Paweł Orzeł „Nic a nic”, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2009, str. 86
Nic a nic
Zbiór opowiadań Nic a nic, autorstwa Pawła Orła, ukazał się w serii Kwadrat w wydawnictwie Forma. Te poręczne, lekkie, i jak nazwa serii wskazuje, kwadratowe książeczki zachęcają do lektury. Tym bardziej że założenia serii też kuszą – według nich literatura ma być czytelna, ma zmuszać do wysiłku, ma być wyzwaniem, ma atakować stereotypy, rewidować poglądy, wstrząsać przyzwyczajeniami, budzić i zaspokajać głód intelektualny, wzmagać chęć działania. Z której strony by nie patrzeć – ambitnie. Czy książka Pawła Orła spełnia te wymagania?
Opowiadania zawarte w tomie „Nic a nic” nie były wcześniej publikowane. Autor napisał je w hołdzie Bohumilowi Hrabalowi (uwaga! to nie jedyne znane nazwisko, które pojawia się w tej książce), w każdym zaś tekście łatwo znaleźć motywy zaczerpnięte z twórczości czeskiego pisarza. Co istotne, każde opowiadanie ma w swoim tytule słowo „nic” (lekturę zaczynamy od „zupełnego nic”, przez „jeszcze nic” i „wciąż nic”, a kończymy na „już nic” – to tylko próbka zaczerpnięta ze spisu treści). To tytułowe słowo „nic” odnosi się do paradoksu, którego, jak słusznie zauważa Orzeł w przedmowie, nie on jest autorem, a który polega na zamykaniu świata przesyconego mnogością motywów w te trzy litery – nic. Opowiadania miały dla autora wartość terapeutyczną, i zapewne jako terapia świetnie się sprawdziły. Należy jednak zadać pytanie jaką wartość może wynieść z lektury czytelnik?
Pod względem formalnym opowiadania są mieszanką stylów i gatunków. Autor łączy poezję z prozą, wplata cytaty w tekst, inkrustuje swoje opowiadania postaciami historycznymi i dziełami sztuki. Ta eklektyczna mieszanka powala bogactwem przywoływanych odniesień. Warto przypomnieć, że w pierwszym opowiadaniu zawartym w recenzowanym zbiorze pojawia się aż jedenaście nazwisk znanych postaci (Franz Kafka, Henri Matisse, Pablo Picasso, Adolf Hitler, Marcel Proust, Georg Heym, Bohumil Hrabal, Olga Tokarczuk, Piotr Czajkowski, Francisco Goya, Masaccio), a fabuła toczy się dość wartko i surrealistycznie, zawieszona między wyznaniami miłosnymi i cytowanymi wierszami. Wszystkie opowiadania pisane są w tym stylu. Recepta wydaje się dość prosta: kilka znanych nazwisk i dzieł sztuki, zmieniająca się jak w fotoplastykonie fabuła, oniryczna, senna, alogiczna, do tego odniesienia do rzeczywistości – znanych i możliwych do rozszyfrowania w gronie autora – nazwisk, miejsc, sytuacji. Niewiele jednak wynika z efektu. Całość jest dość misternym zlepkiem krótkich opisów scen, miejsc, przeżyć, które połączone ze sobą nie wnoszą nic nowego. O ile można oczywiście znaleźć interesujące części, zdania czy akapity, to całość już nie robi takiego oszałamiającego wrażenia.
W moim przekonaniu proza zawarta w tomie Nic a nic świetnie nadawałaby jako zawartość autorskiego bloga. Przypuszczam, że spotkałaby się też z większym odzewem ze strony czytelników. Jako pozycja książkowa to „prawie nic”. Poza niewielkimi, błyskotliwymi i wartościowymi fragmentami nie znajdziemy w niej wiele ciekawego, chyba że interesują nas wynurzenia egzaltowanego młodego człowieka.
Paweł Orzeł „Nic a nic”, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2009, str. 86
Paulina Matysiak
Latarnia Morska 2 (14) 2010 / 1 (15) 2011