Ogromna noc, wiersze młodzieńcze, Wiosenny wiatr, Pójść naprzód, Bogowie kroczą, Jak długo chwytasz, co rzuciłeś...
Pamięci Leona Zdanowicza
Rainer M. Rilke
OGROMNA NOC
Długo cię podziwiałem, stałem u okna zyskanego wczoraj,
stałem i podziwiałem ciebie. Jeszcze mi było to nowe
miasto jakby wzbronione, a nieprzekonany krajobraz
mroczył się w dal, jakby mnie nie było. Nie zadawały sobie
najbliższe rzeczy trudu, bym je rozumiał. Koło latarni
uliczka przeciskała się w górę: widziałem, była obca.
Naprzeciw – pokój, współodczuty, rozjaśniony lampą –
i już uczestniczyłem; oni to zwęszyli, zamykali sklepy.
Stałem. I potem zapłakało dziecko. Wiedziałem o matkach
w domach dokoła, co mogą zrobić – i wiedziałem
zarazem o nieukojonych przyczynach każdego płaczu.
A może to śpiewał jakiś głos i wychylał się trochę dalej
ze swojego oczekiwania, albo kaszlał gdzieś na dole
jakiś starzec z wyrzutem, czy jego ciało ma prawo istnieć
przeciw łagodniejszemu światu. Potem wybiła godzina –
ale zacząłem liczyć za późno, minęła mnie i opadła. –
Jak chłopiec, obcy, kiedy się go wreszcie dopuści,
ale nie umie złapać piłki i nie zna żadnej z gier,
w które inni tak beztrosko ze sobą się bawią,
stanie i patrzy gdzieś – dokąd –?: stanąłem, i nagle
poczułem, że cię obchodzę, bawisz się ze mną, dorosła
noc, i podziwiałem ciebie. Tam gdzie wieże
wznosiły się gniewnie, gdzie odwróconym losem
obwiodło mnie miasto i góry nieodgadnione
trwały przeciw mnie, a w zbliżonym kręgu
głodna obcość otoczyła przypadkowe migotanie
moich uczuć – : i to nie było, o Wzniosła,
hańbą dla ciebie, żeś mnie poznała. Twój oddech
szedł przeze mnie; twój podzielony na dalekie powagi
uśmiech wstąpił we mnie.
Przełożył Andrzej Lam
Latarnia Morska 2 (14) 2010 / 1 (15) 2011
Wiersze młodzieńcze
ze zbioru Traumgekrönt (1897), z cyklu „Kochanie“
Ob du´s noch denkst, daß ich dir Äpfel brachte...
Pamiętasz, jak ci jabłka nosiłem
i twoje włosy głaskałem chętnie?
Byłem wesoły, śmiać się lubiłem,
a ty byłaś jeszcze dzieckiem.
I stałem się poważny. W sercu rozgorzała
zmącona smutkiem młodzieńcza nadzieja...
W czasie gdy tobie czujna guwernantka
z rąk wyjmowała smutnego „Wertera”.
Wzywała wiosna. Całowałem wargi,
ty miałaś w oczach szczęście i powagę.
Była niedziela. Dzwonił dzwon daleki
i światła szły przez jodły zadumane...
Wir saßen beide in Gedanken...
Siedzieliśmy zamyśleni
w półcieniu liści winnych – ty i ja –
a w pędach wonnych ponad nami
zabrzęczał trzmiela gruby bas.
Refleksy, kolorowe kręgi
co chwilę w włosach twych gościły...
I powiedziałem tylko wtedy:
„Jakie ty masz oczy śliczne”.
Wir gingen unter herbstlich bunten Buchen...
Szliśmy pod jesiennymi barwnymi bukami,
od bólu rozstania oczy były czerwone...
„Kochanie, chodź, znajdziemy może kwiaty.”
Odrzekłem trwożnie: „Wszak już martwe one.”
Me słowa były jawnym płaczem. A w eterze
z uśmiechem dziecinnym błysła blada gwiazda.
Umierający dzień do przodków szedł niespiesznie,
i gdzieś daleko zakrzyknęła kawka. –
Man merkte: der Herbst kam. Der Tag war schnell...
Znać było: jesień przyszła. Dzień umarł
ciężko we własnej krwi.
W półmroku lśniła czerwona róża
na kapeluszu Lili.
Podała mi w znoszonej rękawiczce
rękę w milczeniu i zgrabnie. –
Poza nami nikogo nie było w uliczce...
