„Wspólna garderoba” Adama Ochwanowskiego
Leszek Żuliński
WIERSZE DUŻEJ WAGI
O Adamie Ochwanowskim można powiedzieć, że to człowiek-orkiestra. Czytam w Internecie, że jest poetą, krytykiem literackim, tłumaczem, animatorem kultury, autorem tekstów piosenek, scenarzystą i reżyserem, także regionalistą. Nie bez kozery jest odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej i medalem Gloria Artis.
No, całą wszechstronność i dorobek Ochwanowskiego trudno mi tu opowiedzieć, bo nie starczyłoby miejsca na recenzję. W ogóle wydaje mi się, że praca krytycznoliteracka o tym autorze powinna kiedyś powstać.
Rzeczywiście: to twórca wielce wszechstronny i pracowity! Wydał już dwadzieścia książek poetyckich, ale i inne. Co ciekawe: nigdy nie opuścił swojego gniazda, czyli Złotej Pińczowskiej. I okazuje się, że niekoniecznie trzeba żyć w wielkim mieście. Godna podziwu jest jego energetyczność i wszechstronność. Jego wigor twórczy.
No i niedawno ukazał się kolejny tom wierszy Ochwanowskiego pod tytułem Wspólna garderoba. Przejdźmy więc ad rem.
Tomik podzielony jest na dwie partie. Pierwsza nosi tytuł W mojej garderobie, a druga Zdradzeni i porzuceni. Każda z tych partii podzielona jest na rozdzialiki i czyta się to jako „narastającą opowieść”. Niełatwe jest opisanie tych cudnych tasiemców, ale postaram się określić ich przekaz i sens.
Zacznę oczywiście od tej „garderoby”. Tu mamy XXXI rozdzialików, które zajmują 30 stron.
Oto fragment nr 1 otwierający książkę: W mojej garderobie / nikt nie sprząta / bo każda warstwa kurzu / ma swoją historię / i jest pod ochroną / konserwatora zabytków / konserwator ma to do siebie / że nie musi bywać / w garderobach / chyba że minister / ale on też się nie kwapi / bo i po co / drażnić nos naftaliną / garderoba jest po to / żeby się rozbierać / albo ubierać / a nie po to żeby kształtować / wizerunki // W mojej garderobie / jest wszystko / co potrzebne / do życia.
A dalej kolejne partie nabierają rozpędu. Pojawia się w nich Sokrates, Okudżawa, Jacek Kaczmarski, Stalin, Hitler… I rzecz oczywista cała ta garderoba to żaden pokój, tylko rozwijający się po kolei trop własnego życia i ciężar historii.
W pewnym miejscu czytam takie zdanie: W mojej garderobie / świt przebiera się w spadającą gwiazdę. I tak – krok po kroku – Ochwanowski opowiada swoje życie, doznania, zdarzenia. Niekoniecznie są to wyłącznie prywatne zwierzenia, bowiem wciska się w to wszystko także historia. Losy świata gdzieś tu migają. Pojawiają się nazwiska historyczne. Natkniecie się tu między innymi na Tomasza z Akwinu, Marksa, Skłodowską-Curie, a nawet na Himilsbacha.
Bezcenne jest to, że ten obraz dawnych i obecnych czasów w dużej mierze jest daleki od egotyzmu. Owszem, siebie Ochwanowski też opowiada nam przed własnym lustrem, ale tu nie ma ani krztyny egocentrycznego samochwalstwa. W tym wielkim lustrze mieści się i on, i cały świat. Nigdy dotąd nie spotkałem się z tak ciekawą opowieścią o wszystkim, co nas otacza. I zero narcyzmu! Właśnie przede wszystkim udało się autorowi w tym poemacie we własnym tle pokazać świat, w jakim żyjemy.
Druga część tomu nosi tytuł Zdradzeni i porzuceni. Tu mamy dziesięć części i znowu przytoczę – jak poprzednio – część pierwszą. Oto ona: W krainie porzuconego Dekalogu / i zdradzonego Boga / dzieci uczą się religii / pod oknem uzbrojonych ochroniarzy / drwale nie nadążają z wycinką drzew / przeznaczonych na krzyże / pomniki błogosławionych i świętych / przerastają rachunek prawdopodobieństwa / wierni politycy w majestacie codziennej pokuty / rodzą kalekie ustawy i przepisy / z formą zaciemniającą treść / a wykonawcy gubią się w domysłach / W krainie zdradzonego dekalogu / i porzuconego Boga / synowie zdradzają ojców / ojcowie wyrzekają się synów / można zginąć za śmiałe słowo / bądź iść do pudła za złamany grosz / strach cudzołoży z odwagą cywilną / kradnie pewność / w poszukiwaniu straconego czasu / i świętowaniu dni świętych / nasze żony i kochanki / skazane są na zbiorowe pożądanie / skrobia się potajemnie / bądź rodzą niechciane dzieci // W krainie zdradzonych i porzuconych / niewierni kapłani wymieniają srebrniki / na twarda walutę.
Ten wiersz uważam za jeden z najważniejszych w tym zbiorze.
Recenzuję wiele tomików, ale nawet te dobre na ogół nie posiadają tak ważnych treści i tak wnikliwego opisu naszej dzisiejszej egzystencji i ścieżek życia (narzuconych nam przez obecną rzeczywistość). Ochwanowski po prostu nie jest „poetą wsobnym”. Owszem, siebie także nam w tych wierszach pokazuje, ale ogarnia coś o wiele większego i znaczącego.
To bardzo ważny, mądry, pouczający tomik. Chylę czoła przed autorem.
Adam Ochwanowski „Wspólna garderoba”, Instytut Kultury Ireneusza Ślusarczyka, Jędrzejów 2019, str. 64
Leszek Żuliński