„Anielskie potyczki wyobraźni” Jacka Pechmana

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: poniedziałek, 16 listopad 2020 Drukuj E-mail

Stanisław Szwarc

O CZYTANIU ZE ZROZUMIENIEM

   Mój Drogi Aniele,

   Jacek Pechman, który Cię wymyślił i umieścił w wielu wierszach swojej książki poetyckiej „Anielskie potyczki wyobraźni”, napisał także do Ciebie aż sześć wielce pouczających listów – na przykład „O zmianach”, „O chwilach i tęsknocie”, „O przemijaniu”. Postanowiłem więc i ja napisać ten list do Ciebie, choć po prawdzie nie wiem, kim jesteś. Potyczki w tytule książki sugerują wojowniczego Archanioła Michała.
   Z kolei poufały ton wierszy i listów wskazywałby na jakiegoś Anioła bliskiego człowiekowi. Czy jednak możliwe jest takie moralizowanie swojemu Aniołowi Stróżowi? Chociaż… może to być, ponieważ już w pierwszym wierszu czytamy, że ludzie / idą do zwykłych spraw / po ulicach / krążą ich Anioły. Jakże to – ludzie porządnie wypełniają swoje obowiązki, a ich Anioły tak sobie krążą? Co więcej, Anioły wieczorami / siadają na dachach / i wymieniają doświadczenia. Czyżby nie wiedziały, że wieczór i noc to pory podejrzane. To właśnie po ciemku dzieją się zbrodnia i występek. Może więc rzeczywiście trzeba im trochę nauk moralnych.
   Możliwe też, że jesteś po prostu człowiekiem, skoro wędrujesz po górach i masz przyjaciela ze szkolnych lat. Tylko że jako człowiek jesteś z natury niedoskonały i nie wiadomo z jakiej przyczyny zasłużyłeś na takie imię.

   Wróćmy jednak do rzeczy. Musisz przyznać, Aniele, że czytanie ze zrozumieniem to arcytrudna i arcyważna umiejętność. Pozwala ona dotrzeć do tego, co w tekście literackim niezmiernie ważne – do sensu. Pozwolisz, że jako przykładem posłużę się wierszem „O ciekawości świata”. Dowiadujemy się z niego, że stary zmęczony Anioł / w szafie, która stała od niepamiętnych czasów / na strychu Wiecznej Tęsknoty / odnalazł dawno szukaną ciekawość świata. Wygląda na to, że istnieje jakaś budowla o takiej nazwie (Skoro jest w Karkonoszach schronisko „Samotnia”, to może być i Wieczna Tęsknota.), na jej strychu jest szafa, a w niej ktoś schował ciekawość świata. Aniołowi najwyraźniej tej ciekawości brakowało, dziwne jednak jest to, że odnalazłszy nie odfrunął, aby chłonąć, podziwiać i odkrywać ten piękny świat, tylko schował się w szafie i przez dziurkę od klucza / obserwował ludzi / słuchał rozmów / odgadywał surową mimikę i grę gestów. Bardzo to dziwne. Przecież przez dziurkę mógł dostrzec tylko niewielki fragment strychu, a już z pewnością nie mógł widzieć ludzi. Czemu obserwowana mimika był surowa? Nie chodzi przecież o mimikę w stanie surowym pozbawioną całej otoczki słów i gestów, więc raczej była to mimika poważna, może nawet groźna.

   Widzisz, Aniele, ile to można dostrzec, gdy nie podąża się za wartkim tokiem pięknych i wzniosłych słów. Ilu to można dociec ciekawych i niecodziennych sensów. Dlaczego Anioł rozmyślał o otaczającym go świecie kolorów / łapanych pospiesznie przez dziurkę od klucza, skoro przez małą dziurkę niewiele ich można nałapać, a poza tym w ciemności szafy nie sposób ich rozróżnić. Może dlatego Anioł zastanawiał się jaki jest sens w tym by białe zawsze było białe / a czarne – czarne? Ale dlaczego kiedy był blisko znalezienia odpowiedzi / przerywał rozmyślanie wiedząc że w nowym poszukiwaniu / jest zatrzymana chwila z którą się zaprzyjaźnił?  Same pytania.

   Tak sobie myślę, a Ty pewnie zgodzisz się ze mną, że problem został trochę nietypowo postawiony. Białe i czarne nie są takimi prostymi przeciwieństwami. Białe przybierze barwę światła, którym zostało oświetlone, czarne pochłonie każde światło i zawsze czarnym pozostanie. Ba, tych właściwości czerni i bieli nie da się przenieść metaforycznie w sferę charakterów. Biel może być fałszywa jak umączona czarna łapa wilka z baśni o koźlątkach, ale gdyby czarne zawsze pozostawało czarne, to Quasimodo nie mógłby mieć szlachetnego serca, a Kmicic nie mógłby się przemienić w Babinicza. Jakieś to wszystko bardzo skomplikowane, ale przynajmniej daje do myślenia.

