Andrzej Katzenmark „Nie wypłyniesz poza swoją odyseję”, Wydawnictwo Innowacyjne NOVAE RES, Gdynia 2015, str. 320

Kategoria: port literacki Utworzono: poniedziałek, 31 październik 2016 Opublikowano: poniedziałek, 31 październik 2016 Drukuj E-mail


Irmina Kosmala

W SAKWIE EOLA

Nie ma nic słabszego na ziemi niż człowiek. Homer

Mit we współczesnej prozie polskiej jest obecny i fakt ten nie powinien budzić w nikim żadnej wątpliwości. Po stylizację mityczną sięgali najbardziej znani autorzy: Olga Tokarczuk, Andrzej Stasiuk, Jerzy Pilch czy Magdalena Tulli. Jednak motyw wędrówki i postać Odyseusza wydają  się być najbardziej eksploatowane w kulturze. Rozliczne nawiązania do tego archetypu odnajdziemy  zarówno w epice, liryce, w malarstwie czy rzeźbie.

Polski pisarz, Andrzej Katzenmark, postanowił zmierzyć się z homeryckim mitem, wpisując go w konwencję prozy kryminalno-psychologicznej. Główny bohater żydowskiego pochodzenia – Samuel Bursztyn – staje się posiadaczem tajemniczego dokumentu, który wręczył mu kolega raptem na kilka godzin przed swą śmiercią. Od początku utonięcie Jana Turkucia, byłego oficera marynarki wojennej, wysportowanego, świetnie pływającego mężczyzny, budzi w Samuelu wiele wątpliwości. Potęgują się one z chwilą odnalezienia przy rzece medalu, należącego prawdopodobnie do nieżyjącego kolegi, jak i przesłuchania bohatera przez natrętnych policjantów oraz splądrowania jego mieszkania w celu odnalezienia owego niewygodnego dokumentu, demaskującego korupcyjne zapędy członków Towarzystwa Przyjaciół Czwartego Pułku Lotniczego, do którego należał nieżyjący już Jan Turkuć, jak i sam komendant policji.

Odtąd – wydawać by się mogło – akcja przyspieszy i jak na prawdziwy kryminał z domieszką homeryckiego zacięcia, obfitować będzie w rozliczne zabiegi, pełne zaskakujących czytelnika zwrotów akcji, tajemnic, napięć i podsuwających nam fałszywe tropy zdarzeń.

Nic z tych rzeczy. Akcja powieści Andrzeja Katzenmarka zostanie osadzona przede wszystkim w głowie bohatera. To tu rozgrywać się będzie jego główny dramat, dotyczący zarówno świata zewnętrznego (jak postąpić z otrzymanym dokumentem oraz wścibską sąsiadką), jak i wewnętrznego (co zrobić z odnalezioną sprzed ćwierćwiecza miłością, jak poradzić sobie z upiorami samotności i niezdecydowania).

Samuel Bursztyn najpewniej nie wzbudzi naszej sympatii. Od początku damy się ponieść przeczuciu, czy aby nie jest on osobą cierpiącą na rozdwojenie jaźni. Ten wysoce wykształcony człowiek, pisarz oraz  wykładowca akademicki, zwracać się do siebie będzie raz w pierwszej, raz w drugiej osobie. Bardzo często bywa niezdecydowany: „Może pojadę, a może nie. Nie mogę poddawać się żadnym wewnętrznym naciskom. Ta decyzja zapadnie w ostatniej chwili lub nie zapadnie (…)”, a niektóre myślane przez niego zdania pozbawione są sensu: „Przebiegłe myślenie nie będzie decydowało o moim postępowaniu”.

Mogą również drażnić co i rusz wypowiadane przez Samuela Bursztyna łacińskie sentencje, metafory czy porównania. A sam bohater stanie się nieautentyczny w chwili, gdy po ciężkim urazie głowy pojmie, że już nie jest tym samym Samuelem, a nowym bytem, zapisującym otwartą księgę swej introwertycznej egzystencji. Jednak, o dziwo, w nim samym żadnej przemiany nie zauważymy. Wręcz przeciwnie: nadal będzie cytował  łacińskie porzekadła, bał się lotu samolotem i „własnego cienia”. Czy na tym rzeczywiście ma polegać przemiana, po której nic się nie zmienia?
A i samo zakończenie książki będzie co najmniej  - uwaga: eufemizm! - zaskakujące (mnie wprawiło w osłupienie).

Co zatem dobrego? W powieści Nie wypłyniesz poza swoją odyseję z pewnością ciekawe są ustępy introspekcyjne. Bohater Katzenmarka wielokrotnie dokonuje własnej wiwisekcji. I te momenty tchną autentycznością. Wierzymy mu, gdy opowiada o swych słabościach, braku relacji z byłą żoną i dziećmi, zamiłowaniu do alkoholu i lękach. W pewnym momencie, gdy jego czyny zaprzeczą wcześniej zwerbalizowanym myślom, Samuel zacznie obawiać się schizofrenii, jednak nie próbuje nic z tym zrobić, poprzestając na smutnej konstatacji.

Interesujące jest również pojawienie się bohatera-Odysa w „szczególnym świecie” – Norwegii – i uporczywe, prowadzące do niechybnego dramatu, dążenie do celu wyjaśnienia zagadki posiadanego tajemniczego i niebezpiecznego dokumentu. Ten fragment powieści jest wciągający. Kibicujemy więc Odysowi, by „wypalił oko Polifemowi” i odkrywszy prawdę skrywanego przed „złymi” dokumentu  – powrócił do swego kraju niczym król Itaki. Autor postanowił  jednak wpisać w swego bohatera zupełnie inny los (chyba również go nie polubił).

Jeżeli więc chcecie, drodzy Państwo, dowiedzieć się, jak potoczyły się losy Samuela-Odysa oraz jakie wiatry skrywa sakwa Eola, zajrzyjcie do niniejszej powieści. A jeśli nie – nic się nie stanie. W końcu, jak uczy mit, nawet szlachetny podarunek od greckiego boga może przynieść więcej szkód niż pożytku, jeśli nieumiejętnie się z nim obejdziemy. Powieść zatem, jak sam mit – dla wytrwałych!

Andrzej Katzenmark „Nie wypłyniesz poza swoją odyseję”, Wydawnictwo Innowacyjne NOVAE RES, Gdynia 2015, str. 320

Irmina Kosmala



Przeczytaj też w tym dziale niżej recenzję tomu prozy A. Katzenmarka
Granice i przełomy (2015) – autorstwa Agnieszki Narloch