O tej porze, W mojej głowie ogniotrwały wątek, Wszechźródło - oraz inne wiersze i poematy

Kategoria: poezja Opublikowano: czwartek, 13 maj 2010 Drukuj E-mail


Agnieszka Syska


I.
o tej porze


ogniokopytne zorze
o tej porze

domy skaczą jak gazele jak baranki młode jak gazele
zórz porannych dostają

kopyt dostają rogów dostają
domy skaczą
skoczne podskoczne skoczne

okna oka otwierają na oścież baranki białe okna oka zamykają na oścież baranki czarne
parzystooczne parzystokopytne parzystooczne

domy skaczą
jagnięta na niebach płyną
w deszcze płyną  
w strugi krwi przeskakują czas jagnięcia
domy skaczą
miotają miotaczami wodami płomieniami
jagnięta na niebach płoną
w gromy płoną
w strugi ogni przeskakują czas jagnięcia
domy skaczą

miotają miotaczami ogniami falami

domy skaczą
zórz wieczornych dostają
skoczne podskoczne skoczne
okna oka otwierają na oścież baranki białe okna oka zamykają na oścież baranki czarne

parzystooczne parzystokopytne parzystooczne

dusze otwierają
otwierają na oścież baranki czerwone baranki złote na niebach
dusze zamykają

na niebach
płyną zorze płoną
na niebach

płyną
berła purpurowe jak strugi sługi strużka za strużką służka za służką
gromy gromnice gromowładne berła purpurowe i złote razem monarsze krwawe
berła złote jak strugi sługi struga za strugą sługa za sługą
płoną

zorze
płyną płoną pory
zorze

30.III.2010.



II.
w mojej głowie ogniotrwały wątek


Poecie „Ogniotrwałego wątku” i Poecie „Ogniolotnej idei”
Vasko Popie i Slobodanovi Vukanoviciovi



niemo płonie płonie płonie
wątli się w swojej niemocy pętli się w swojej niemocy
niemo płynie płynie płynie

niemy niemocny
wątli się pętli się perli się jak jak jedna jedyna pętla z pereł jeden jedyny niemocny sznur pereł
niemy niemocny

zapętlony w sobie
zduszony w niemocnym ciele małży
do środka swojego cienia perły cienia wepchnięty wsunięty wepchnięty
zapętlony w sobie
zduszony

w mojej głowie ogniotrwały wątek

może trwały
jeszcze będzie mocny jeszcze porani pokrwawi porani morze
może

niemy
ze środka swojego cienia wypchnie się wysunie się wypchnie się w świat
niemocny

jeszcze wypchnie wysunie się ze swojego cienia
jeszcze perła jeszcze małża zapętli zawątli zadusi morze
jeszcze

niemy
wyjdzie na ziemię
niemocny

wyplącze się z pętli
wyplącze się z cienia
zdusi w sobie niemy niemocny ogniotrwały zaplątany wodotrwały wątek cień
wypętli się z pętli
wypętli się z cienia

30.III.10.



III.
wszechźródło


zduszę was w sobie zaduszę was w sobie wszechgłosy
zduszę zaduszę was
głosy dechy zdechy śpiewy  
dechy wasze zdechy wasze

jeszcze się zdumiecie moim wszechzdumieniem
duszą wszechświata
jeszcze się zadumacie moim wszechzadumaniem

duszą świata

wszystkich was zduszę zaduszę
dechy wasze zdechy wasze
oddycham wami
w sobie mam dech wasz zdech wasz bezdech wasz dycham dyszę wami
oddycham wami

niech 
oddycham tobą

przyjdź

idźcie precz śpiewy mątwy śpiewy klątwy przeszłe
idźcie ode mnie dechy wasze zdechy wasze dychania dyszenia
idźcie precz śpiewy mątwy śpiewy klątwy przyszłe

niech
oddycham tobą
przyjdź

niech

wyjdzie ze mnie
idzie precz głos wasz wszegłośny
wyjdzie ze mnie

we mnie ja
oddycham sobą przez ciebie

we mnie ty
głos mój moim

oddycham
głos mój twoim

jestem

źródlanyś
źródło twoje we mnie
pieśń twoja moją
wszechzdumienie wszechzadumanie wszechtwoje moim
pieśń twoja moją

jestem

źródlanaś
źródło twoje we mnie


31.III.10.



IV.
Mironowi Chodakowskiemu od Matki Boskiej Smoleńskiej

ci co we mgłach sieją żąć będą w radości
mgły rosy mgły im z oczu opadną
ziemi odtąd nie będzie
mgły rosy im z oczu opadną
nieba odtąd nie będzie

mgłą otrę jej łzę
była przyjechała z bizancjum do rosji
słońca nie będzie
mgłą otrę jej łzę

dopokąd
rozpacz niewiasta nieurodzajna niepłodna nieżyzna
dopokąd dokądś była poszła

mgłą otrę jej łzę
była przyjechała z katynia do smoleńska
księżyca nie będzie
mgłą otrę jej łzę

dopokąd
rozpacz ciało nieurodzajne niepłodne nieżyzne
dopokąd było poszło

kędy
słońca już nie ma
a trzeba zbierać w radości snopy z zasiewu
kędy
księżyca już nie ma

słona ta mgła
dziś otrę nią mirrę łzę mirrę z supraśla
słone to ciało

ongiś był bóg jako bóg
dzisiaj jest człowiek jako człowiek przeszedł mimo
ongiś byliśmy

słona ta mgła
dziś otrę nią mirrę łzę mirrę z supraśla
słone to ciało

gotujcie mgławe kadzie
na boską liturgię
gotujcie mgławe kadzie

ongiś był bóg jako bóg
dzisiaj jest człowiek jako człowiek dzisiaj jest matka jako matka przeszli mimo
ongiś byliśmy


