Anita Janczak - Kilka pytań na dobry początek
Z Anitą Janczak, debiutującą w Hiszpanii zbiorem “Opowiadań barcelońskich”*, rozmawia Tadeusz Zubiński
KILKA PYTAŃ NA DOBRY POCZĄTEK
Tadeusz Zubiński: To najważniejsze, dlaczego zdecydowała się Pani na debiut w języku katalońskim?
Anita Janczak: Fascynuje mnie kultura i historia Katalonii. Od momentu zamieszkania w Barcelonie zaczęłam uczyć się języka katalońskiego. Lubię ten język, jako przynależący do mniejszości narodowej, i cenię wysiłek, jaki naród kataloński włożył w to, by go chronić przed wyparciem przez język hiszpański.
Zbiór opowiadań powstawał z myślą podzielenia się spostrzeżeniami dotyczącymi życia społecznego, relacji międzyludzkich, stereotypów i mitów związanych z Barceloną. Chciałam, aby rdzenni mieszkańcy bliżej przyjrzeli się problemom, które, chociaż z pozoru nie wydają się niczym szczególnym, to osobie przynależącej do innej kultury, mogą przysporzyć wielu kłopotów. Nie oznacza to, że opowiadania skierowane są wyłącznie do tej grupy, każdy może odnaleźć w nich cząstkę swojego doświadczenia.
T.Z.: Czy może Pani przybliżyć treść swoich opowiadań?
A.J.: „Opowiadania barcelońskie” są zbiorem krótkich tekstów, zainspirowanych doświadczeniami opowiedzianymi przez przypadkowo spotkane osoby, lub wydarzeniami opisanymi w wiadomościach prasowych. W wielokulturowej Barcelonie, mieście pełnym atrakcji turystycznych i posiadającym bogatą ofertę rozrywki, niektórzy odnajdują swoje szczęście, ale są też tacy, którzy czują się tu samotni i zagubieni. Osoby szlachetne, tak samo jak nieszczęśliwi uciekinierzy, składają się na ogólny portret Barcelony. Każde opowiadanie jest indywidualnym wydarzeniem, w którym bohaterowie poznają dwa oblicza tego miasta. Jedno kosmopolityczne, artystyczne, pełne wolnych myśli, które jest rajem dla indywidualistów zafascynowanych kulturą i życiem, i drugie posępne, pozbawione wartości, zagrażające poczuciu bezpieczeństwa. Pomimo tego, że opowiadania utrzymane są w tonie humorystycznym, losom większości postaci towarzyszą ironia, absurd i głęboka samotność. Za pomocą języka dramatu psychologicznego bohaterowie zmagają się ze sprzecznościami, szczególnie w sferze damsko-męskich relacji.
T.Z.: Czym charakteryzuje się literatura katalońska? Jakie są jej główne znaki rozpoznawcze? Jaką posiada duszę?
A.J.: Literatura katalońska, tak jak literatura każdego narodu, jest bardzo zróżnicowana w zależności od panującego nurtu literackiego, epoki, wydarzeń historycznych. Ogólnie mówi dużo o indywidualizmie, buncie, często ma zabarwienie humorystyczne. Dużą rolę ogrywa w niej walka o niepodległość, czego przykładem jest poemat „Oda do Hiszpanii”, którego twórcą jest Joan Maragall. Większość autorów ironizuje na temat utartych przekonań społecznych, żartuje z konserwatywnych poglądów, takimi pisarzami są np. Josep Pla i Quim Monzó. Książki odgrywają ważną rolę w ochronie i upowszechnianiu języka katalońskiego. W epoce rządów generała Franco głównym nurtem była poezja i piosenki, ale istnieje też spory dorobek prozy, która również cieszy się popularnością wśród czytelników.
T.Z.: I tradycyjnie co u Pani na warsztacie? Jakie plany jakie marzenia twórcze?
A.J.: Chciałabym pisać po katalońsku, ale mam świadomość niewielkiej grupy odbiorców tekstów pisanych w tym języku. Dobrym rozwiązaniem byłyby książki dwujęzyczne, będę szukała sposobów na realizację takiego przedsięwzięcia. Myślę również o projekcie społecznym, dotyczącym życia Barcelony, zbiorze tekstów pisanych przez różne osoby i opublikowanym w Internecie.
T.Z.: Czy planuje pani po przetłumaczeniu na język polski publikacje swoich utworów?
E.J.: Początkowy pomysł był taki, aby książka była dwujęzyczna. Wydawnictwo się na to nie zgodziło motywując, że tego typu książki się nie sprzedają. Oczywiście nie wykluczam publikacji w języku polskim, zabawne i często o ironicznym zabarwieniu opowiadania na pewno zaciekawiłyby polskiego czytelnika. Sama jednak nie zdecyduję się na taką publikację, chyba, że za pośrednictwem wydawnictwa.
T.Z.: Na koniec bardzo bardzo proszę o z konieczności krótkie Pani twórcze cv. Oczywiście także jeśli to ma związek z pani pisarstwem także coś o sobie jako człowieku. Na przykład jak Pani trafiała do Barcelony, jakie były i są Pani związki z Katalonią.
E.J.: Z wykształcenia jestem polonistką, ale dotychczasowa moja praca nie miała nic wspólnego z pisaniem, tym literackim przynajmniej. Przez dłuższy czas pracowałam przy obsłudze projektów unijnych. Chociaż wypełnianie wniosków o dofinansowanie projektów z Unii Europejskiej wymaga dużej wyobraźni i ćwiczy dyscyplinę słowa, to publikowane testy ograniczały się raczej do tematów związanych z realizowanymi zadaniami. Moje pisanie było pisaniem do szuflady, przynajmniej, jeśli chodzi o wiersze. Po przeprowadzeniu się do Barcelony pisałam sporo artykułów związanych z tutejszą kulturą i obyczajami, obecnie, jeśli tylko mam czas, wspomagam tekstami jedną z dużych, katalońskich organizacji, która szerzy wiedzę o Katalonii na arenie międzynarodowej.
T.Z.: Serdecznie dziękuję za rozmowę.
-------------------------------
* “Históries de Barcelona”, Editorial OMICRON 2014, str. 124
Tadeusz Zubiński z Benicarló
Zwróciliśmy się do Autorki, by napisała choć kilka zdań o sobie. A oto odpowiedź, jaka nadeszła na adres naszego portalu:
Gdybym urodziła się w Barcelonie, moje życie byłoby inne: ignorowałabym ignorantów i podziwiała pasjonatów. Ale urodziłam się w Polsce, kraju o bogatej kulturze i tradycji historycznej, ale, z drugiej strony, z dużą dozą hipokryzji, która ogranicza wolność jednostki. W realnym życiu jestem nauczycielką języka polskiego z dyplomem Uniwersytetu Warszawskiego i pedagogiem, absolwentką Akademii Pedagogiki Specjalnej. Mieszkam w Barcelonie od września 2009 roku i tu, przede wszystkim, jestem obserwatorem, którego inspiruje zmienność zjawisk i otoczenia. Spacerując ulicami miasta, badam różne wydarzenia i postaci, którzy są częścią wielkiego teatru barcelońskiej rzeczywistości. Gdybym mogła, prowadziłabym podwójne, albo potrójne życie, tak, aby dać moim bohaterom jak największą część mnie i przełamywałabym schematy: nie wszystko to, co jest dobre dla większości jest dobre dla jednostki i podobnie, jeśli chodzi o zło.
portal LM, maj 2014