Wrześniowo-październikowy "Miesięcznik"

Kategoria: z dnia na dzień Utworzono: piątek, 28 wrzesień 2012 Opublikowano: piątek, 28 wrzesień 2012 Drukuj E-mail

Co w nowym, podwójnym, liczącym 104 strony numerze koszalińskiego pisma społeczno-kulturalnego "Miesięcznik"? Sporo ciekawych materiałów. Na początek rozmowa z Krzysztofem Majką ("O marzeniach dzieciństwa, doktoracie, którego promotorem był prezydent Indii, azjatyckich pasjach i budowaniu korzystnych relacji Polski z Koreą Południową") - politykiem, dyplomatą, senatorem IV kadencji Sejmu, od 2011 r. ambasadorem w Republice Korei. Szczególnie zainteresował nas tekst WalentynyTrzcińskiej "Mister A. - Polak potrafi!" - cytujemy fragmenty na końcu omówienia. Rzecz tyczy mizerii wydawniczej pisarzy niekomercyjnych.

W numerze między innymi: "Polonijne Lato - 42 lata tradycji -" Izabeli Nowak (z fotami Mariusza Czajkowskiego i Pawła Mielcarka); "XVI Miedzynarodowy Festiwal Piosenki i Kultury Romów w Ciechocinku (20-21 lipca 2012)" z fot. Ryszarda Ulickiego; "Galeria ZAiKS-owskich osobistości (3)" Jacka Frankowskiego (tu "portrety" Wojciecha Maklakiewicza, Karola Małcużyńskiego, Edmunda Osmańczyka, Edwarda Pałłasza, Antoniego Marianowicza, Janusza Foglera i Witolda Kołodziejskiego); "Oskubane wodorosty" Joanny Rawik; "Mister A. - Polak potrafi!" Walentyny Trzcińskiej; "Przeminęło z wiadrem" Małgorzaty Kołowskiej, felieton satyryczny "Wirus nowomowy czyli pozory europeizacji" Mikołaja Oniszczuka; kawał prozy (z cyklu "Fatałaszki") "...rozpustna lolitka gdzieś przepadła" Jerzego Żelaznego.

Co dalej? Ewa Werner kontynuuje cykl "Szlakiem europejskich zabytków" materiałem "Klejnoty Saksonii - Pałac Myśliwski Moritzburg"; Anna Mosiewicz publikuje "Tańczące żurawie", Aleksandra Pieterwas z felietonem "Za co kochamy Polskę?"; R. Ulicki (w cyklu "Nasz Koszalin") "Byliśmy? Jesteśmy! Będziemy?", Maria Ulicka (cykl "Z pomorskich albumów") "Grzegorz Beer"; Izabeli Nowak "W świecie harmonijnych dźwięków" (Paweł Mielcarek).

I jeszcze? "VI Letnie Spotkania z Folklorem - popołudnie z piosenką i tańcem" I. Nowak; "Obraz próbnej egzystencji" Anny Łozowskiej-Patynowskiej (o zbiorze wierszy Jacka Dehnela Ekran kontrolny); "Akademia umiętności - to właśnie szkoła" Juliana Sawińskigo; "Milczenie owiec czyli dOCUMENTA (13) w Kassel" A. Mosiewicz; fotoreportaże Ilony Łukjaniuk "Jubileusz XV-lecia Międzynarodowych Plenerów Malarskich w Osiekach pn. >Czas i miejsce dla sztuki<" oraz Kazimierza Jurkowskiego "Jubileusz 45-lecia pracy twórczej Józefa Galika"; "31. Koszaliński Festiwal Debiutów Filmowych >Młodzi i Film<".
Między teksty wyżej wymienione wpleciono przedruki wierszy Tadeusza Śliwiaka, Juliana Tuwima i Konstantego Ildefonda Gałczyńskiego.

I zapowiadany u początku opisu bieżącego numeru "Miesięcznika" fragmenty  tekstu W. Trzcińskiej "Mister A. - Polak potrafi!", opatrzone mottem z Eugeniusza Koźmińskiego Po nas, których nie ma i nigdy nie było, zostaną rzeczy, trwalsze od pamięci (z tomu Narodziny wyspy).
"(...) W Polsce, proszę pana, pisarz ma obowiązek pomagać wydawcom ustawicznie! Jeśli chce być wydawany. Jak pomagać? Przede wszystkim - zrezygnować z honorarium. (...) Poza tym - powinien sam pokryć koszty wydania książki, albo znaleźć sponsora, najlepiej - pokrywającego koszt wydania w całości. Poza tym - polski pisarz powinien zająć się dystrybucją swojej książki. (...) Czy polski wydawca nie kocha książek? Kocha, ale nie jest to dobra miłość. Kocha, bo zarabia na utrzymanie swoje i bliskich, niektóry nawet na dużo więcej. Kocha, bo książki nawet lubi, tyle że nie ma siły. Tak przynajmiej twierdzi. Na co nie ma siły? Na przebicie się przez opanowny przez handlarzy rynek księgarski. (...) Co w takim razie robi polski wydawca? Po pierwsze: narzeka, że książki "nie idą". W ogóle, polski pisarzu: ludzie się książek nie trzymają, a biblioteki nie mają pieniędzy. (...) Po czwarte i jeśli ma honor: rozsyła tzw. egzemplarze obowiązkowe do kilkunastu najpoważniejszych bibliotek w kraju, a czasem nawet do zaprzyjaźnionych, bywa że i do wskazanych przez autora rencezentów. (...)
To nie jest przesada ani czarna wizja, to codzienność polskiego handlu książką. O czym wiedzą wszyscy piszący, ale o tym nie piszą. Dlaczego? Po pierwsze - godność im nie pozwala. Po drugie - nie chcą się narazić potencjalnemu wydawcy. A po trzecie - by wydawcy im wmówili, że inaczej się nie da. (...)"