"Pochwała niepokory", Wydawnictwo DEMART S.A., Warszawa 2011, str. 296

Kategoria: port literacki Utworzono: sobota, 10 grudzień 2011 Opublikowano: sobota, 10 grudzień 2011 Drukuj E-mail

Oto przykład, jak można ciekawie zrealizować dobry pomysł na książkę. Mowa teraz o zbiorze esejów biograficznych Pochwała niepokory, opublikowanych niedawno przez warszawskie wydawnictwo Demart. To rzecz warta lektury głównie dlatego, że krzepi. Pokazuje bowiem, jak w czasach coraz silniejszego konformizmu i relatywizmu zachować twarz, ale i mieć odwagę sprzeciwić się schematom oraz "obowiązującym" standardom. Wydawca, kierując się własną myślą, wybrał do przedstawienia jedenaście niebanalnych postaci, reprezentujących rozmaite dziedziny aktywności - od literackiej czy politycznej, po społecznikowską i ekologiczną. Pisze o nich dziesięciu autorów, w tym Janusz Korbel - stały współpracownik "Latarni Morskiej".

Wybierając bohaterów do naszej książki - czytamy we wstępie - szukaliśmy z jednej strony ludzi idących pod prąd, takich, którym otoczenie często przyglądało się z przerażeniem lub politowaniem, a z drugiej - barwnych postaci, żyjących pełnią życia. (...) Staraliśmy się wybrać takich, którzy wywodzili się z różnych środowisk, reprezentowali różne obszary działania, różne postawy światopoglądowe, mieli różne osobowości. Na naszej liście znaleźli się zarówno ludzie z pierwszych stron gazet, jak i ci mniej znani, albo znani tylko w pewnych środowiskach. Jednak nawet bardzo rozpoznawalne postaci zostały pokazane od nieco innej, mniej oczywistej strony.
Każdy z esejów opatrzony jest, obok bibliografii, całostronicowym portretem przedstawianych postaci, a także telegraficznie przybliżającym je tekstowym "pilotem" - wyodrębnionym graficznie.

- Adam Chmielowski - św. Brat Albert (1845 - 1916). Pisze o nim Iwona Hałgas w eseju "Święty, który malował obrazy".
Mełchów, 1863: w ambulatorium polowym medycy oznajmiają młodemu powstańcowi, iż życie może mu uratować jedynie amputacja nogi. Siedemnastoletni Adam Chmielowski prosi o cygaro - jedyny środek na uśmierzenie bólu! Przy piłowaniu kości połyka je, a później mdleje.
Monachium, 1871: Chmielowski pije ulubioną czarną kawę w eleganckiej kawiarni. W stolicy Bawarii studiuje sztukę. W Ogrodzie Angielskim przypina łyżwy, także do nogi z protezą, i brawurowo kreśli ósemki - podziwia go nawet jról bawarski.
Warszawa, 1875: po schodach Hotelu Europejskiego wspina się sława polskiej sceny Helena Modrzejewska. Tu bowiem, na siódmym piętrze, mieści się pracownia Adama Chmielowskiego, którą dzieli ze Stanisławem Witkiewiczem i Józefem Chełmońskim. Wybitna aktorka pozuje Chmielowskiemu do portretu.

- Wacław Sieroszewski (1858 - 1945). Pisze o nim Grażyna Legutko w eseju "Buntowniczy, waleczny, ciekawy świata".
"Moje długie i rozmaite życie odzwierciedla do pewnego stopnia dzieje mojej epoki i przyda się jej przyszłemu historykowi" - pisał parę miesięcy przed wybuchem II wojny światowej (we wstępie do "Pamiętników") osiemdziesięcioletni Wacław Sieroszewski. Intuicja pisarza nie zawiodła, jego biografia wpisuje się bowiem w popularną na przełomie XIX i XX w. kategorię "ludzi podziemnych", kroczących buntowniczo ścieżkami, które warunkowały idee, wyrastające z romantycznej filozofii czynu i polskiej tradycji zrywów niepodległościowych, z pamięci o dziedzictwie przodków i poczucia humanitarnej więzi ze skrzywdzonymi, a także z niezachwianej (często wręcz idealistycznej) wiary w możliwość przebudowy świata.

