Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ

„Otulina” Elżbiety Olak

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 09 listopad 2019

Teresa Tomsia

POETYCKIE DEFINICJE SZCZĘŚCIA

Elżbieta Olak, rocznik 1971, wydała zbiór wierszy Otulina nie śpiesząc się z poetyckim debiutem, bo – jak sugeruje motto otwierające książkę – wiersz będzie Skraplał się kropla po kropli / W słowa na białej kartce. Aby powstawały wiersze, potrzeba czasu, cierpliwości, a przede wszystkim namysłu autorki nad doświadczeniami przetwarzanymi w metaforę. Wprowadzająca fraza kończy się nakazem Nie przegap, jest w niej zawarte zadanie skierowane nie tylko ku „ja”, również ku każdemu czytelnikowi, abyśmy spróbowali współodczuwać z przeżyciami bohaterki jej wierszy i zastanowili się nad darami życia, wszak Szczęście w czystej postaci / Mogłoby okazać się nie do zniesienia / Jak idealna symetria twarzy (Szczęście), zatem tylko to, co jesteśmy w stanie pojąć, rozjaśnić, przyswoić, ma dla nas znaczenie. Definicje szczęścia zapisane w wersach Otuliny wynikają z przeżytych chwil młodej kobiety, z niedosytu, z poczucia niedoskonałości, z żalu za utraconym, ze świadomości popełnionych błędów, z marzeń o lepszym jutrze: Być może pełny obraz / Byłby – jak Bóg – nie do pojęcia.

Wiersze Elżbiety Olak wymagają czytania w zwolnionym tempie, zaciekawiają jej uważne obserwacje świata zapisywane krótkimi zdaniami oznajmującymi, zaświadczającymi o zauważaniu rzeczy widzialnych i odczuwaniu niewidzialnych – jak w tytułowym wierszu, gdzie bohaterka opowiada swoją obecność realną i przeczuwaną:

Czytaj więcej: „Otulina” Elżbiety Olak

„Portier i inne opowiadania” Jana Polkowskiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: piątek, 08 listopad 2019

Jerzy Żelazny

BIAŁO-CZERWONA I CZERŃ

Okładka książki Jana Polkowskiego Portier i inne opowiadania jest biało-czerwona, przedzielona paskiem czerni. Owa biel i czerwień ma wyrażać to, co w życiu autora było i jest istotne, ważne – zaangażowanie w sprawy Polski, działalność na rzecz jej dobra? Wyczytałem to w życiorysie pisarza, stąd taki mój pomysł interpretacji okładki. A ta czerń, czyżby wyrażała niepokój, że sprawy kraju idą w złą stronę? Takie moje skojarzenia, czy trafne? Nie wiem. Jest też na okładce wizerunek przedmiotu, który przypomina dzwonek - w hotelach, pensjonatach, w sklepie, w domach ludzi zamożnych stawiało się go na stole lub ladzie i naciskało, by przywołać kogoś z obsługi… Czy nastał czas, by go naciskać, w jakiej intencji? Widziałem taki dzwonek, ale nie mam pewności – w kinie czy w realu.
Dajmy spokój tym spekulacjom, fantazjowaniem, bo pewnie są irytujące… Cóż, lubię oglądać szatę książki, taki nawyk, chcę, żeby powiedziała więcej, niż tylko lśniła kolorystycznie.

To niewielka książka, pomieszczono w niej cztery opowiadania. Ich akcja dzieje się w różnym czasie, w różnych miejscach – w dwudziestoleciu międzywojennym, w peerelu i w czasach nam bliższych. W opowiadaniu Maria i Józef narrator wszystkowiedzący powiada: Poznali się w Stalinogrodzie (str. 62). Kto dziś pamięta, że niegdyś Katowice nazwano nazwiskiem jednego z największych satrapów dwudziestego wieku.

Czytaj więcej: „Portier i inne opowiadania” Jana Polkowskiego

„47 sonneniziów. Sonety z pierwszej linii” Janusza Solarza

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: czwartek, 07 listopad 2019

Leszek Żuliński

WIERSZE ŚWIETNE, KONTEKST ZBĘDNY

To są świetne, piękne wiersze! I stwierdzam to, mimo, że na dole recenzji trochę sobie pomarudzę.
Zapewne nie jestem pierwszy, który dowiedział się o sonnenizio. Termin ten wymyśliła kalifornijska poetka Kim Addonizio. Ale ponoć wcześniej, już w XIII wieku, wpadł na ten termin niejaki Vanni Fucci. Solarz wyjaśnia: Miała to być pierwotnie forma lekka, choć zajmująca się całkiem poważnym problemem niebytu wiecznej miłości. Sporo wokół tego mnożyło się zastrzeżeń, gdyż nowa formuła sonetu budziła kontrowersje.
Tyle w wielkim skrócie. Tak czy owak Janusz Solarz nie zbojkotował zapomnianej dziś formuły.