22.IV.10.; 17.10., Warszawa



V.
krew co płonie


domy skaczą jak gazele jak baranki młode jak gazele
kopyt dostają rogów dostają
domy skaczą

mgły podnoszą
wziemiebiorą was
skoczne podskoczne skoczne
w ziemie biorą was
mgły podnoszą

okna oka otwierają na oścież baranki białe okna oka zamykają na oścież baranki czarne


parzystooczne parzystokopytne parzystooczne


domy skaczą
jagnięta na niebach płyną
w deszcze płyną  
w strugi krwi przeskakują czas jagnięcia
domy skaczą
miotają wodami żywiołami
jagnięta na niebach płoną
w gromy płoną

w strugi ogni przeskakują czas jagnięcia
domy skaczą


miotają ogniami żywiołami
domy skaczą
w grom uderzają gromowładne

uderzajcie
przeskakujcie swoje owce i barany rzezie  

w grom uderzają gromowładne

przeskakujcie swoje rzezie
uderzajcie

topcie deszcz we krwi co płonie
uderzajcie w kopyta
topcie ogień we krwi co płynie
topcie

miotacza
czas
niebo na niebie owce i barany i mgły
miotacza
czas   

topcie gnajcie topcie

czas
fala płomień goni was
wniebabierze
ziemia goni dogania przegania podnosi was mgły wniebobiorą was
czas
fala płomień goni was
w nieba bierze


02.V.10.



portal internetowy LM, maj 2010







CZERŃ

gołymi brzegami nad morzem

gołe ciała

białe ciała
w podfruwajkach kufajkach * jednakie latem jednakie zimą
ciała

są tymi samymi ciałami latem
tym samym latem
białe ciala
nagie ciała * najlepiej wyglądają nad morzem w wierszu
czarne morze
są tymi samymi ciałami zimą
tą samą zimą

białe ciała
wchodzą do białego czarnego morza * filmu czarno białego * wdychają czerń jak jod
białe ciała czarne czcionki białe rymy

są tak
jednakie latem jednakie zimą
film czarny biały czarnobiały * ma 267 odcieni szarości * jest charakterystyczny
podobnie wiersz latem zimą
są nie

są tak
podobne
wiersz do złudzenia przypomina film * jest czarny biały czarnobiały *jest charakterystyczny
są tak
odmienne

natężenie koloru sięga zenitu jak słońce latem
biel
natężenie koloru sięga zenitu jak biel zimą

promienie ciała
biel * nagie ciała w bieli * najlepiej wyglądają nad morzem w wierszu
płaty śniegu

czarne morze
nagie ciała w wierszu mają swoją grozę
morze

białe wiersze wchodzą w czerń
gołe brzegi ściągają się wzrokiem bez odcieni szarości * podfruwajki * kufajki
czarne wiersze

nagie ciała najlepiej wyglądają w morzu
trudno je jednak zobaczyć
czarne wiersze

na biel i czerń nakłada się kolor

17.II.2012.

 



WŁOSKIE NOCE

giulietta masina jej oczy zajmują cały wiersz giulietta masina

po strofach zbiegają jak po schodach

zamykają się

ocieniają otwierają i zamykają ocieniają

rzęsa na szczęście

kadr do przodu kadr do tyłu
na parterze morze le notti di cabiria morze w suterenie sutener
kadr od przodu kadr od tyłu

rzęsy na nieszczęście

na poddaszu trzaskają drzwi

morze otwiera się i zamyka

ukryj się tu
w wierszu nic ci nie grozi * oczom czarnym łzom
tu

morze przypływa i odpływa

w wierszu nie ma morza
powietrze stoi jak zatrzymany kadr w kinie * bezwietrznie całują się
wszędzie sucho ciepło sucho

bezwietrznie całują się
miedzy pierwszą ostatnią strofą powietrze dobre na serce
sucho ciepło sucho

bezwietrznie całują się
między pierwszą ostatnią strofą powietrze dobre na ciśnienie
jedno musisz wiedzieć między strofami nikogo nie ma

musisz sobie wystarczyć
cały wiersz wypełniony tobą
wystarczyć


film dla filmu
film dla ciebie federico fellini
wiersz dla ciebie

musisz wybrać
federico fellini agnieszka syska federico fellini
wybrać

film dla filmu
film dla ciebie federico fellini
wiersz dla ciebie

wiem
najbardziej dławią bezwietrzne noce
wiem

rymy
czarne oczy czarniejsze od czcionki
biały wiersz

najgorzej niewypłukane morze oczy
lepiej żeby uciekły
oczy

piszę ci o czymś nowym
niebo we włoskim wierszu zaciągnęło się
nowym

łzy
po strofach
włoski deszcz

07.II.2012.

 


PRZEŚCIERADŁO

jeżeli dusza gdzieś jest

jest w ciele chociaż * dusze zostały rozebrane przez poprzednie pokolenia

jeżeli jest

trzeba żyć
tak głęboka jak płytkie ciało * tak wolna jak prędkie ciało
płytko prędzej

trzeba żyć
głęboko wolniej

jest w oczach

szczeście że ciało nie widzi duszy
jakby ktoś bez oczu chciał zobaczyć oczy

noc się widzi bez oczu

przebija
wnika w skórę
czarna dla ciała i czarna dla ducha

po skórze światło się ślizga jak po linie śmierci

śmierć mruży oczy
tylko nie światło

przebija
wnika w skórę
czarne dla ciała i czarne dla duszy

jeżeli coś z ducha jest w ciele
sklepiona piękniej giulietta masina z czarnymi oczami * latami patrzą na płytko prędzej
głębiej wolniej patrząc

kto nie ma oczu
nie ma duszy

śmierć mruży oczy

sprzedam wszystko co mam * sprzedam dom
wzamian za miłość

kopułę świątyni moje noce cabirii

sprzedam dom
za miłość

śmierć mruży oczy

dom jak oczy
oczy nie na sprzedaż * zaślubione z morzem
dom jak dusza

mój film jest bez tytułu
zabrało go morze czarne prześcieradło
piasek

08.II.2012.




