Agnieszka Syska "na ogród gorejący", Wydawnictwo MINIATURA, Kraków 2012, str. 182

Kategoria: port literacki Utworzono: piątek, 28 grudzień 2012 Opublikowano: piątek, 28 grudzień 2012 Drukuj E-mail


Wanda Skalska

Agnieszka Syska - (rocznik 1977) ur. w Warszawie, gdzie mieszka. Doktorantka Wydziału Teologicznego Katedry Misjologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Poetka i tłumaczka. Stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego 2009, korespondentka „Głosu Polonii” w Czarnogórze. Swoje utwory, teksty krytycznoliterackie i przekłady publikowała m. in. w „Odrze”, „Migotaniach, przejaśnieniach”, „Twórczości” i „Tekstualiach”. Debiutowała zbiorem wierszy krzyk przedświatów (2007), wydając później tomiki: jego usta mają rogi (2008) śpiewała młoda prawda (2009), stworzony z prawiersza (2010) oraz wszechzdumiewało go (2011). I oto mamy zbiór nowy: na ogród gorejący.

Agnieszka Syska (używająca w różnych okolicznościach pseudonimów Agnieszka Wszystka, Bogusława Syska i Jovana Jovanović) - jak to się powiada w podobnych okolicznościach - nie zasypia gruszek w popiele. Ledwo miesiąc temu omówiliśmy na naszym portalu tom poetycki Świetlisty owoc Slobodana Vukanovica w jej przekładzie, gdy dotarł do redakcji nowy, tym razem indywidualny zbiór wierszy autorki krzyku przedświatów: na ogród gorejący. Rzecz opublikowała krakowska MINIATURA, dopełniając pokaźny i w twardej oprawie wydany tom barwnymi reprodukcjami malarstwa Beaty Polkowskiej. Zaś u końca książki, przed notą biobibliograficzną, wydawca pomieścił garść opinii o strofach AS - Wojciecha Kaliszewskiego, Jerzego Górzańskiego, Jacka Moskwy i Piotra Matywieckiego. A wszystkie te opinie łączy jedno: zauroczenie - superzwięźle określone zdaniem P. Matywieckiego: Wspaniała ekstatyczna poezja.

Czy istotnie jest to poezja wspaniała, a jeśli tak - na czym polega jej fenomen? Warto nad tym się zastanowić.
Dwakroć już pochylałam się w minionych latach nad twórczością A. Syskiej - omawiając jej zbiory stworzony z prawiersza (2010) i wszechwzdumiewało go (2011). Dochodząc do wniosku, iż to z gruntu utwory świeże, przekonujące plastycznością wyobraźni oraz niebanalnym językiem, czerpiącym szerokimi garściami z lingwistycznych osiągnięć poetów tej miary, co Tymoteusz Karpowicz i Miron Białoszewski. Rzecz jasna, gdyby tylko tyle, byłoby jednak za mało. Należy coś dodawać od siebie, coś całkowicie własnego, rozpoznawalny, indywidualny trop. I to znajdujemy u Agnieszki Syskiej. Gdyż forma tworzonych przez nią wierszy zdaje się być rozsadzana od środka niesłychaną śpiewnością - co wynikać może (i wynika) z "płynnej" frazy wspartej licznymi neologizmami, jak również świadomym stosowaniem retardacji i "przyśpieszeń" budowanych obrazów. Przyznałam wówczas, że nie znam (mimo mnogich lektur) porównywalnych przypadków we współczesnej poezji polskiej. Owe nakładanie się brzmień, wygłosów, rymów pełnych i niepełnych mogą działać jak narkotyk, poetycki narkotyk, wprowadzający odbiorcę w trans. A przy tym ów "pacierzowy" ryt, całkiem słusznie kojarzący się z rzadko dziś praktykowaną (wśród wierzących oczywiście) modlitwą strzelistą. Lub żarliwą i dłuższą apostrofą.

Czy coś się zmieniło w tomie najnowszym autorki stworzonego z prawiesza? Nie. Poetka nadal podąża wyrąbywaną przez siebie ścieżką - osobną, pociągającą w budowie tejże ścieżki samowłasnym budulcem. Konsekwencja twórczej wędrówki znajduje także uzasadnienie w auto-da-fé A. Syskiej, co wyrażone zostało między innymi w pierwszych strofach utworu "mów wierszu": nie wiedzieliśmy co mamy mówić/ co więcej nigdy nie wiemy// ziemia drżała pod nami// trzęśliśmy się w słowie dopiero poczętym poczęci/ nie wiedzieliśmy// wszystko drżało w nas// otulaliśmy lulaliśmy otulaliśmy co nasze// przewijaliśmy nasze wiersze jak dzieci trzęśliśmy się nad nimi jak nad/ miłością// wiersz umiłowaliśmy ponad wszystko całą naszą miłością/ wiersz znienawidzony nienawiścią ziemi// ze wszystkich sił.

Taki sposób mówienia, taka artykulacja, niejako "zmusza" do współuczestnictwa - przynajmniej przez pryzmat poetyckiej wizji słowa i tego, ku czemu słowo może (ma) wieść. Bo Na początku było Słowo (a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo) -  co czytaliśmy wielokroć w Biblii (Ewangelia wg św. Jana). Wierszu - powiada poetka dalej w wyżej cytowanym utworze - wstępujesz/ na niebo// przed kamień węgielny.

Szósty zbiór wierszy A. Syskiej, liczący ponad sześćdziesiąt "rozbuchanych" stroficznie utworów, przekonuje nas o tym, że tajemnica Słowa wciąż jest warta odkrywania. I to w wymiarach rozmaitych: przez dosłowny znaczeniowo, metafizyczny - po sidlony liryczną strofą (co wzajemnie się nie wyklucza - a przeciwnie, dopełnia, odtwarzając bogactwo Ukrytego). Który to liryzm, w żadnym razie "słodki", wciąga w głębinę pytań pierwszych.
Tak, powiedzmy to jasno, mamy tu do czynienia z poezją, która - nie stroniąc od wspomnianego liryzmu - zanurza czytelnika w rewirach filozofii (czyniąc to nienatrętnie i nie wprost).

Co można powiedzieć w podsumowaniu? Co nasuwa się po zamknięciu okładek tego zbioru? Skojarzeń wiele. Lecz głównie takie, że dramaturgia tej poezji opiera się na ruchu, przemianie. Prowadzone tu językowe gry, jakże często "wysługujące się" wysokim "c", a też posiłkujące się wizyjnym traktowaniem mitów, opowiadają nam o pragnieniu Spełnienia - przez konkret, światło i tworzone napięcia styku wyobrażeń życia doczesnego oraz poza-doczesnego. Perspektywa jest - par excellence - niejasna. Ale co w filozofii czy oryginalnej poezji do końca (i początku) jasne jest?
Oto pytanie.

Agnieszka Syska "na ogród gorejący", Wydawnictwo MINIATURA, Kraków 2012, str. 182

Wanda Skalska


Przeczytaj też na naszym portalu wiersze A. Syskiej oraz jej przekłady wierszy czarnogórskich i serbskich poetów Slobodana Vukanowica, Sretena Vujovica i Zdravko Kecmana  (dział "poezja"), a także recenzje zbiorów poetyckich tej autorki: stworzony z prawiersza (2010), wszechzdumiewało go (2011) - w dziale "port literacki"