Lęk czuła: Jedziesz? „Jadę”.
Wciąż stała, główkę w smutku rozstania
wtuliła w mój płaszcz lodenowy...
Z kapelusika róża jaśniała,
uśmiechnął się wieczór zmęczony.
portal LM, czerwiec 2014
WIOSENNY WIATR
Z tym wiatrem los nadciąga; spraw, o spraw,
niech przyjdzie, wszystko co ślepe i silne,
co nas rozpali – to wszystko, o tak!
(Bądź cicho, on na pewno znajdzie nas.)
Tak, to nasz los z tym wiatrem idzie.
Z jakiejkolwiek strony – niesie nowy wiatr,
ciężarem chwiejny rzeczy nieznajomych,
przez morze to, czym my jesteśmy sami.
... Obyśmy byli tacy. Bylibyśmy w domu.
(Nieba się wznoszą i spadają w nas.)
Ale z tym wiatrem leci ponad nami
los przeogromny w obszar niewiadomy.
PÓJŚĆ NAPRZÓD
Pójść nagle naprzód; i w szarówce stanąć
z oczyma gotowymi, gorącymi, szybko,
i zaraz potem w to co jest popatrzeć śmiało –:
O nie, to wszystko porównanie tylko.
Rzeka jest tak, by oznaczała ciebie,
stanęło miasto, bo ty się zjawiłeś;
mosty się piętrzą godnie, to ci radość niesie
i w twoją służbę się oddaje niecierpliwie.
A że to wszystko tylko wymyślone:
żeby oznaczać ciebie –: to jak cała ziemia;
ogrody stoją w gestach mroczniejące,
figurą pełną znaczeń jest przestrzeń daleka –.
Lecz mimo wszystko, mimo wszystko wraca:
ból pierwszej chwili, ten ból niedorzeczny.
Dopiero co tu było –: nagle się zapada
albo wzlatuje lub znika jak pieśni –:
jak przeznaczenie, jak prawda nieznana –.
Jak kiedy...
(czy to zdołam wypowiedzieć?)
Patrz: wzrok twój spoczął tu: i niespodzianie
twarz jakaś, jakiś blask wszedł weń zupełnie
jakby to było – – właśnie czym? – –:
jak Canal Grande
w swej wielkiej dobie i na chwilę przed pożarem –
-----------------
i nagle patrz, Wenecja nie istnieje.
BOGOWIE KROCZĄ
Bogowie kroczą zawsze w tych samych przestrzeniach,
gdzie nasze się niebo zaczyna;
jak w myślach, kłosy nasze najcięższe odmienia
ich wiatru łagodna siła.
Kto nie czuje ich więcej, ten się niecałkiem odrzeka:
nadal swój udział mają.
Milcząco, prosto i zbawczo na jego kładą się dzieła
odmienną nagle miarą.
Rainer M. Rilke
Przełożył Andrzej Lam
Z przygotowywanego zbioru Pieśni młodzieńcze i wiersze ze spuścizny
portal LM, styczeń 2016
JAK DŁUGO CHWYTASZ, CO RZUCIŁEŚ...
Jak długo chwytasz, co rzuciłeś, wszystko
zręcznością tylko jest i powodzeniem –;
dopiero kiedy łapiesz piłkę nagle,
którą ci jakaś wieczna współ-grająca
rzuciła, właśnie tobie i w dokładnie
obmyślonym pędzie, w jednym z łuków
budowy przeogromnej mostów Boga:
dopiero wtedy jest łapanie mocą, –
nie twoją, świata.
I jeżeli wtedy
masz siłę i odwagę, by odrzucić,
nie, zapominasz o sile i odwadze
i już odrzucasz... (tak jak rok kolejny
ptakami miota, rojem wędrowników,
co ową starszą ciepłotę młodzieńczą
ciska przez oceany –) tak, dopiero
w tej zuchwałości grasz, jak trzeba.
Już nie ułatwiasz sobie rzutu; już nie
utrudniasz więcej go. I z twoich rąk wstępuje
meteor i leci we własne przestrzenie...
Rainer M. Rilke
Przełożył A. Lam
portal LM, marzec 2016
Przeczytaj też w „porcie literackim” omówienia książek R.M. Rilkego (w tłumaczeniu A. Lama) Poezje nowe. Poezji nowych część wtóra. Życie Maryi (2010) oraz Elegie duinejskie. Sonety do Orfeusza (2011)