„Biografie wiersza” Kazimierza Brakonieckiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: niedziela, 04 lipiec 2021 Drukuj E-mail

Stanisław Szwarc

 

CZYTELNIK DOCTUS

Trzydzieści osiem wierszy poświęconych czterdziestu poetom (w tym samemu autorowi) i obdarzonych w większości tytułami z ich nazwisk. Oto zawartość książki poetyckiej Kazimierza Brakonieckiego „Biografie wiersza”. Przeglądam ją, czytam poszczególne teksty i zastanawiam się, jakie kompetencje powinien mieć czytelnik, żeby sprostać wyrafinowanej erudycji Brakonieckiego. Prawdziwy poeta doctus za pan brat z poetami współczesnymi i nie tylko.
Wie, że gdy Max Jacob się nawrócił, to Pablo Picasso został ojcem chrzestnym / ale i tak go zdradził kiedy francuska policja / odkryła w awangardowym poecie starego Żyda ze wschodu / i umieściła w przejściowym obozie w Drancy koło Paryża / gdzie zaraz zmarł a Picasso nie pojawił się na pogrzebie / strasząc przyjaciół że wszystkich co przyjdą to zwiną / i wyślą do Auschwitz.

Gości w Polsce Paola Keinega i przywozi go do żydowskiego Lublina / bo teściowa była przedwojenną polską Żydówką.
Dopisuje własne – zapewne jak najprawdziwsze – epitafium do tych fikcyjnych ze Spoon River stworzonych przez Edgara Lee MastersaMoje epitafium to cmentarz dziadków w Porytem Szlacheckim / jeden grób Jana wpadł w niepamięć dobrze zapomnianą.

W pierwszym utworze tomiku – „Mój wiersz” Brakoniecki pisze: Mój wiersz ma cellulit na metaforach. Bez przesady. To chyba zamierzona kokieteria autora, bo sporo w tych wierszach ważnych spostrzeżeń zamkniętych w celnych przenośniach.
Przyjechał na wydział sławny Barańczak wyglądał jak lekarz / wierszami opukiwał klatkę piersiową ojczyzny która jednym płucem / wiersza oddychała a drugim chwytała ze spazmem zatrute powietrze. I co? Przypomnijmy sobie twarz Barańczaka. Czy nie nasuwa skojarzenia ze stereotypową twarzą lekarza zatroskanego stanem pacjenta?
Jego prawicowi wyznawcy / zmienili jego przesłanie / „Bądź wierny Idź” / na „Chodź z nami”// Rzut kamieniem albo słowem / w człowieka / który czy się obroni / nagim wierszem? To oczywiście o Herbercie. Nic dodać, nic ująć.

Z kolei Jan Lechoń leci w dół pamięci na łeb na szyję / chaotycznie i po polsku niepotrzebnie / jakby Bóg wysypywał z worka / skamieniałe dusze / spopielonych wierszy.
Różnorodna jest forma tych wierszy. Czasem to apostrofa skierowana do bohatera utworu, choćby Apollinaire’a.
Oto mija stulecie jak perfidnie zabiła cię grypa hiszpanka /…/ Jesteś bo byłeś.
Czasem niemal prozatorska relacja ze znajomości z poetą.
Zakopane Gładkie na stoku do Gubałówki /…/ Tak to tutaj zacząłem odmawiać wiersze /…/ i wtedy pojawiłeś się ty proroku tatrzański Stanisławie Gąsienico-Byrcynie / Stanęliśmy objęci w izbie.
Innym razem piękna refleksja nad czyjąś twórczością, w tym przypadku Bolesława Leśmiana.
Nigdy nie będę z próżni drwić / kiedy ta próżnia nie drwi ze mnie // Jesteś najbardziej zwierzęcy z poetów / i najbardziej anielski ze zwierząt.
Bywa jednak, że ta refleksja nazbyt jest tajemnicza. Proponuje zagadkę. Kogo dotyczy przytoczony poniżej w całości wiersz? Rozwiązanie na końcu tekstu. Proszę nie zaglądać.

Tajemnica świata jest przezroczysta
jak pajęczyna między tulipanami w ogrodzie
w delikatnym i chybotliwym świetle deszczu

Pisz tak jakbyś miał umrzeć z zachwytu
albo jeszcze lepiej z nienawiści do piękna świata
to na jedno wychodzi i tak od ciebie nie zależy nic

Tajemnica świata jest nie do odgadnięcia
jak drut kolczasty rozciągnięty między snem a jawą
w kraju zbrukanym kłamstwem i okrucieństwem

Pisz tak jakbyś miał w masce ze zła i pamięci
wyrywać otwory na oczy wielkości sumienia

A może nie mam racji? Może po prostu żaden ze mnie czytelnik doctus? Tylko kto nim może być? Kto nadąży za Kazimierzem Brakonieckim?