KINO Z NIEMYCH

okrągłe oczy jak dom

w oczach okrągleją

widzą na czarno

czarne ocienione parasole
szybko się rozkładają

ulewa rzucają spojrzenia jak okręgi na deszcz parasole

szybko się składają

widzą na czarno

w domu czarnowidztwo

okrągłe oczy jak dom nie mają płci

trzaskają okna
zza domu wylewają się ennio flaiano * tullio pinelli * pier paolo passolini * federico fellini
trzaskają drzwi

na dużym ekranie jeszcze większe

większe od kuszenia doktora antonioniego

deszczu na papierze
śmieszne * przemoczy twarz jak narysowaną * jak buty z papieru
rozmyje tusz pod oczami

nie mają płci

na dużym ekranie jeszcze większe

większe od anity ekberg

koniec filmu
jest 1994 * w okręgach tańczą czarne papierowe trumniaki giulietty masiny
filmu

dom zrobiony z wiersza spływa do morza
zza domu morze
biegną zobaczyć po raz pierwszy

jaki okrągły

płaczę

jaki ogrągły

wypraszają mnie z kina
zza kina morze
biegną zobaczyć po raz pierwszy

cyrk wydyma twarz * płaczę ze śmiechu

14.II.2012.


portal internetowy LM, marzec 2012





KROJĄ MORZE

piszą na maszynach do szycia
długie poematy w formie
białego żagla

szyje się
giętka skóra papieru
wiatru

wymyka się

gonią morze
chcą je skroić

kroją morze

morze jak forma wewnętrznego uda polskiej nauki o literaturze

wiatru

wymyka się

chcą je skroić

kroją morze

śpią na suficie
spadają kropla po kropli

poeci
długie poematy w formie krawcy z nożycami wchodzą do nauki z ostrzem 
poeci

jak dzieci płyną żaglówkami
po morzu

żagle z papieru

wiatr dmie

w małe porty na suficie

z papieru

niczego nie podejrzewają
na ich plecach nauka wypływa jak ostrze
nie podejrzewają

białe udo lśni w słońcu
na wietrze papier popada w przezroczyste
w słońcu

przezroczyści się
ich formy są niewidoczne

tyłem idą w morze

niewidoczne

poeta po poecie

z uda spada
na podłogę

sufit skrapla się w morze literatury

po poecie

kroją na nim morze nożyce na odleżyny od pisania

sufit
mewa zawisa nad morzem w pisku olśnienie podskórne
podłoga

 



PAPIER KTÓRY IDZIE

Czerwone woły
w prostokątnych jarzmach
przewalają się drogą

jak ujście rzeki
droga
Płyną fala za falą droga płynie w morze Czas który idzie
droga

Czerwone woły

czasie który idzie
ciebie nie ma

drogo której nie zna nawet piasek

ciebie nie ma

niczyja
drogo w morze ten wiersz dzieje się nigdzie nigdzie morze w czasie który idzie
niczyja

drogo mapo

w czasie który idzie

mapo

słuchaj
jak cisza przygrzewa

słońce
jak jarzmo na twojej głowie w piasek niby cisza
słońce

przygrzewa

słońce
idzie drogą płynie fala za falą w zbiegowisko słów na targu
słońce

przepłynęło
morze

przypiekło powróciło do czasu idzie w nic

morze

pejzaż z morzem
w głowie zbiega się na papier
pejzaż

na papierze
jak na targu wołowate zachody słońca zrzucają jarzma

z głowy

słowa idą w pejzaże

na papierze

wół idzie i dochodzi
do morza woda jak sól w zbiegowisku słów
idzie i dochodzi

obraz sioła
odpada od nocy noc jak morze orze i wraca z orki
sioła

sioło
fala za falą

płynie droga donikąd

sioło

sen
we śnie
słowa
sioło morskie co jak wół wychodzisz naprzeciw nocy weź wiersz ze sobą
we śnie
słowa

jak ujście

w nocy
woły wracają z pozaginanych rogów pejzażu na papierze
nocy

papier
pod prostokątnymi jarzmami idzie drogą w Czas który idzie
papier

o słonym pysku

 


ZAGOI SIĘ

rany
otwierają się

wyważanie drzwi
ślepe

z piasku
zmywa nas
woda od drzwi na plaży wchodzimy pod słońce krew słońce jak żyletka
z piasku
zmywa nas

rany
otwierają się

drzwi
ślepe

w tym czasie
kormorany jak lasy płachty lasy czernidła lecą przez czerń do białych wód
w tym czasie

korony drzew czarne
na strychu zagrzybione pajęczyny
czernidła przechodzą w straszydła śmierć w starych dekoracjach
na strychu pajęczyny
czarne

starszydła

nie ma białych wód
krwiste

w tym czasie
piasek do białości

nad plażą wielkie grube słońce parzy kto by pomyślał małe cięcia wielkie słońce wielkie cięcia

nie ma białych
krwiste

piasek do białości

pod krwią woda przezroczysta
biała pod czernią

rozcięcie niewidoczne pod wodą

przezroczysta
pod czernią

jak słońce
może na czerwono

grzebać kormorany od zachodu wschodu przed drzwiami morza
przed przedstawieniem

słońce

kormorany grzebią biel

scena letnia teatru na plaży
w lasach w domu biel

grzebią

rany
krew w wannie

nie goi się
żyletka przecięta
żyła słońca przepołowiona na biel i czerwień
czerń
goi się

na wannie

siedzą
suszą biel patrzą w morze

lśni jak pusty próg nieba puste białko bez źrenicy przezroczysta pajęczyna
metaliczna w środku

suszą czerwień patrzą w morze

na wannie próg

gruba jak słońce
przezroczystość
słońce

obmywa z ran przezroczyści wchodzimy w las promieni


19.VII.2012., Belgrad



portal LM, listopad 2012





WYKUTE

morze wykute
w czarnym kamieniu

dom noclegowy płynie jak noc
w kamieniu

noc
która rzuca czerń

czernie na morzu
dom na który pada czerń jest światłem
czernie

w kamieniu czernie
nagie włosy

nagimi włosami

kobieta ociera twarz z krwi potu z krwi ocet oka

w kamieniu
nagie włosy

w dzień idzie
na targ rybny w międzyrzecu podlaskim

trzy ryby na drzewach jak ludzie

w dzień

morze wykute
płynie

jak włosy przez dom podmywają noc

płynie

dom wypłukuje
ogrodnika całego we włosach świetle włosach
wypłukuje

rzuca
w morze

krwi potu krwi

w morzu
ryba jak ułomek

ogrodnik wydaje ciszę

ułomek

przełam się nią
na pół

pietą

kamieniem w którym płynie morze

na pół

pietą

czarny kamień

jest światłem pieta naga bez włosów

kamień

na targu rybnym
dzień
i cisza

pieta niesie ją

ciszę

na targu rybnym sprzedaje

ciszę

nie widzą ryba naga domem się krwawi jak odbiciem w wodzie

sprzedaje

ciszę

nie ma morza
wykute

obmywa się domem krwią potem krwią

nie ma morza

 

