„Zarzewie” Doroty Nowak
Leszek Żuliński
WĘDRÓWKA W GŁĄB ŻYCIA
Od początku byłem adoratorem poetyckim Doroty Nowak. Wydała ona do tej pory trzy tomiki wierszy (pierwszy był w roku 2014, ostatni w roku 2017), a ten najnowszy jest czwartym. Jak widać pisze ona nieśpiesznie, co bardzo cenię u autorów.
Ten nowy zbiór ma ciekawie zbudowaną konstrukcję. Wiersze są podzielone na pięć części o takich tytułach: Rano, Wieczór, We dnie, W nocy i Zawsze. Poprzedza je Słowo wstępne Beaty Morzyńskiej-Wrzosek, która m.in. zauważa: Poezja Nowak inspiruje refleksję o teraźniejszości, w której spotykają się przeszłość i przyszłość, bliskość i osamotnienie, codzienność i transcendencja, miłość, choroba i przeczucie kresu.
Natomiast książkę zamyka posłowie Radosława Wiśniewskiego, który m.in. pisze, że Autorka: Chce chyba stworzyć wokół swego pisania jakiś dysk ciepła, obszar, w którym będzie można się bez poczucia winy poczuć dobrze, spokojnie…
Tak, to są wiersze „łagodne” i „spolegliwe”. Dla przykładu wiersz pt. miły: dzień coraz dłuższy a ty znów / rozliczasz nas z ubytków i narośli / zanim kur zapieje po raz pierwszy / zamartwiasz nas mchem na dachu / skrzypiącym oknem zmurszałym tynkiem / patrzysz jakbyś przekonywał siebie / że wzloty i upadki służą odnawianiu / gniazd corocznemu kwileniu piskląt // nasza skóra której smak i zapach / przypomina lata pełne wzruszeń zamienia kolor / traci jędrność a ciebie niezmiennie zachwyca / jej ciepło delikatność dotyku zmarszczka / i każdy kolejny ubytek.
Zwróćcie uwagę na łagodność i czułość tego wiersza, ale zarazem na refleksję naszego przemijania, którą warto posiąść. Jest tu i smutek, i wzruszenie, i mądrość, które dojrzewają w nas z biegiem czasu, z galopadą lat. Tak, to bardzo mądry wiersz! Rzecz w tym, aby nie nosić garbu, lecz zrozumieć własną drogę do końca.
Między innymi ujął mnie także wiersz pt. wylew. Przeczytajcie: pamiętam dzień w którym tata upadł po raz pierwszy / wielka miłość leżała krzyżem – jakby zamarła / świat przepełniony śmiechem zamilkł skurczył się // lekarz powiedział że wszystko w rękach Boga / więc składaliśmy dłonie tworzyliśmy modlitwy / mama powtarzała że wystarczy przytulenie // wrócił bez słów zostały w nim jakby zapomniał / o wydechu – od tej pory rozmawiamy bardzo głośno / by słyszał o naszej miłości do jego milczenia // pamiętam dzień w którym tata upadł po raz rugi / bezdźwięcznie potoczył się jak kula do stóp mamy / od tej pory trzymamy się wyłącznie miłości.
Piękna to pointa! Ale brnąc w lekturę kolejnych wierszy coraz bardziej byłem pewny, że Dorota opowiada swoje życie. Wczesne i późniejsze, lecz przede wszystkim zatopione mocno w jej pamięci. Bo w pamięci jest przecież nasz drugi dom i opowieść o minionych latach.
Może to najistotniejsza kanwa naszego pisania? Nosimy w sobie opowieść o sobie. Ta prawdziwość bywa bezcenna. Owszem, poezja ma wiele dykcji i wiele tematów – choćby wyssanych z palca. Nie kwestionuję tego – po prostu różne wiersze bywają dobre. Jednak te zbudowane na podwalinach behavioru i głębokiej pamięci bywają wiarygodne i często przejmujące. „Introwertyzm poetycki” jest solidnym fundamentem przekazu. Rzecz w tym, aby nieustannie błąkać się w minionym, własnym czasie i opowiadać swoje życie.
To właśnie pobudziło mnie w tych wierszach. Autorka uniosła niemały rąbek swoich doznań i zdarzeń. Ich wiarygodność jest cudownie wiarygodna. Dlatego podczas lektury miałem wrażenie, że Dorota „zwierza się”, odnajduje zagubiony czas, wchodzi do Styksu, który – na szczęście – płynie dla niej gdzieś daleko, daleko. I oby to trwało latami.
Tomik wieńczy wiersz tytułowy książki, czyli zarzewie. Oto on: minęła kolejna mroźna zima / w oszronionej trawie topnieją kamienie // a oni z rozmysłem odsłaniają zimne słowa / z czułością dotykają zeszłorocznej rdzy // powracające ptaki zapowiadają / romantyczne preludium.
Jest w tym wierszu coś „niespójnego” – z jednej strony idzie wiosna, lecz z drugiej zimne są rozmowy, jednak to „ptasie preludium zwiastuje” coś obiecującego. Oto jak Dorotka potrafi pocieszyć nas swoją wiarą w lepszy czas.
Nie sposób do końca opowiedzieć ten tom wierszy. Dzieje się tu wiele. Myślę, że Dorota Nowak wydała zbiór solidnej i złożonej wagi. Ja wyrażam swój podziw i aplauz za tak wyjątkową, pracochłonną, wielotematyczną książkę poetycką.
Dorota Nowak „Zarzewie”, Fundacja czAR(T) Krzywogońca, Krzywogoniec 2019, str. 72
Leszek Żuliński
Przeczytaj też w ‘porcie literackim’ recenzje wcześniejszych zbiorów D. Nowak: Opium (2015) i Antidotum (2017)