„Czekając na zmartwychwstanie” Danuty Bartoszuk
Leszek Żuliński
WIERSZE ZAMKNIĘTE W KLATCE
Pani Danuta Bartoszuk na plecach okładki pisze, że Należy do warszawskiej grupy literacko muzycznej Terra Poetica, Stowarzyszenia Autorów Wyjść z Cienia, Klubu Poszukiwaczy Słowa w Piasecznie oraz kilku grup poetyckich na Facebooku. Niniejszy tomik jest pokłosiem udziału w ogólnopolskim konkursie poetyckim, zorganizowanym w kwietniu-maju 2020. roku w grupie „Pisz i czytaj wiersze” na Facebooku, w którym zajęła 1 miejsce.
Biogram Autorki jest ciekawy. Cytuję jeszcze jeden fragment z pleców okładki: Urodziła się w 1966 roku w Olecku. Ukończyła filologię rosyjską na Uniwersytecie Gdańskim. Pracowała jako nauczycielka w szkole podstawowej, a następnie jako bibliotekarka na swojej macierzystej uczelni. Od wielu lat jest tłumaczką języka rosyjskiego i ukraińskiego…
Jako polonista wiem, że tego typu wykształcenie dryfuje nami w stronę literatury. Przytaczam z wiersza otwierającego tomik trzy ostatnie wersy: odkąd zaczęła pisać wiersze w pierwszej osobie / jest wszystkim / to lepsze niż być nikim. Hmm, chyba to racja?
Z góry przyznam się, że na Facebooku nie uczestniczę. Mimo to ten tomik wpadł w moje ręce, a skoro Autorka była laureatką konkursu facebookowego, to chylę czoła.
Poetów drukujących mamy już tylu, że nie sposób ten róg obfitości ogarnąć. Pani Bartoszuk moim zdaniem ma już otwarte drzwi do literatury. Kiedy przeczytacie ten tomik, to jako ostatni zobaczycie wiersz pt. Czekając na zmartwychwstanie. Oto on: w czasach zarazy / wyświetlone witryny nie kuszą / ale nie pozwalają zapomnieć / śluby wesela / nikt o tym nie mówi / ważne ze pogrzeb dla pięciorga // w czasach zarazy / miłość nie umiera / płoną usta / tęsknią ręce / niezdolne do objęcia jutra / amen / szepczemy zamaskowani / odkażając pięści myśli zapomnienia // w czasach zarazy / człowiek człowiekowi / wyrzutkiem sumienia.
Tak, to jest pierwszy wiersz „pandemiczny”, jaki wpadł mi w ręce. Może jest ich już więcej, co byłoby cenne. Egotyczność poezji jest obfita, więc rzadko napotykamy na sensy ważniejsze, uniwersalne.
Oto wiersz pt. Papierowa krew: brat bardziej brat mniej / i synowie także / jakby nie po równo / może rzeczywiście / rodzina najlepsza na zdjęciu // coraz trudniej chronić domek z obrazka / ukrywając bylejakość / pod warstwami kłamstw // jak posklejać popękaną wiarę / czym wypełnić dziurę / w zbyt realnym życiu / czarno-biały ludzik / boi się niebytu / dźwięki fałszywej harmonii / już nie porwą do tańca / i jeszcze ten ból głowy / od rozpędzonych myśli // syn bardziej syn mniej / brat bratu / skrawkiem starej fotografii.
Zauważcie: Danuta nie tyle „sprzedaje” w tych wierszach swoje ego, co rzeczywiście opowiada bieżące życie i sprawy. Bywa konkretna. Bywa mądrze przyglądająca się ludziom jak w tym utworze pt. Zaobrączkowana: zwiewna suknia i welon / to za mało żeby latać nie wybiela nie oczernia / skrzydła oddała z własnej woli / niezdarnej jak DDA // sztuczna miłość / wierność i uczciwość // tylko kłamstwo na palcu / szczerozłote.
Miałbym niemal do każdego wiersza jakiś dobry komentarz, bo te wiersze są opowieścią o mądrości życia.
Jeszcze jeden piękny i mądry utwór załączam. Nosi tytuł: Jaka nie jestem. Oto on: Nie jestem święta / a mogłabym być pierwsza / wśród nosicielek niemodnego imienia / przez chwile zazdrościłam / Broniewskim i katarzynkom / spokoju zamieszkującego stare mury / jednak świat głośno wzywał do siebie / zagłuszając nastoletnie fantazje // nie jestem święta / nie pomogło / przekraczanie progów refektarzy / trunki niekoniecznie mszalne / dłonie sięgające za daleko // nie jestem święta / czasem nawet bluźnię / ale każdy dzień zamykam / modlitwą za słabych.
I na tym poprzestanę. Mamy dobrą poetkę, tylko dręczy mnie inna sprawa. Otóż nie wiemy jak i kiedy ten tomik powstał, ani kto go wydał (zapewne sama Autorka). Jest tylko napis: Pieszyce 2020. Nie ma żadnego ISBN; książka jest jakby „domorosłym” wytworem. I tak dobrze, że jest! Tylko szkoda, że jego istnienie nie wypłynie na szerokie wody. A powinno!
Danuta Bartoszuk, „Czekając na zmartwychwstanie”, Pieszyce 2020, str. 70
Leszek Żuliński