wrażeniach, uczuciach i wreszcie o przeczuciach. Liryk odnosi się do nas jako do całości. W wierszu jako w lustrze możemy odczytać stan naszej psyche. Rolą tych wierszy jest obrona przed samym sobą. Wiersz jest odrysem naszego sumienia. Jest wskaźnikiem trwającej w nas destrukcji albo rosnących, potęgujących się i rozszerzających granic wewnętrznego optymizmu. Listy wybranych bohaterów to, w rzeczywistości, monologi-strumienie świadomości, odrysowane, a właściwe przekalkowane stany duszy. To wizje struktury ludzkiej jaźni, które domagają się od nas analizy ich stanów. To my, jako czytelnicy, mamy zdecydować o tym, jaką rolę wobec nich będziemy pełnić, czy rolę oprawcy, potępiającego niechwalebne czyny czy funkcję współczującego i współodczuwającego ból duchowy przyjaciela.

Wydaje nam się czasami, że postaci wręcz pragną, abyśmy po freudowsku lub w sposób genderowy pomyśleli o nich samych. Są to bowiem osoby związane mocno z kulturą, w której się poruszają i z której się wywodzą. Ich światy różnią się nieco od naszych. Zatem sposoby mówienia tych osób, ich socjolekty czy psycholekty również mogą odbiegać od nam znanych. Człowiek w wydaniu Wawrzkiewicza jest opętany przez relacje z innymi ludźmi, po prostu bez nich nie mógłby żyć. Jest to człowiek owładnięty przez drugiego człowieka, uwikłany w jego wirtualne istnienie na papierze. Dlatego bohaterowie wierszy nie piszą tylko o sobie, ale także o drugim człowieku, który jest dla nich jednocześnie granicą etyczną. Wielokrotnie Wawrzkiewicz powtarza pytanie, gdzie ta granica się znajduje. Bardzo często te dość obszerne liryki kończą się lapidarnymi myślami, zamykającymi całość, ucinającymi nagle spowiedź w pierwszej osobie. Nie pełni to jedynie funkcji zamykającej, ale ma głębszy sens. Te krótkie skrzydlate myśli definiują pragnienia, obawy i lęki każdej z wypowiadających się w utworach osób. Rozsuwają jednocześnie klamry tych opowieści, każąc szukać nam w tych skończonych lirykach, możliwych rozwiązań sytuacji, przez opowiadających ludzi, rzekomo uznawanych za beznadziejne. Te frazy otwierają po prostu wirtualne ich więzienia.

Wawrzkiewicz kumuluje w ten sposób opowieść innego, tego, który nie jest z nami identyczny. Chce również sprawić, abyśmy przestali się bać tej odmienności, bo ona wcale nie jest ani lepsza ani gorsza. Ona rządzi się zupełnie innymi prawami i to my musimy je zrozumieć. Dzięki temu, że mam szansę poznać innych, mam również okazję odnaleźć siebie, ale nie siebie uwikłanego w ten świat, za to siebie prawdziwego, który we mnie krzyczy, który domaga się w końcu „odkopania”. To poszukiwanie ma się kończyć odnalezieniem takiego ‘ja’, które we mnie będzie czuło się doskonale, bo nie będzie niczym przysłonięte, żadnymi innymi rzeczami, zatem będzie dla siebie samego przejrzyste i wyraźne.

Marek Wawrzkiewicz „15 listów” , Zaułek Wydawniczy POMYŁKA, Szczecin 2013, str. 104

Anna Łozowska-Patynowska