   Są jednak momenty, gdy czytanie ze zrozumieniem natrafia na trudną do pokonania barierę. Bo niby dlaczego nieokiełznana myśl / zawsze będzie tylko impulsem a nie wartością / która skrywa jedynie pożądanie światła i jak się to ma do tytułowej ciekawości świata?
   Zgoda. Myśl może być impulsem, błyskiem w umyśle, ale przeciwstawianie jej wartości… To są zupełnie inne kategorie. I niby dlaczego wartość ma skrywać pożądanie światła, w dodatku jedynie pożądanie, tak jakby mogła skrywać coś jeszcze.

   Spośród listów zawartych w tomiku nader ciekawy wydał się drugi– „O pojmowaniu piękna”. Zawiera wiele doprawdy intrygujących pytań dających do myślenia. Trzeba tylko przeczytać je ze zrozumieniem.
Czy to, że coś istnieje, jest dostateczną gwarancją piękna tego bytu?
   Najprościej byłoby odpowiedzieć, że nie. Istnieją przecież rzeczy brzydkie. No tak, ale z drugiej strony dobry Pan Bóg nie mógł chyba stworzyć czegoś brzydkiego.
Czy stajemy się piękni wtedy, gdy tego chcemy?
   Pewnie. Kto by nie chciał. Wystarczy pójść do salonu piękności. A może jednak nie? W końcu nie istnieje chyba jeden absolutny kanon piękności – i tej cielesnej,   i tej duchowej. Możemy stać się piękni tylko we własnych oczach
Co sprawia, że ktoś z zewnątrz dostrzeże piękno w osobie drugiego człowieka?
   Zgodność kryteriów piękna obserwatora i osoby obserwowanej.
Ile piękna może przeniknąć do nas ze świata materii, ze świata sztuki?
   Dużo.
Co piękniejsze – natura czy sztuki piękne?
   Cóż, nie zadałbym takiego pytania.
Czy człowiek dostarcza światu piękna, czy tylko czerpie piękno ze świata?
   To działa w obie strony. Wystarczy popatrzeć na wodospad w górach i słynny dom nad wodospadem Franka Lloyda Wrighta.
Jak widzisz Aniele, więcej tych pytań niż odpowiedzi.
   Hmmm… Coś mi się wydaje, że jest odwrotnie.

   Uważne przeczytanie tytułu wiersza naprowadza – wydawałoby się – na zawarty w nim przekaz. „Marnotrawny powrót” – zapowiada wiersz, w którym skutki owego powrotu zostały zmarnotrawione. Nic bardziej mylnego. Anioł z wiersza zastanawia się nad znaną przypowieścią, a uważny czytelnik zastanawia się, dlaczego łza wzruszenia pojawiająca się w oku Anioła jest prosta i dlaczego ojciec odnalazł swoją wielkoduszność / prostotę przebaczenia w miłości, skoro gdy syn „był jeszcze daleko, ujrzał go (…) i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go.”(Łk 15,20) Najwyraźniej ojciec nie musiał odnajdywać wielkoduszności, bo cały czas z utęsknieniem czekał na syna.
   A może zmarnotrawienie powrotu kryje się w kończącym wiersz przemyśleniu Anioła?
   Uległość pokusie nawrócenia samotności / będzie dla niego oderwaniem się od egoizmu.
   Nieuważny czytelnik łatwo prześlizgnie się nad poetyckimi frazami. Czytający ze zrozumieniem dostrzeże niekoniecznie poetyckie obwieszenie ważnych słów błyskotkami epitetów.
Anioł odnajduje niefrasobliwy spokój / ulepiony z nienasyconej ciszy szczytów / które mierzy naiwnym spojrzeniem.
   A przecież można mniej poetycko – a może wcale nie mniej – napisać:

   Poranek cierpliwie
   zdejmuje z nieba
   czarną zasłonę
   dziurawą od gwiazd.

   Można? Można.

   Tak więc, drogi Aniele, czytaj ze zrozumieniem, czego Tobie i czytelnikom „Anielskich potyczek wyobraźni” życzę.

Jacek Pechman „Anielskie potyczki wyobraźni”, Wydawnictwo KAMERA, Kołobrzeg 2020, str. 48

Stanisław Szwarc