Witold Marek Wachowski "Obcowanie", nakład prywatny, Kraków 2005, str. 76
Wanda Skalska
Przeszło sześćdziesiąt utworów poetyckich podzielił autor na cztery działy: „Strefa pryzmatu”, „Strefa dymu”, „Strefa fermentu” i „Strefa wiatru”. Wszystkie wymienione strefy łączy formalnie jedno: powściągliwość w budowaniu strof. Czasem powściągliwość posunięta do kodu, wiwisekcji słowa lub pobliża prowokacji językowej. Notuje na przykład poeta w utworze „Noktorynka”: strach nie/ ale straszek// w ciemno zmięty krajobraz/ a w rogu/ w sęku kropki/ pół drzazgi niepokoju/ (...) już/ skaczą nań kosteczki/ już sięga/ zegarowe ziele.
W innym utworze („Zależę”) czytamy: kogo czego/ wołacza// od skupień i zjedzeń/ rozproszeń i uproszczeń// o/ wołacz utracony// komu lub czemu podpadł/ rozmachem swoich tub/ wzywając nadaremno// (...) z kim/ starł się i szamotał/ z czym ściął się/ tak bez śladu.
Wszystkie wiersze w tym tomiku takie są – poszukujące, w świeżym brzmieniu, własne. Aż trudno uwierzyć, że to debiut. Że to pierwsza indywidualna książka poety. Pewnie, zdarzają się kiksy, ale jest ich mało, giną w ciągu wersów lepszych i dobrych.
Z notatki biograficznej u końca tomu wynika, iż jest autor mężczyzną trzydziestotrzyletnim. Publikował tu i ówdzie, udziela się czasem w internetowych portalach literackich. Czyli gdzieś jego utwory docierają. Lecz gdzie? Gdy spojrzymy na nakład zbioru, rodzą się wątpliwości. Bo nakład (ujawniony w publikacji) jest nikły. Tak mizerny, że klawiatura komputera wzbrania się przed wystukaniem konkretnej liczby. A dość powiedzieć, iż zbiorek (po niewielkim przetrzepaniu) wart jest publikacji w kilkuset egzemplarzach. I spokojnie mogłoby ogłosić ów tom jedno z renomowanych wydawnictw.
Spójrzmy jeszcze na wiersz domykający zbiór („Kręcisz niechcący”):
możesz dnia nie oswoić
możesz nie spełnić nadziei
możesz się tutaj nie ziścić
najłatwiej obracać refren
idź i powracaj
nie tkwiąc
nie zakwitając
najtrudniej być pyłem w refrenie
Zaprawdę, najtrudniej być nieznanym! Nieznanym, pozbawionym medialnego wsparcia i otuchy. Ale o b c o w a n i e od czegoś trzeba zacząć.
Latarnia Morska 2/2006