Laureaci Nagrody im. Henryka Berezy „Czytane w maszynopisie”

Kategoria: z dnia na dzień Utworzono: niedziela, 17 listopad 2013 Opublikowano: niedziela, 17 listopad 2013 Drukuj E-mail

Poznaliśmy pierwszych laureatów Nagrody im. Henryka Berezy “Czytanie w maszynopisie”. Uroczystość odbyła się piętnastego listopada w Książnicy Pomorskiej podczas trwania Kongresu Kultury Pomorza Zachodniego. W 1. edycji oceniano prozę. Jury w składzie: Natasza Goerke, Artur Daniel Liskowacki (przewodniczący), Bohdan Zadura postanowiło wyróżnić:

Fake czyli konfabulacje zachodzą na zakrętach Emilii Plateaux,

Święty Antoni i inne opowiadania Jacka Bielawy,

Waleniada Ireneusza Sakowskiego.

Nagrodą jest edycja książkowa, która będzie dostępna z najnowszym numerem kwartalnika literacko-kulturalnego “eleWator”.

W oświadczeniu jury m. in. przeczytać można:

Emilia Plateaux Fake czyli konfabulacje zachodzą na zakrętach

Jeśli konfabulacje rzeczywiście zachodzą na zakrętach, to może byłoby zasadne powiedzieć, że proza Emilii Plateaux jest powieścią zakręconą. Ale Fake to wbrew pozorom książka starannie ułożona i przemyślana. O czym? W prowokacyjnym wstępie, czy raczej: niby-wstępie, czytamy: „To historia o piciu”. Wpisująca się zarówno w (nomen omen) ciąg tego rodzaju literatury, obecnej w naszej kulturze od dawna, jak i w oczekiwania czytelnicze – sugeruje ów wstęp, który jest nie tyle wstępem, co grą z odbiorcą. Grą, bo też wbrew pozorom nie mamy tu do czynienia z „rzyganiem perłami”, które oferuje nam kolejny uzależniony od alkoholu perłopław, ale z trzeźwym pokoleniowym obrachunkiem.

(...) Odnieść można wrażenie, że Emilia Plateuax, czując się spadkobierczynią zarówno Sępa-Szarzyńskiego, jak i Hłaski, a będąc zanurzona w rzeczywistość lokowanych produktów i intelektualnego śmietnika XXI wieku, poszukuje nie tyle formy dla współczesnej literatury – osaczonej przez niekończące się echa i prawa wydawniczego rynku – ile nadziei dla młodości.

Jacek Bielawa Święty Antoni i inne opowiadania

„Pozostawianie rzeczy samym sobie, wyzwala w nich to, co najgorsze” – brzmi pierwsze zdanie Świętego Antoniego i innych opowiadań Jacka Bielawy. Toteż ów zbiór, któremu patronuje vnie bez kozery, mimo mrugnięć okiem – św. Antoni, specjalista od rzeczy zagubionych, mówi o tym właśnie, by nie zostawiać rzeczy – a de facto ludzi, którzy są z nimi związani – samym sobie. Zwłaszcza tych utraconych, choć ich „poszukiwanie doprowadza człowieka do szewskiej pasji”. Bo za to szukanie odwzajemniają się nam pamięcią. Chociaż jest ona w Świętym Antonim synonimem utraty raczej niż ocalenia.

(...) Jego proza podszyta humorem, łagodnie zdystansowana do tożsamościowego nurtu, jest pełna szczegółu, kulturowego detalu, jak i przesycona metafizycznym zgoła oddechem. Ukazane w niej ludzkie historie, krzyżujące się i przenikające wzajem, składają się na obraz bogaty, kunsztownie wystylizowany i przemawiający do wyobraźni.

Ireneusz Sakowski Waleniada

Gdyby w jury tego konkursu własnego imienia zasiadał Henryk Bereza, Waleniada Ireneusza Sakowskiego miałaby niewątpliwie szanse na ostateczne zwycięstwo. I wcale nie dlatego, że znajdziemy w niej deklarację: „O snach coś by wypadało”. Historia jednodniowej wycieczki rozpisana na setki stron, osadzona w realiach wczesnego PRL, ma tu wymiar Podróży. Przy czym rzecz nie w wielkich literach i wynikającej z nich metaforze, ale w transcendencji płynącej z żywiołu języka. Bo też język właśnie, żywy i płynny zarazem, kaleki zgodnie z duchem epoki, ale elastyczny, wibrujący, stanowi o kreacyjnej sile tej opowieści. Wyrosłej z siermiężnej zwyczajności, szarości opisywanego czasu, a dzięki niemu przybierającej formę onirycznej, uniwersalnej baśni o tęsknocie za innym życiem i bolesnym jej zaspokojeniu, niespełnieniu.

Ireneusz Sakowski prowadzi swą narrację ze swobodą, przechodząc od królujących w niej bylejakich, codziennych dialogów o niczym do paradoksów rzeczywistości i tajemnic poznania, bawiąc się pułapkami, które czynią z tej Podróży w nieznane jałowe dreptanie po kole.