 

 

STACJA MIĘDZYRZEC

Dzień ciemności połknął
i jak gwiazda świeci

był bez rąk

urodził

światło

mróz na szybach
pod słońce

bierze na siebie ramiona podtrzymują głowę

pod słońce

bez nóg

ciemnia
dał się połknąć ciemnościom
ciemnia

gdzie była noc
żeby okryć jego światło

elohi jak zaćmienie na słońcu

noc

głowa opada na moje
kolana

matka jak księżyc dzieli się na pół

na
kolanach

idę z nimi na
drohicką

woda zamarza
w oku

przezroczysta
pierzyna

przy piecu kaflowym

w oku
kamienia

źrenice kamienia węgielnego

kamienia

przezroczysta
pierzyna

cień na
ścianie

spod pierzyny wyszedł w świetle

na
ścianie

pejsy
płomieni

wrócił z emaus
do międzyrzeca podlaskiego

świeci jak ciemność za oknem

z emaus

poznałam go

wydłużył się jego bok

w moim ręku tamtym boku Dzień ciemności połknął i jak gwiazda świeci

bok


19.III2013, Drohicka 5 w Międzyrzecu Podlaskim

Cytaty: Tadeusz Różewicz „Łza”

 

 


GNIŁA

rodziła się i gniła
w nim miłość

dom chodził cały
jakby się przewracał słońce ciągnęło kondukt

roześmiane gładkie
twarze otwarte kurniki

z kamerą i strzelbą przez mato grosso
kondukt przez międzyrzec pod lasem
przez mato grosso

myślę o gładkich jak mleko udach zgniję dla ciebie cały

roześmiane
kurniki

słońce się trzęsie

gniła
w nim miłość

jak spichlerz otwarta

miłość

słońce się trzęsie

pajace nakręcane
z cyrku wojkiewicza odpustu rocha

w kinie na powietrzu

pajace nakręcane

pchamy słońce
co się wspina na ukrzyżowanie
słońce

niewiasty
jerozolimskie

sława śpiewa ociera pot z czoła poi się octem

jerozolimskie

pod lasem
starego prawa

zgniję cały na całopalenie

pod lasem

z miłości wypłynie
podziemne źródło jak rosół zejdę do podziemi z uśmiechem słońce gnije na kirkucie
z miłości


21.IX.2012, Międzyrzec Podlaski

 

 


GNIAZDO

gniazdo
na spękanej skale
białe ptasie
jaje

wyciąłem wszystkie drzewa
żeby Cię

oddać

drzewa plamy opadowe jak mgły
opadły

oddałem Cię ziemi Asyż spadł z gór jak śmiech w lustro

żeby Cię
oddać

białe ptasie
jaje

nie śmiej się

poroniony
przypadku ziemi

Asyż jaje miał słońce w którym wstawał

w ziemi Cię nie ma spadłaś z trzeciego dnia jaje

słońce w którym wstawał

mój uśmiech

chichot trzeciego dnia spada jak z gór

uśmiech

kołuję nad domem
międzyrzec pod lasem
wstaje

ptak
u wschodu
jak w drzwiach

rzeka piszczka krzna we wschodzie księżyca

ptak w drzwiach
pod lasem
wstaje

żeby nie kołować
idę pieszo

mam lęk
przez zachodem

na spękanej skale
w grocie Cię nie ma do włoch idę pieszo boso niosę piszczkę krznę jak kwiaty
na skale

pieszo

kołuję
pod niebem

błękitem włoch

rzucam się w piszczkę wąską jak gardło

pod niebem

śmiech w lustrze

rzeki kwiaty płyną lustrzane

śmiech
spieczone skały
jak usta

obrastam w drzewa

pleśń na modlitewniku twój uśmiech zaczął się psuć jak mgły

nocą psuje się we mnie sztetl

jak mgły

20.IX.2012

 

 

 

BIEGŁA BLADA

Trwoniąc zarys uśmiechu
zbliżała się bladła

Spojrzały na nią oczy
z ołowiu

zwierciadła

Trwoniąc

wodę ze zwierciadeł biegła przez ogród

Trwoniąc

słońce
wspinała się nad ogród

garb
większy od
słońca czerwony zachodził nad jej głową

palce nóg
krogulce wokół
ciernia

ptak z dziobem zakrzywionym jak plecy garbata

wspinała się nad ogród

w międzyrzecu podlaskim spotkała józefa
z arymatei

rabini są
stąd

matki
jej syn stąd ulicami płynne tałesy wokół synagog
matki

z arymatei

biele

zwierciadeł

zimą
wysuszone studnie idzie z wiadrem jak babka czerpie siarczysty mróz trwoni nogi w biegu

zimą

zwierciadeł

czernie


18.III.2013

Agnieszka Syska

 

Agnieszka Syska, poetka młodego pokolenia, odważnie i mocno zaznaczyła swoją obecność w polskiej literaturze. Szybko zauważono jej niespożytą wyobraźnię i własny styl. Pisze wiersze niespotykane, nasycone emocjami, niestroniące  od analizy filozoficznej, wrażeniowe i – co najważniejsze – czytelne, bo operujące klarowną, choć zaskakującą metaforą. Poetka po mistrzowsku stosuje powtórzenia, nawiązania, wariacje przesuwające opowiadania w rejony, których czytelnik się nie spodziewa. Jej wiersze, choć nie są epickie, rzeczywiście opowiadają niczym nowela, rozpisują znaną rzeczywistość na nieznane szczegóły, a dramaturgia każdego utworu narasta. Mikroeseje łączone z mikropowieścią w poetyckiej formie. Polecam i zalecam te wiersze - jako terapię świeżością.
Piotr Müldner-Nieckowski


portal LM, marzec 2013


k

PROSTE

jego przypowieści
proste jak kłos pszenicy

złoci się jordan
jak kłos

w złocie zwiastowania trzej królowie po przekroczeniu złota

kłos pszenicy

włos pod piorunem
jej głowy

wezbranej

rzeka
morze

w złocie zwiastowania

włos
jej głowy

wezbranej

magowie idzie rzeka kłosów
w morze

przekraczają złote usta granice języka

w morze

 

mówi
wszystkimi językami powiadają

jak jej syn

powiadają

otwierają i zamykają jej
stronę

kanony
malarstwa

wracają przez jordan dziwią się przekroczyli słowo jakby była jego obrazem

malarstwa

otwierają zamykają
stronę

ikona
złota z morzem włosów wezbranych
ikona

okadzili ją

uczynili rzeźbą
w umyśle

idzie zapatrzyli się w ten ikonostas

okadzili ją
w umyśle
mirrze

prosto do nich mówiła synem

w
mirrze

 

