„Ukraińska Nadzieja. Antologia poezji”
Jolanta Szwarc
NOWE OTWARCIE
Antologia „Ukraińska Nadzieja” powstawała długo. Jak pisze w posłowiu jej redaktor Eugeniusz Sobol, pomysł zrodził się jeszcze w lutym 2014 podczas akcji „Czytamy dla Ukrainy”.
W książce znajdują się wiersze ukraińskich poetów opublikowane początkowo w antologii „Niebiańska Sotnia”, utwory Polaków i Ukraińców nagrodzone na konkursie „Ukraińska nadzieja”, który odbył się w 2015 roku w Gdańsku, a także teksty, które powstały podczas polsko-ukraińskich warsztatów translatorskich.
Zbiór jest obszerny. Dziwi tylko dysproporcja – na 52 autorów ukraińskich przypada raptem 15 Polaków.
Najbardziej interesujące wydają się wiersze poetów ukraińskich: Ołeksandra Andrijewskiego, Julii Kropywjańskiej, Olhi Kis, Ołeha Kocarewa, Kateryny Buckiej, Dmytro Łazutkina, Kateryny Babkinej, Pawło Korobczuka, Katriny Haddad, Ołesi Mamczycz, Oksany Hłuska, Oksany Kowalowej, Andrija Lubki, Hałyny Kruk, Natalii Belczenko, Nadii Pozniak, Iryny Sażyńskiej, Marii Starożyckiej, oraz polskich: Andrzeja Mestwina, Bożeny Ptak, Bogumiły Salmonowicz i Rafała Gawina.
Polacy próbują eksponować wspólnotę dramatycznych losów obu narodów. Andrzej Mestwin pisze w wierszu „Ukraina, Ukraina” – przekleństwo głód trzydziestych lat / przekleństwo na polach pod Charkowem / za waszą i naszą w tył głowy /…/ Hej tam na zielonym Majdanie! / Daleko jesteśmy / Teraz z Wami. Podobnie zestawia wydarzenia Euromajdanu z powstaniem warszawskim Bogumiła Salmonowicz.
A jednak w zakończeniu wiersza „Polsko-ukraińskie warsztaty translatorskie. Pierwsza tura” Rafał Gawin mówi o krzyżu jako odwiecznej daremności w dążeniu / do wspólnej formy, innej niż las / i jego martwe cienie. Okazuje się, że trudność sprawia nie tylko tłumaczenie tekstów poetyckich, ale wzajemne tłumaczenie sobie tragicznych historycznych zaszłości.
Gdy przypomnimy sobie tamte dni przełomu lat 2013 – 2014, to trzeba przyznać rację Bożenie Ptak, która celnie i sarkastycznie charakteryzuje nastroje na zachód od Bugu – europa bezradnie / przeskakuje z kanału na kanał / licząc ofiary / i olimpijskie medale. Nawet jeśli jest w tym stwierdzeniu przesada, to trzeba pamiętać, że pomimo geograficznej bliskości ukraiński dramat rozgrywał się jakby nieco poza Europą. Fala zainteresowania Euromajdanem opadła, ustępując miejsca niewypowiedzianej wojnie Rosji z Ukrainą, o której z kolei dziś coraz mniej pamiętamy, choć toczy się ona po cichu i bez przerwy.
Słaba jest ludzka pamięć, jeżeli jej nie pomagamy. Nie ma przecież powodu, żeby w Polsce czcić bohaterów Niebiańskiej Sotni.
Dobrze zatem, że antologia przypomina polskiemu czytelnikowi odczucia Ukraińców. Pokazuje różnicę między Polakami, którzy w olbrzymiej większości tylko wiedzą (o ile nie zapomnieli), a Ukraińcami, którzy przeżyli i w olbrzymiej większości jeszcze przeżywają.
