"Miesięcznik" nr 9/10 - 2011

Kategoria: z dnia na dzień Utworzono: czwartek, 29 wrzesień 2011 Opublikowano: czwartek, 29 wrzesień 2011 Drukuj E-mail

Jest nowy, podwójny numer koszalińskiego pisma społeczo-kulturalnego "Miesięcznik". Jak zwykle bogato ilustrowany fotografiami, ze stałym składem autorów. Liczy 116 stron.
Najwięcej materiałów poświęcono Koszalińskiemu Festiwalowi Debiutów Filmowych "Młodzi i Film" - jego trzydziestej już edycji. I to poczynając od rozmowy z Filipem Bajonem "O młodym kinie, roli Mistrza i jego relacjach z adeptami sztuki filmowej oraz o preferencjach jurorów i fenomenie udanego zbiegu okoliczności".

 

Jubileuszowy festiwal odbył się w dniach 12-17 września, przyciągając pokaźną widownię. W bieżącym numerze sporo innych materiałów o tymże festiwalu, m.in. Izabeli Nowak ("Między tradycją a współczesnością: Kino młodych, o młodych i dla młodych" oraz sylwetka Pawła Strojka) a też zabawne anegdoty Ryszarda Ulickiego "Jubileuszowe wspominki z Janem H. w roli głównej" (Janem H., to jest z Janem Himilsbachem - by wątpliwości nie było). A numer domyka na okładce (tył) reprodukcja sugestywnego plakatu festiwalowego autorstwa Eidrigeviciusa Stasysa.

Jednak wrześniowo-październikowy "Miesięcznik" niesie także rzeczy odmiennotematyczne. Publikują swoje artykuły oraz felietony Zygmunt Broniarek (kontynuacja cyklu "Warszawskie koneksje i refleksje"), Joanna Rawik ("Martha Argherich - Sztuka i życie"), Walentyna Trzcińska ("Moje szczęsne lato"), Maria Ulicka (o Jerzym Ryszardzie Lissowskim - z tytułu 55-lecia aktywności twórczej), Anna Mosiewicz ("...Gdy rolnik w łany złote wiódł źniwiarzy i już wiotkich jęczmieni ciąć się źdźbła odważył..."), Ewa Werner ("Klejnoty Bawarii: Monachium - część 2"), Małgorzata Kołowska (" - felieton prawie filmowy"), Jerzy Żelazny ("...po jednej kinder-czekoladce").
Nadto rzeczy literackie, z literaturą związane. Trzy wiersze - po jednym Konstantego I. Gałczyńskiego, Tadeusza Borowskiego i Janusza Kryszaka. A także omówienia dwóch nowych książek - ostatniego z przed chwilą wymienionych tomu studiów poświęconych poezji Czesława Miłosza Poeta w poszukiwaniu rzeczywistości (pióra R. Ulickiego) oraz zbioru wierszy Leszka Żulińskiego Mefisto (pióra Sławomira Płatka). Poza tym (wszak trwa rok naszego noblisty) pod koniec numeru znajdziemy krótki szkic Andrzeja Żora "Czesław Miłosz jako historyk literatury".

I to nie wyczerpuje zawartości podwójnego numeru "M". Jednak nie sposób wypunktować wszystko.

Na koniec fragment wywiadu R. Ulickiego z Filipem Bajonem - prozaikiem (nagroda literacka im. Wilhelma Macha za powieść Białe niedźwiedzie nie lubią słonecznej pogody), scenarzystą, producentem oraz reżyserem filmowym (m. in. wielokrotnie nagradzane obrazy Aria dla atlety, Wahadełko, Limuzyna Daimler Benz) i teatralnym.

R.U.: - Tylko pierwszy festiwal, który odbył się w 1973 roku miał w nazwie hasło - "Młodzież na ekranie". "Młodzieżą" był wtedy między innymi Krzysztof Zanussi, który za film Iluminacja otrzymał "Wielkiego Jantara 1973". Potem przez 28 edycji organizatorzy trwali przy nazwie "Młodzi i Film", co miało sugerować, że po obu stronach ekranu buzuje młodzieńczy zapał w tworzeniu i podziwianiu sztuki filmowej. Sama formuła i nazwa festiwalu nie przesądza o jego znaczeniu i randze. Tegoroczny jubileusz zachęca jdnak do zdefiniowania roli i miejsca Koszalińskich Spotkań Filmowych na mapie nie tylko poskiego kina...

F.B.: - Miejsce koszalińskiego festiwalu "Młodzi i Film" jest stałe, tak za komuny, jak i teraz. To jedyny polski festiwal, który pokazuje przegląd młodego kina. Tak było kiedyś, czyli zawsze i teraz. Doszły nowe sekcje, pokazu 30-minutówek, tego najlepszego brandu dla młodych reżyserów po Szkole, doszło kino offowe i amatorskie, ale idea ciągle jest ta sama: pokazanie swoich filmowych portfeli przez młodych twórców. Zwykle przeglądy młodego kina odbywają się na świecie w specjalnych sekcjach jakichś większych festiwali. Tutaj młodzi mają swój, autonomiczny i przez nich sprofilowany festiwal. A obraz każdorazowego festiwalu brał się z oferty młodych.