 

ZDJĘTA

matka zdjęta z krzyża

czarne
słońce w ukłonie jak lecenie przez ręce
czarne

z  krzyża

popiół strząsam jak z głowy

wora pokutnego
pasa zdejmowanie

cnoty
konanie płomienia wycie wije się
cnoty

z krzyża

idą za nią
żegnają się ze sobą

wiją się
więcej włosa nie wyrwą włos wyszedł i osiwiał
wiją się

z głowy

nam wyszła matka
krzyż jak ogień na popiół osiwiały
matka

wyszła na spotkanie przedziwnego
słońca

będzie tak szła
kula ziemska na kolanach

pieta
słowa

nie nam ją zdjąć
na spotkanie weszła jak wyszła na popiół
nie nam

słowa

będzie tak szła na moich
kolanach

o krzyż spopielony lżej

na moich
kolanach

czołgam się pod jej
serce

lecenie w ukłonie w pół

pod jej
serce

wstaje
jak poranek spotkania

krzyż
z kolan

z wyrywania ciszy
jak zaprószonego włosa
ciszy

wstaje

z kolan

matki przeżegnane
pieta z prochu ziemi biegnie na spotkanie przedziwnego słońca
matki

z kolan

przeżegnane

z wejścia
wstaję

ziemia chodziła jak wór pokutny

plecy proste jak krzyż w niebo

z wyjścia
wstaję

na głowie wór na plecach niosę słońce

(06.II 2013)

 

 

ŚLEPY W SŁOWIE

życie cuchnie
jak gąbka nasiąka

wyżymanie ślepego
jak gąbki

nasiąkanie
kto dotknął zamkniętych ust w wodzie
nasiąkanie

ślepego
w wodzie usta się mną puchną się mną
ślepego

gąbka
serca niedotykanie
gąbka

nie mogę wywabić
życia jest jak plama na przezroczystej wodzie
wywabić

słowa
z ust otwartych nad wodą
słowa

plama musi cuchnąć
nawet w wodzie rozkładanie powolne rozciąganie się w czasie
musi cuchnąć

w wodzie nie ma czucia
nie wiesz czy to mniej więcej serce cuchnie
nie ma czucia

ślepy
na światło w wodzie przezroczystej
ślepy

oczy wychodzą na papier

unosi się
jak topielec napompowany światłem płynie po kartce papieru
unosi się

jak go widzisz
na białej kartce przezroczystego oczy napompowane światłem
widzisz

odbija
się
w  wodzie moje odbicie w nim
odbija
się

promienie z przebitego boku
na wodzie

papier kolorowy

pluję światłem jak tęcza

z przebitego boku
na wodzie

tryska słońce
tęczówka wybita na życie
słońce

serce nasiąka puchnie jak gąbka

 

 

WSTAJE CO DZIEŃ

umiera bóg
stare kobiety wstają jak co dzień

wstaje słońce ma święte ręce
przeżarte

są solą ziemi sól nie jest nudna od środka  zżera morze

umiera bóg

przeżarte

święte się nie wstydzi
pali

nie oddaje oczu morzu

pali

na wzgórzu soli

wyrasta jak latarnia z ramionami

soli

niesie sól po wsze czasy
martwą od życia bóg się rodzi niosę gwiazdę z soli pod jego stopy
po wsze czasy

mówię
popatrz na te ręce

jak na co dzień

ręce

niosły wszystkie ciała świata

w oczach jak niebie z nieba wyżej widać

ciała świata

twoje
ciało pod stopami duszy
twoje

stare kobiety

są jajem otwartą księgą przejścia przez morze czerwone martwe

kobiety

niosą cię
na plecach

na palcach idą cicho żeby nie spłoszyć duszy

cię

z otwartymi
ustami

wchodzę w morze

ustami

piję

początek świata

wszechświat na ręku w oku podany sól na spodeczku jak zaczyn czegoś martwy żywy martwy

świata

umiera bóg

kobieta niesie go na palcach słońce wstaje od morza na środku

umiera

(24.IX 2012)

 

portal LM, lipiec 2013




WYJĘTA ZE MNIE


ta rzecz 
wyjęta ze mnie 
na światło


lustro 
w drugim pokoju

w lustrze
objęcia 

obejmowałam 
ją dwoma kucykami jak rękami

w myśli

w lustrze

na podwórko wybiegł koń kuc koń
zarżały

zapiały

światła w ogrodzie
zadrżały

zarżały

było do niej przez sień 

przejść ścianę jak sień obejść słońce 

sień 

kurczaki pod żarówką przeszły cień grzeją się

lustro w słońcu
lustro odchodzi pali się konie kuce konie włosów skaczą w środek 

w słońcu

wróciła na mgnienie oka


ogród myśli

na mgnienie oka


kocem 
w lustro

gaszę słońce
ogień na koniach kucach koniach
słońce

w lustro

odpływają myśli
jak włosy   

idziesz po wodzie na jeziorkach międzyrzeckich

włosy

ci płyną
jak idziesz w słońcu
płyną

wypiłam całe 
lustro

ciebie choćby na mgnienie

lustro

ciemnia
lustra

wracam od króla żydowskiego był królem

lustra

płyną
w słońcu jak wody
płyną

kuce włosów rozpękły się na dwoje jak twarze

 


Cytaty: Tadeusz Różewicz *** [krzyknąłem na Nią]
Inspiracje: Jeziorka Międzyrzeckie w Międzyrzecu Podlaskim

 