Jaki odzew u czytelnika wywoła wiersz „Krzysiek Mierzejewski”?  Sądząc z tekstu Mierzejewski to ktoś bliski autorowi, może rówieśnik. Żaden z wyguglowanych Mierzejewskich nie pasuje mi do bohatera wiersza, ale czy trzeba czytać poezję ze smartfonem w dłoni? A może to ten wspomniany w wierszu „Portret poety studenta”. Powiesił się jedynie Krzysiek zostawił kilka wierszy syna i żonę / nigdy nie dowiedzieliśmy się dlaczego a przecież coraz lepiej pisał. Jakoś mi szkoda, że sam utwór, niewątpliwie ważny dla Brakonieckiego, nie wywołuje większych wzruszeń.
Wypada zgodzić się z Piotrem Matywieckim, który na portalu culture.pl pisze o twórczości Brakonieckiego:
„Punktem wyjścia całej liryki Kazimierza Brakonieckiego jest swoista ekspansja lirycznego "ja", porównywalna w swojej sile i zasięgu tylko z poezją Walta Whitmana. Również rozlewność i szeroka fraza liryki Brakonieckiego skłania do takiego zestawienia. Na tle poezji polskiej, która w ostatnich dziesięcioleciach nadzwyczaj sobie ceniła lakoniczność, taka postawa dla wielu czytelników jest bulwersująca.” Szeroka ta fraza, oj szeroka, że aż nieraz o prozę zahacza, a i rozlewność, drobiazgowość może drażnić czytelnika nie-doctusa.

Ważniejsza jest jednak postawa poety, którą odczytać można z tytułu tomiku. Dlaczego wiersze w większości o charakterze biograficznym opatrzył Autor tytułem „Biografie wiersza”? Wygląda na to, że Brakoniecki rozszerzył sens powiedzenia, wedle którego „poeta całe życie pisze jeden wiersz”. Poeci wszelkich nacji, czasów i kultur piszą poezję, która jest jednością modyfikowaną przez ich osobiste biografie. Stąd we wspomnianym już utworze „Mój wiersz” pada stwierdzenie: Mój wiersz /…/ ma sześćdziesiąt pięć lat chociaż pisany jest od renesansu. Stąd również zestawianie w wierszach przeciwieństw, traktowanie świata jako mieszanki kultur, estetyk, religii, w której każde spotkanie jest prawdopodobne, stąd także porównywanie tego, co wydawałoby się nieporównywalne.

Co takiego wspólnego ma Cyprian Kamil Norwid z Kazimierzem Ratoniem, że znaleźli się w jednym wierszu? A może dalszym ciągiem tej wspólnoty będzie uznanie po wielu latach wielkości zapomnianego dziś Ratonia?
Jak to jest, że Mieczysław Jastrun, Żyd ryzykujący życie w okupowanej Warszawie w 1942 ujrzał na warszawskim murze niemiecki plakat / o czytaniu wierszy Rilkego obok afisza o rozstrzelanych Polakach,  a zarazem był z niego żarliwy tłumacz „Elegii duinejskich”?
Kazimierz Brakoniecki uznał, że warto napisać wiersz „Spotkanie Celana z Heideggerem 25 VII 1966 r.”. Narodowość i poglądy obydwu panów w sposób oczywisty nie wymagają komentarza.

Warto mu było też wystawić siebie do porównania z Kennethem White, obadać co łączy, a co dzieli, a w innym wierszu zestawić siebie z Piotrem Matywieckim poetą poczętym w getcie warszawskim pogrobowcem Gwiazdy Dawida / syna bohatera AL. czułego wizytatora Warszawy niecodziennym wierszem i wyznaćPiotrze jestem synem Akowca antysemity z łomżyńskiego Mazowsza / ale i bohatera nasi ojcowie chyba by nie stali na jednej barykadzie / ale życie przynosi niespodzianki…
Jakie to niespodzianki, trzeba dowiedzieć się z „Biografii wiersza”, choć lektura to niełatwa i czasem bulwersująca.
A rozwiązaniem zagadki jest Kazimierz Wierzyński.

Kazimierz Brakoniecki „Biografie Wiersza”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu i Redakcja ‘Toposu’, Sopot 2021, str. 52

Stanisław Szwarc

 

Przeczytaj też w działach ‘port literacki’oraz ‘z dnia nadzień’ omówienia książek K. Brakonieckiego: Wiersze atlantyckie (2005), Obroty nieba (2010), Dziennik berliński (2011), Chiazma (2012) Terra nullius (2014), Amor fati (2014), Cudoziemiec (2018), Twarze świata (2019)