Abyście zrozumieli na czym to wszystko polega zacytuję otwierający ten tomik wiersz pt. Sonnenizio syntaktyczne (za Julią Hartwig). Oto on: wierzę w zdanie w przystanek który szuka formy / odpowiedniej dla treści w myślnik który dzieli / i łączy w wielokropek który kryje sztormy / w spokoju który żąda byśmy powiedzieli / który to już raz w końcu mniej raczej niż więcej / w uznaniu stylu który kształtuje wypowiedź / w drodze do celu który jest darem po męce / po przecinkach po pauzach w bólu który spowiedź / zamienia w kondolencje a ten który wątpi / w szyk podmiot orzeczenie ten który grymasi / też spełnia się w języku który słów nie skąpi / każdemu który pragnie w życiu służyć pasji / wierze w zdanie w porządek który jest zbawieniem / w sens który choć na krótko panuje nad cieniem.
Zauważcie: jest to wiersz rymowany, ale sens takiego rymowania nie jest istotą przekazu, bowiem tu chodzi przede wszystkim o „fenomen wiersza”. Poniekąd można by to nazwać wierszem autotematycznym – tu chodzi głównie o to, jak ważne jest „służenie pasji w życiu”.

Czytaj więcej: „47 sonneniziów. Sonety z pierwszej linii” Janusza Solarza

IX edycja Nagrody Poetyckiej im. Konstantego I. Gałczyńskiego ORFEUSZ

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: środa, 06 listopad 2019

Muzeum K.I. Gałczyńskiego w Praniu zaprasza osoby reprezentujące wydawnictwa, instytucje kultury, agencje artystyczne, organizacje i stowarzyszenia twórcze, portale i media zajmujące się literaturą oraz sztuką do zgłaszania książek do IX edycji Nagrody Poetyckiej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego ORFEUSZ za najlepszy tom roku 2019 - pod honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego oraz Polskiego Oddziału Pen Club.

Nagroda zostanie przyznana w dwóch kategoriach: I – ORFEUSZ II – ORFEUSZ MAZURSKI dla autora z Polski północno-wschodniej (Powiśle, Warmia, Mazury, Podlasie) - za najlepszą książkę poetycką (wyłącznie pierwsze wydanie) żyjącego autora, napisaną w języku polskim i wydaną w Polsce pomiędzy 1 stycznia a 31 grudnia 2019 r. Zgłoszenie książek do nagrody powinno mieć charakter pisemny.

Do listu przewodniego należy dołączyć 6 egzemplarzy każdego zgłaszanego tytułu i przesłać je do 15 lutego 2020 r. na adres sekretarza jury: Wojciech Kass, Muzeum K.I. Gałczyńskiego, Pranie 1, 12–220 Ruciane-Nida z dopiskiem „Orfeusz” lub „Orfeusz Mazurski”. Zgłoszenie powinno zawierać: imię i nazwisko autora, tytuł i rok publikacji, nazwę, adres i dane kontaktowe (w tym nr telefonu, ew. adres e-mail) instytucji zgłaszającej.

Czytaj więcej: IX edycja Nagrody Poetyckiej im. Konstantego I. Gałczyńskiego ORFEUSZ

Czy warto być poetą, czyli sprzeczka męża z żoną

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: niedziela, 03 listopad 2019

Adam Lizakowski

Poemat narracyjny Kłótnia żony z mężem Rumiego to dialog dwóch osób bardzo bliskich sobie, męża i żony, jak wskazuje sam tytuł, którzy rozmawiają o codziennym życiu, chociaż rozmowa ich odbyła się osiemset lat temu. Czas tego dialogu nie jest ważny, bo czy to było osiem minut temu, czy osiem tysięcy lat temu, taka rozmowa o życiu zawsze jest istotna i nigdy nie traci na aktualności. Czas to też życie i ono w tym poemacie jest najistotniejsze, ono odgrywa główną rolę. „Szybciej i bardziej” niszczy człowieka, przytłacza rozmówców. Mąż i żona opowiadają o nim. Problem w tej dyskusji polega na tym, że żona jest niezadowolona, a mąż dawno ze wszystkim już się pogodził. Żona nie potrafi zaakceptować postawy męża. Dyskusja trwa całą noc, aż do następnego dnia i do następnego, etc. Nie ma sensu streszczać ani analizować całego poematu, bo jego treść i przekaz jest (powinien) być zrozumiały dla każdego. Warto może dodać tylko, że autor utworu mimo wszystko sympatyzuje z rozmówczynią, rozpoczynając swoje dzieło od stwierdzenia, że jest „biedną beduińską kobietą”.

Pewnej nocy na pustyni
biedna beduińska kobieta przemówiła
do męża tak:
"Wszyscy są szczęśliwi
Żyją dostatnio, z wyjątkiem nas! Nie mamy chleba.
Nie mamy przypraw. Nie mamy dzbanka na wodę.
Ledwo mamy ubrania. Nie mamy koców

W podobnym tonie mówiła do mnie moja żona prawie trzydzieści lat temu, zaraz po naszej przeprowadzce ze słonecznej, bogatej i przeuroczej Kalifornii z San Francisco do mrocznego i brudnego, z czterema porami roku Chicago. Wtedy też Chicago po najpiękniejszym mieście świata San Francisco wydało się pustynią nie tylko intelektualną, ale i szarości. Długo nie mogłem się w nim odnaleźć, brakowało mi ciepła i kolorów poprzedniego miejsca, chociaż czasem ludzie, których spotkałem, byli cudowni.

Czytaj więcej: Czy warto być poetą, czyli sprzeczka męża z żoną