CIĘŻKO WAŻY


ciężko 
waży

wielkoskrzydły ciężki

waży

leciałem nad domem 
w międzyrzecu podlaskim 

leci się 
drewniakami

piec kaflowy 
się pali 

ciężko

jak iskra

smętnie żywy jak drewniaki leciałem 

jak iskra

ciężko  

co tak skaczesz
iskro

jedno
skrzydło moje

stopić się chcesz w dom piec kaflowy się pali 

iskro

pogrzebaczem 
ciebie i piec i kafle w dom stopią 
pogrzebaczem


płacz i skacz iskro
jedna

jak szerokie
usta

stapiaj dziel stapiaj ogień jak włos na dwoje języków 

iskro

jak
usta

słońce wschodzi
jak nowe niebo

nad mydlarską rozstawiają modły kramy modły w słońcu 

słońcem będą kupczyć na metry

nad mydlarską

modlić

wielkie 
błota zamiast 
ziemi

słońce kładą na niebie

języki ognia na metry 

na niebie

jak łuna nad miastem wstaję

dom leci
w niebo

wielkoskrzydły na językach zostaję 

niebo   

mam wąskie usta 

niebo jak ciężkie skrzydła  

usta

20. XII 2013



 



WIATR KUPIĘ


sprzedawała owoce

jej słowa 
otwarte na mnie granat

i poprosiłam 
aby go otwarła

otwierała słowa granaty słowa jedno po drugim

grono przechodziło w granat
nabierało mocy

i pustego oddechu

oddech na wiatr 
nie powiewa słowo 

rzucone

usta jak kiście wiszą
na wiatr

granat na samej górze 
nieba  

sprzedawała owoce jak mięso  
w dole ciało

kazało z międzyrzeca podlaskiego winobój

w dole ciało

usta jak kiście wiszą
na wiatr

przechodzą w wiatr nad krzną 

w krznie wiatr sprzedają jak owoce sprzedaj mi swoje mięso otwarte na mnie oczy

nad krzną 

batożenie rzeki
żeby się choć poruszyła od wiatru otwarła
rzeki

na targu w czwartek sprzedają nurt rzeki otwórzcie swoje mięsa na winoubój 


Inspiracje: Rzeka Krzna w Międzyrzecu Podlaskim



portal LM, grudzień 2013





DRZEWU RÓŻĘ KRADNĘ


VIII

studnia ognia

pełna

oddychają ogniem buchają w górę ogniem

pełna

płomienie

kradną

upadłe

kręgi studnię kręgi ukradłe

 

upadłe

studnia

bez kręgów

kręgi ognia jak na wodzie przez nią się skacze

bez kręgów

 

studnia

rośnie

 

ogień

rośnie bez krzyży

w kościarnię

studnia

rośnie bez krzyży

 

popa idzie przez ogień kość kości ogień

krąg

cała studnia na szyi

kręgi po wodzie po popie

 

krąg

przez ogień

schodzi do piwnicy

w piwnicy zdejmowanie ciał z krzyża

ognia

matka klęczy jęczy klęczy syn przez ręce

 

schodzi do piwnicy

nikodem sprawiedliwy wchodzi i wychodzi

jak drzwi się otwiera

wychodzi

 

ognia

dajcie jak wody

pić ze stągwi studni stągwi międzyrzeckiej

wody

ognia

 

rośli w studnię

ognia

wiadrami stągwiami wiadrami zagarniali

ogień

rękami palcami rękami

 

trzej młodzieńcy w piecu kaflowym

rośli w studnię

ognia

 

drzewo rosło

pośrodku pieca

w słońcu

 

popa szedł z trzecią ręką różą ręką

rósł

w słońcu

piwnica jak studnia w studni różane pole po popie poszli żąć

 

w słońcu

góra

krzyży

kości

 

idę żąć

góra

kości

zapada się

drzewo krzyża pod podłogę

 

zapada się

pod podłogą oddech

jak róża

czaszka róża

 

róża

 

matka jak studnia

z piwnicy po drabinie do nieba

studnia

syn

ogień wzięty do nieba trzej młodzieńcy ogień wzięty do nieba

 

syn

studnia

z nieba

drabina

 

z nieba

 

z nieba

różane pole

do nieba

nasza matka

studnia woda

 

popa schodzi z góry krzyży kości krzyży z trzema różami rękami różami

matka

 

do siebie ją zagarnia

jak wodę

zagarnia

różę trójręczną

 

(5 VIII 2014, Warszawa, Marymont, Jana Chryzostoma Paska)

 

 

 

XIII

biały węgiel

wypada z pieca

szamotowego

przechodzisz w przezroczystość lepię cię od nowa

 

węgiel

popiół

przezroczystości

 

popiół

glina w ręku

garncarki

 

w ręku

wiadro

cynowe

cynowa

urna

popiołu białego węgla popiołu

 

glina w ręku

garncarki

wydobywam kształt czarny

przezroczystości w nocy

 

węgiel

kruszec

jak siwe włosy przezroczystości w nocy

 

kruszec

łamią się włosy

dzielone na czworo

 

do domu wnoszę psa lustro psa

w lustrze się jota odbija

dodana

 

do domu psa

co to za dom

pod

psem pies ujada

na garncarkę która go do domu wniosła

 

ujada

litera otwarta jak ogród

na ogrodach siwe włosy przezroczystości śnieg pada

 

na drzewa

biały węgiel

łamię cię na pół

czarny węgiel w mleku moczę

na pół

 

z domu wynoszę psa lustro psa

tyle tu miejsca

dla przezroczystości

śnieg z dachu

do wiadra

 

z wiadra róża wybija

jak spod śniegu

wybija

liczę włosy na swojej głowie

siwe

ciebie szukam

 

na głowie

glino biała jak śnieg się palisz

 

na głowie

włosy

siwe

 

(9 XI 2014, Międzyrzec Podlaski, ul. Drohicka)

 

 

 