- Czesław Tański (1862 - 1942). Pisze o nim Piotr Sym w eseju "Wzlecieć jak ptak".
Postać Czesława Tańskiego, uzdolnionego malarza, polskiego pioniera lotnictwa oraz ojca znanego inżyniera, Tadeusza Tańskiego, przeszła do legendy, której bohaterami są ludzie ogarnięci pasją zrealizowania jednego z odwiecznych marzeń ludzkości. Marzenia o panowaniu nad żywiłem powietrza i zasmakowaniu nieskrępowanej wolności, wynikającej z poruszania się w przestworzach. Marzenia, które od wieków pchało wynalazców do nieustannej walki z żywiołem oraz ludzkimi ograniczeniami. Im większy opór stawiała natura, tym bardziej człowiek starał się nad nią zapanować, udowadniając w końcu, że mimo iż ptakiem nie jest, latać również potrafi.

- Andrzej Małkowski (1888 - 1919). Pisze o nim Edyta Głowacka-Sobiech w eseju ">Płomienny< drużynowy".
Każda epoka ma swoich liderów, wychowców narodu, intelektualistów. Bywali nimi ludzie Kościoła - święci, biskupi, papieże, bywali, rzadziej, i świeccy - władcy, wodzowie. W epoce oświeceniowej utrwalił się inny typ przywództwa, reprezentowany przez filozofów i wolnomyślicieli. Znany socjolog niemiecki przełomu XIX i XX w., Max Weber, zaczął używać w odniesieniu do tych liderów pojęcia 'charyzma'. Głównym ich wyróżnikiem był sposób sprawowania władzy: nie poprzez stosowanie norm prawnych czy religijnych, ale dzięki autorytetowi i sile charakteru. Przywódca charyzmatyczny proponował swoim zwolennikom zmiany społeczne o charakterze rewolucyjnym. (...) Jedną z takich postaci był niewątpliwie Andrzej Juliusz Małkowski, legendarny twórca polskiego skautingu, który zrewolucjonizował ruch młodzieżowy.

- ks. Jan Ziaja (1897 - 1991). Pisze o nim Iwona Hałgas w eseju "Boży człowiek, boży szaleniec".
Biografia ks. Ziai mogłaby stanowić kanwę pasjonującej filmowej opowieści. Nie tylko ze względu na fakt, iż w trakcie swego ponad dziewięćdziesięcioletniego życia ksiądz Jan był uczestnikiem i świadkiem wydarzeń całego niemal XX wieku. Przede wszystkim jednak z uwagi na nieszablonowość działań kapłana, jego wierność zasadom Ewangelii realizowaną bez kompromisów, a zarazem z wielką miłością ludzi, których spotykał na swoje drodze. W tym filmowym obrazie z pewnością nie zabrakłoby pięknych i niezwykłych scen, jak choćby te przywołane poniżej, jako uwertura do dalszej opowieści.

- Stefan Kisielewski (1911 - 1991). Pisze o nim Dariusz Skorupa w eseju "Polemika z całym światem".
"Powstanie Warszawskie nie było aktem dojrzałej męskości: było aktem zniecierpliwienia, młodzieńczej niepowściągliwości. I dlatego przyniosło szkodę podstawowemu akcjomatowi patriotyzmu, jakim jest istnienie narodu ponad wszystko. Walka o honor kosztem 30 proc. polskiego potencjału kulturalnego i gospodarczego była poniekąd aktem psychicznego egoizmu, krótkowzroczności, nieopanowania i - nieprzemyślenia." (1945)
"Przecież ten dzisiejszy Michnik to totalitarysta." (1991)
To tylko niektóre opinie człowieka, który uwielbiał się nie zgadzać.