Piszą o tym jak Marija Starożycka prostymi słowami /…/ bo tylko słowo jest w stanie dosięgnąć nieba. Przypominają, o tym, co nam się przydarzyło w Polsce w latach osiemdziesiątych – jak to jest być w tłumie protestujących, gdy rewolucja odbiera rozsądek, a czasem strach dusi rozum, jak w wierszu Ołeksandra Andrijewskiego.
Julia Kropywjańska udziela w swoim wierszu głosu wszystkim przodkom, którym nie dane było protestować – tym z Kołymy, poległym na froncie a także wujkom i ciotkom, którzy zostaliby nimi gdyby nie umarli z głodu / w piekielnym 33.
Poeci wspominają. Nadija Pozniak uwiecznia poetę Serhija Żadana pobitego na Majdanie – bo największe zwyrodnienie, kiedy wszystko jedno / Kiedy biją poetę, a miasto jest nieme. Olha Kris w wierszu „Do pianisty Bohdana” przypomina tego artystę, który przez dwa miesiące grał na estradzie Majdanu – Improwizuje sercem: „Ukraino, / Znam tylko dwie nuty – wolność albo śmierć."
Okazuje się, że utarty frazes o przelewaniu krwi można interesująco odświeżyć. Dmytro Łazutkin w przejmującym wierszu „Laboratoryjna praca” pisze – Witamy was szanowni goście / tak się stało, że nie mamy ropy / dlatego wasze pragnienia / możemy zaspokajać własną krwią / krwi mamy pod dostatkiem / krew – nasza waluta narodowa /…/ w wygodnym opakowaniu / ukraińskiego żołnierza.
Mają Ukraińcy swoją Niebiańską Sotnię – stu cywilów poległych na Euromajdanie, uhonorowanych orderem Bohaterów Niebiańskiej Sotni. Poświęciła im swój wiersz Oksana Hłuska, a Andrij Lubka wzywa do walki – Prócz broni mamy marzenia i dusze. / Nie tylko z ciała składa się człowiek. Gdy się czyta te wiersze, przychodzi na myśl pytanie, co Ukraińcy sądzą o naszych bohaterach – Orlętach Lwowa? Czy już czas, aby o tym spokojnie porozmawiać?
Choć z Warszawy do Kijowa jest niecałe osiemset kilometrów, warto zadać sobie pytanie: co bardziej pamiętamy – sukcesy Kamila Stocha w Soczi, czy przerażające relacje z ulic Instytuckiej i Hruszewskiego. Przypomina o nich Pawło Korobczuk w „wierszu o powstaniu na ulicy Hruszewskiego”. Człowiek na latarni / ogląda palące się auta więźniarki /…/ menadżer przygotowuje zapalną mieszankę ze styropianu /…/ w budowlanym kasku przeżegnała się emerytka. Katarina Haddad dodaje – to tu prowadzą wszystkie drogi, / a nie do żadnego w świecie Rzymu.
Antologia „Ukraińska Nadzieja” nie tylko przypomina. Widać w niej próby dialogu, jeśli nie szukania tego co w dramatycznej historii naszych narodów może łączyć, to przynajmniej gestu w naszą stronę jak w wierszu Natalii Belczenko, która wspomina warszawski Muranów, Umschlagplatz przepijając jak gość z gospodarzem.
Zostaje pytanie – co dalej, kiedy to się skończy, jak się skończy. W wierszu Iryny Sarzyńskiej dziewczynka, która z rodziną uciekła ze strefy walk – marzy tylko o końcu wojny, / żeby zagoiły się wrzody – kratery jej miasta rodzinnego. / I boi się kropel deszczu, uderzeń pigwy - / cały czas jej się zdaje, że to granaty.
„Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie.” Pomóż nam lepiej poznać sąsiadów i żyć z nimi zgodnie. Początkiem niech będzie „Ukraińska Nadzieja”. Warto poznać.
„Ukraińska Nadzieja. Antologia poezji”, Fundacja NASZ WYBÓR i Wydawnictwo FORMA, Warszawa - Szczecin 2017, str. 200
Jolanta Szwarc