XVII

biorę cię

prosto z pola

jak siano

pakuję na mnie

świerszcze grają na piersiach

wody płodowe opadowe płodowe płyną w górę siano opada

 

pola

podmokłe oziębłe

oziębiny

łąki

podmokłe oziębłe

 

siano

ugniata się jak woda

brodzę

w tobie

woda opada podnoszą się usta

w tobie

 

wóz rusza

z polem łąką

oziębiną różane pole wiezie

łąką

pochylcie się nagie jeśli jeszcze potraficie

sierotki

 

sieroctwa wasze do obecności ciągną wozy do koni ciągną

sierotki

kradniecie się

jak róże

 

latoś

zima na polach na piersiach

latoś

sieroctwa jak wóz

ciągną

lato zimą

 

ciągną

pójdź

sierotko moim śladem

trafisz późne słońce

śladem

świerszcza

 

spod piersi

skacze jak woda

usta opadają lustrzane

różane

 

pójdź

podejdź moim śladem

lustro wody

 

widzę cię

śladem

świerszcza

 

Cykl poematów pt. „drzewu różę kradnę” powstał z inspiracji wierszem Vaska Popy „Złodzieje róż” (tłum. Jan Zych) i „Sierota nieobecna” (tłum.Agnieszka Syska)


portal LM, listopad 2014

 

 

 

***

 

koniec


to początek


skręcona w jeden

supeł

węzeł ze sznura

 

twarz cały świat zbiegnie się w twarz

 

skręcona w jeden

supeł

węzeł ze sznura


cały świat

zbiegnie się

w twarz


bez tytułu


to początek

 

 

skok w bok

uskok

boczne niebo

 

bez wytchnienia

 

wielki jestem nikt z wielkim autorem bez wytchnienia 2000 – 2004 kartoteka antygona w nowym yorku  w serbii

 

bez wytchnienia

 

boczne niebo

 

na samym środku wszystkiego

wszechrzeczy

wielki autor mówi boczne niebo jest w serbii idziesz na boki trafiasz w boczne niebo

wszystkiego

wszechrzeczy

 

bez kobiety

jestem w bocznym niebie petara vujicicia

kobiety

 

jak kobieta

bez ciała

 

która nie jest już kobietą

 

jestem

jest tu już kartoteka antygony i nowy york nowy york osobna karta

jest

 

nie jest już kobietą

 

są tu wszystkie wszechrzeczy twoje poematy

ty piszesz dla mnie dla vasko popy vršacka elegia

twoje poematy

 

ty tam skręcony w supeł

ja rozluźniony lecę coraz wyżej jak balony fallusiniego felliniego fallusiniego

w supeł

 

nie jestem już mężczyzną

pisz naszą literaturę im wyżej niżej wiedzą co to kobieta

nie jestem

 

jesteś nikt

a jednak jesteś ktoś w ciele

jesteś

 

falliczny film papier skręcony w trąbkę

pisz wszechrzeczy skręcone w supeł w pętlę czasu

papier w trąbkę

 

cały świat w powietrzu w vršcu wciąż wydają nasze napowietrzenie

 

(15.VI 2012)

 

 

 

WALCZYLIŚMY

 

walczyliśmy na ziemi

ubitej z gazet

na śmietniku

 

podpalił ziemię

jak płótno

czarną

 

powietrze

przeźroczyste swądem

 

palilo się moje ciało

 

wstępował w niebo poezji na ziemi kraków wydawnictwo literackie 1988 rok

 

podpaliłem śmietnik

jak płótno

czarny

 

paliło się moje płótno

 

zapisany czarną czcionką

przyleciał kruk z arki

przymierza

 

rwał mi włosy na gniazdo

 

kruk

przymierza

 

gdy tamten już sobie uwił

złote srebrne anielskie gniazdo włosów

uwił

 

wstępował

po wstąpienie

wstępował

 

spadałem

pod stertę gazet

 

wykurzony podpalony

dusiłem się pod papierami jak kret pod ziemią

podpalony

 

pod stertę gazet

 

sterczał mój nos poetycki ponad wodami potopu

 

gazet

 

wylały się ze mnie wszystkie czcionki

poszedłem pobiegłem na dno radosny radośniejący w czasie poetyckim

ze mnie wszystkie czcionki

 

kruk

odleciał

 

jak przyleciał

 

nad głową zobaczyłem noe jak anioł rozpościera gniazdo nieba

 

odleciał

 

zaświszczał nad głową

namiot spotkania poszedłem na rozmowę o poezji

nad głową

 

znad

nozdrzy

 

spalenizna zobaczyłem pustą arkę ląd pełen zwierząt

 

zwierzę moje

 

zadziera nosa pośród zwierząt lądowych

 

zwierzę moje

 

spalenizna

 

anioł

wzywa mnie po imieniu

 

tadeuszu liczy moje zwierzęta we mnie

 

po imieniu

 

w moim niebie

na ziemi

 

plują

na mnie

pachnie śmietnik wyłażę ze środka cuchnę

plują na mnie

 

mam spalony

przenicowany ogniem płaszcz królewski

spalony

 

traktat

z płótna ciała

płaszcz wiersz poetycki ponad wodami ziemi obiecanej

traktat

 

o naturach które nie poddają się formie

 

(16.IX 2012)

 

 

DRZEWU RÓŻĘ KRADNĘ


XVII

 

biorę cię

 

prosto z pola

jak siano

 

pakuję na mnie

świerszcze grają na piersiach

 

wody płodowe opadowe płodowe płyną w górę siano opada

 

pola

podmokłe oziębłe

 

oziębiny

 

łąki

podmokłe oziębłe

 

siano

ugniata się jak woda

 

brodzę

w tobie

 

woda opada podnoszą się usta

 

w tobie

 

wóz rusza

z polem łąką

 

oziębiną różane pole wiezie

 

łąką

 

pochylcie się nagie jeśli jeszcze potraficie

sierotki

 

sieroctwa wasze do obecności ciągną wozy do koni ciągną

 

sierotki

 

kradniecie się

 

jak róże

 

latoś

zima na polach na piersiach

 

latoś

 

sieroctwa jak wóz

ciągną

 

lato zimą

 

ciągną

 

pójdź

 

sierotko moim śladem

 

trafisz późne słońce

 

śladem

 

świerszcza

 

spod piersi

skacze jak woda

 

usta opadają lustrzane

różane

 

pójdź

 

podejdź moim śladem

lustro wody

 

widzę cię późne słońce już w tobie brodzę rodzę cię

 

śladem

 

świerszcza

 

 