- o. Joachim Badeni (1912 - 2010). Pisze o nim Artur Sporniak w eseju "Arystokrata ducha".
Był pełen paradoksów: hrabia, który cieszył się, że wojna pozbawiła go magnackiej fortuny, poczytny autor, który sam nie napiał żandnej książki; mistyk drwiący z mistycznych uniesień, wreszcie prawie stuletni zakonnik, chętniej przebywający z młodzieżą niż o 30 lat od niego młodszymi współbraćmi, o których mawiał "staruszki". Ten niezwykły duszpasterz to jedna z najbarwniejszych postaci powojennego Kościoła w Polsce.

- Janusz Szpotański (1929 - 2001). Pisze o nim Zygmunt Saloni w eseju "Szpot".
Janusz Szpotański był najwybitniejszym satyrykiem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, śmiałym i bezkompromisowym. Za karykaturalny wizerunek "Gnoma", czyli Władysława Gomułki, zapłacił więzieniem. Potem do końca PRL-u pisał szydercze wiersze przedstawiające rzeczywistość polityczną kraju. Swą twórczością i swym życiem dowiódł, że był człowiekiem zupełnie wyjątkowej odwagi.

- Jacek Kuroń (1934 - 2004). Pisze o nim Jacek Konik w eseju "Pokonać czarnoksiężnika".
"Mogłem mieć wtedy cztery, może pięć lat, bo to było przed wojną. W Teatrze Wielkim we Lwowie wystawiano 'O dwóch takich, co ukradli księżyc'. W pewnym momencie, kiedy czarownik wsadzał Jacka i Placka do worka, zerwałem się i z rykiem ruszyłem na scenę, żeby ich ratować. Pamiętam te paraliżujący strach i taką niesłychaną siłę, żeby go opanować. Krzyczałem, żeby ten strach zagłuszyć w sobie. Pędziłem na scenę. Już byłem przy czarnoksiężniku, widziałem jego twarz - koszmar. Ryczącego wyniesiono mnie na rękach ze sceny". (J. Kuroń, "wiara i wina. Do i od komunizmu", Warszawa 1990).

- Marek Kotański (1942 - 2002). Pisze o nim Jacek Bąk w eseju "Człowiek, który sprzedał się innym".
"Bohater naszych czasów" większość swego sześćdziesięcioletniego życia poświęcił działaniu na rzecz wykluczonych i potrzebujących pomocy. W swej pracy był stale osobą niepokorną, czyli w pełni niezależną. To pozwalało mu na nieustanne przypominanie społeczeństwu i kolejnym władzom, że "brudnej prawdy" o egzystencji sporej części Polaków nie należy ukrywać, tylko rozwiązywać związane z nią problemy w miarę posiadanych możliwości.

- Simona Kossak (1943 - 2007). Pisze o niej Janusz Korbel w eseju "Zew lasu".
"Konsylium dzieli się i sprzecza, padają zarzuty, obelgi. Czas płynie, puszcza umiera. Ambicje, urazy, sprzeciwy. A puszcza umiera. Uczeni, praktycy, eksperci. A puszcza umiera. Narady, decyzje, dokumenty. A puszcza umiera. Polityka, wpływy, interesy, pieniądze, pieniądze, pieniądze" - to słowa Simony Kossak z 2001 roku, zamieszczone we wstępie do "Sagi Puszczy Białowieskiej". Autorka napisała tę książkę - jak sama wyjaśniła - chcąc spłacić dług za 30 szczęśliwych lat spędzonych w odludziu ostatniej puszczy. Ale jej życie w "raju" splatało się z zaangażowaniem w różne aspekty konfliktu, jaki niesie spotkanie cywilizacji z naturą.

Zatem, kto łaknie lektury budującej - i frapującej opisem postaci nietuzinkowych, którym życie i działalność jawiła się twórczym wyzwaniem -  tego dalej zachęcać nie trzeba.

"Pochwała niepokory", Wydawnictwo DEMART S.A., Warszawa 2011, str. 296