PIERWSZE

Biserce Rajčić

 

tylko to pierwsze

jest ukryte

nieznane


ukryte

rozkryj się odkryj się rozkryj się a potem powracaj do nieznanego

nieznane

 

worek z pierwszyzną

pierwsze zwierzę kup pan kota w worku kupi mačku u džaku kup serbski worek

z pierwszyzną

 

ukryte

w worku zwierzę pierwsze miauczy miota miauczy kot w miot worek

nieznane

 

pierwsze koty w worku

 

pierwsza ciąża

wydmuchana na zimne majowa

 

za płotami pisarz w plastikowym worku zwierzę niepewne

 

pierwsza ciąża

wychuchana na ciepłe majowa

 

koty w worku

 

ciężarna mówi

pana nie było w domu ja sama bez niego dlatego jestem taka pewna swego

mówi

 

w serbskim worku

zawsze fragment śmieszny staruszek stara kobieta wysiaduje zaczęłam wysiadywać młoda

w worku

 

wysiadywałam do późna w nocy

pisarza i jego słowa chrabąszcze majowe

w nocy

 

wysiadywałam noc

łaskotanie w brzuchu chrabąszcze majowe późny księżyc na mojej twarzy

noc

 

wysiedziałam

białe małżeństwo 1974 po serbsku

wysiedziałam

 

przesiedziałam

śmierć w starych dekoracjach pułapkę przerwany egzamin i do piachu 1979 po serbsku

przesiedziałam

 

zaczynam wysiadywać

ja zwierzę pewne

 

od początku młoda kobieta wysiaduje słońce

 

wysiadywać pewne

 

na księżycu słońce po serbsku

 

zwracam sobie

siebie

pierwszą miłość pisarza i jego słów chrabąszczy majowych ile wysiedzę słońca

zwracam

siebie

 

rozkrywam zwierzę

żeby nabrało pewności powróciło do ukrytego nieznanego

zwierzę

 

wysiedziałam

rozkryte białe małżeństwo 1974 po serbsku

wysiedziałam

 

wylatuje ze mnie

pierwszy chrabąszcz majowy

 

wysiaduję powracanie słońca pierwszego kov 2010

 

wylatuje

pierwszy

 

w ukryte

jestem powracaniem czasem który idzie księżycem słońca

 

w nieznane

 

jestem „idę”

 

tylko to pierwsze

jest ukryte

nieznane


(29.VI 2012)

 

 

 

 

BEZ TYTUŁU

Biserce Rajčić

 

zejście do podziemi z uśmiechem


pod ziemią nie ma

głębokiego oddechu


zejście do podziemi trupienie

 

pod ziemią nie ma

głębokiego

 

ziewa przeciągle

bóg

przestańcie robić z matki trupa

 

uśmiech wraca stamtąd

uśmiech który przeszedł w ziewnięcie nad ziewnięciami otrucie trupim jadem

stamtąd

 

ziewa przeciągle

bóg

przestańcie robić z matki trupa

 

przeczołgiwać się po końcu świata

rozkładać ciało po moich ławkach świątynnych truję się kadzidłami ofiarami truję się jadem żmii

po końcu świata

 

napisała do mnie agnieszka syska

vasko popa ziewnął i nie powstał

agnieszka syska

 

napisała do mnie

do wszystkich napisała żywe mięso

do mnie

 

szczęki poprzetykane zielem

we śnie

zielem

 

zalatuje życiem

trupom z życzeniami życia

życiem

 

po końcu

przestańcie biadać

szczekać

 

wstanę i ziewnę i tak powstanie nowy świat przeciw sierocej nieobecności na matce

 

po końcu

biadać

szczekać

 

ujadać na ziemię

oddech z góry świeże powietrze

na ziemię

 

ziewali i pomarli lilie jak włosy z czoła ziewać i powstawać

 

(16.VI 2012)



DRZEWU RÓŻĘ KRADNĘ


XXVIII

 

synowie wiatru

przybyli

 

jak w lustro

w wiatr patrzą w lustrze

 

przybyli

 

róża

zielona

 

ojca literackiego

jest jak on

 

stoi wiatr dmuchany powiększony dmuchany jak szkło jest rok 1961

 

róża

zielona

 

jest jak on

 

przybyli

za jego gwiazdą synowie wiatru trzej magowie synowie wiatru

 

wiatry im sprzyjały

 

spotykają się w wydawnictwie literackim

 

jest rok 2014

 

pochylcie czoła przed gwiazdą

jego

 

gwiazdą

 

jest kwiecień 24

 

w wydawnictwie literackim

 

obok stoi popa

 

drzewo lipowe szumi

nad nimi

 

szumem ich

 

stoi

 

popa

 

szedł ostatni

z ustami rozchylonymi jak zielona róża

 

w uśmiechu

 

ostatni

 

odeszli z różą kobietą różą

 

ojcowie literaccy

 

idą wiecznie

 

róża kobieta róża

wieczna

 

usta im rozchyla

w uśmiechu

 

różowym jak lustro

 

są mgnieniem

 

jej drzewa różanego w sercu córy wiatru

 

mgnieniem

 

wiatru

 

wieczna

 

poszli

 

ona idzie

 

z ustami jak róża czerwona jej usta pomiędzy ich lustrami wiatrami lustrami

 

idzie

 

poszli

 

wiatr

tłucze

 

jak lustra wody lustra jest kwiecień rok 2015

 

wiatr

 

w usta luster

nabiera

 

wody córa czerwonego wiatru wietrzna

 

luster

 

nabiera

 

(14.II 2015, Warszawa)

 

Powyższe utwory - inspirowane wierszami i przekładami Biserki RajčićVasko PopyTadeusza Różewicza – pochodzą z przygotowywanych do druku zbiorów drzewu różę kradnę oraz oczy z papieru, które ukażą się w Krakowie nakładem Wydawnictwa MINIATURA w roku 2015 i 2017

Agnieszka Syska


portal LM, luty 2015


Przeczytaj też na naszym portalu przekłady A. Syskiej wierszy czarnogórskich i serbskich poetów Slobodana Vukanowica, Sretena Vujovica, Momčila Nastasijevica i Zdravko Kecmana (dział "poezja"), a także recenzje zbiorów poetyckich tej autorki: stworzony z prawiersza (2010), wszechzdumiewało go (2011), na ogród gorejący (2012) - w dziale "port literacki"