Paweł Orzeł „Arkusz [^pi^gmalion]”, Wydawnictwo FORMA i Fundacja Literatury im. Henryka Berezy, Szczecin 2014, str. 40

Kategoria: port literacki Opublikowano: piątek, 20 marzec 2015 Drukuj E-mail


Agnieszka Kołwzan

„KAMIEŃ STAŁ SIĘ CIAŁEM”

Wraca rzeźbiarz do domu i posąg całuje./ Widzi, jak ogień życia martwy głaz zajmuje./ […] Nie śmie wierzyć w swe szczęście, myśli, że to złuda,/  Jeszcze raz obejmuje posąg. Wtem – o cuda –/ Poczuł jej serca bicie. Kamień stał się ciałem.

Tak opowiada Owidiusz mityczną historię rzeźbiarza Pigmaliona, zakochanego w stworzonym przez siebie posągu pięknej kobiety, która za sprawą Wenery ożywa. Odwołując się do antycznego podania Paweł Orzeł w książce Arkusz [ˆpiˆgmalion] osadza bohaterów w teraźniejszości.

Wersja współczesna utkana została z różnych gatunków literackich, pierwsza część na wzór greckiej tragedii rozpoczyna się prologosem, w którym narrator objaśnia wybór synkretycznej formy: Tekst ten nie jest typowym opowiadaniem; ma w sobie śladowe ilości prozy narracyjnej oraz zdecydowanie bardziej oczywiste fragmenty dramatu i eseju. Jednak w zamierzeniu autora miał on być zwykłym opowiadaniem […]. Miejsce akcji okazuje się nieokreślone, zdarzenia mogą więc dziać się wszędzie, czas akcji to zima 2010 roku, zaś bohaterów jest troje: młoda kobieta o imieniu Liza, starzec – Pygmalion oraz Hermes – bóg wiodący dusze do Hadesu. Parodos – wejściowa pieśń chóru – tu, choć podzielona na strofy i antystrofy, oddana prozą demonstruje eseistyczne rozważania dotyczące wielu, pozornie niezwiązanych ze sobą, kwestii jak: przemiany, którym podlega człowiek, śmierć, rzeźba jako odpowiednik niepokoju „czyjegoś irracjonalnego istnienia”, interpretacja dzieła Ramona Lago Pygmalion przedstawiającego wykuwającego się samodzielnie człowieka: Wypracowuje swój finalny wizerunek i tu pojawiają się wątpliwości: co z plecami? […] A jaki był sam początek? Czy dwie ręce mogły się wydobyć z kamienia i po omacku rozpocząć swą żmudną pracę. […] Najpewniej ukrywa się w tym myśl zbyt prosta, by chcieć ją głośno wypowiedzieć lub zapisać. Wyobraźmy ją sobie, w całym nieokrzesaniu, słabości, trudzie, zakotwiczeniu i… – to jesteśmy my. Epodos otwiera akcję właściwą, niczym w antycznym prekursorze zwiastuje tragiczny finał: Niech te nieszczęśliwe wydarzenia się rozpoczną.

Jednak kolejne epejsodiony niewiele wyjaśniają, akcja skomponowana została bowiem w sposób dalece odbiegający od tradycyjnego ciągu przyczyn, zdarzeń i skutków. Jasność przekazu zaciemniają również wtręty eseistyczne, które pojawiają się pod postacią stasimonów. Dramatyczna część opowiadania nie kończy się żadną puentą, didaskalia podają, że „dalsza część nieczytelna” lub „dalsza część zniszczona”.

Dzięki szczątkowej, niejasnej akcji uwaga koncentruje się na głównych bohaterach. Za pierwowzór Lizy można uznać Elizę Doolittle – główną postać dramatu George’a Bernarda Shaw Pigmalion, w którym uboga i nieokrzesana dziewczyna z niższej sfery staje się przedmiotem zakładu między profesorem Henrykiem Higginsem a pułkownikiem Pickeringiem. W ciągu sześciu miesięcy mentorowi udaje się nauczyć dziewczynę nie tylko pięknej wymowy, czy towarzyskiej ogłady. Eliza przeobraża się bowiem w świadomą własnej wartości kobietę. Natomiast w Arkuszu [ˆpiˆgmalionie] Liza ukazana została po upływie dłuższego czasu jako wciąż młoda, ale zabiedzona, niedomyta, zmęczona kobieta, ukarana w ten sposób przez bogów za udawanie księżniczki, zaś Pigmalion (o proweniencji mitologicznej) jest starcem o długiej, siwej brodzie, zadbanym, choć odrobinę przykurzonym. Opowiada Lizie, jak Afrodyta, którą kochał i ubóstwiał, rozkazała mu stworzyć posąg pięknej kobiety. Ku jego zaskoczeniu figura ożyła i chciała być stale z nim. Stanął przed dylematem: albo odrzuci dar bogini, a wówczas zostanie przez nią ukarany, albo go przyjmie, łamiąc przysięgę miłości złożoną bogini. Wybór Pigmaliona pozostał jednak tajemnicą, nie odsłaniają jej bowiem kolejne fragmenty dramatyczne.

Pewnego rodzaju wyjaśnienie zawiera prozatorsko-eseistyczna część opowiadania, ukazująca wspólne życie Pigmaliona i Galatei w jego cielesnym i duchowym wymiarze. Bynajmniej nie jest ono tak cudowne, jakby należało tego oczekiwać. Bo ożywiona kobieta przestaje być cudem, stając się fizyczna, traci swój nieśmiertelny charakter. Rzecz nie tylko w tym, że podlega wszystkim ludzkim procesom, jak starzenie się, raczej idzie o to, że cielesność Galatei odziera ją z metafizyki, niedookreśloności, doskonałości. Dzieło nie odpowiada idei dzieła, jest jego wynaturzonym zaprzeczeniem: Przyglądał się nagiej Galatei. Spała od paru chwil. Dopiero w tym bezruchu, do którego nadal był przyzwyczajony, widział wszystkie zmiany fizyczne na jej ciele. […] Doszedł do wniosku, że wyrwanie jej do życia stało się również odebraniem nieśmiertelności oraz młodości. Od chwili pierwszego dotknięcia nie była już tą osobą, o którą codziennie się modlił.

Czy nie dzieje się tak z każdym wytworem ludzkiej wyobraźni, który w procesie realizacji, ucieleśnienia, ukonkretniania przestaje być ideą? Czy nie dotyczy to zwłaszcza działalności artystycznej? Czy twórca patrząc na swe dzieło odbiera je w kategoriach czegoś skończonego, perfekcyjnie oddającego pierwotną myśl, czy raczej doświadcza zawodu?

To nie jedyne pytanie, jakie stawia przed czytelnikiem Arkusz [ˆpiˆgmalion]. Jako dzieło o otwartej kompozycji i fragmentarycznej, achronologicznej akcji, korzystające z synkretyzmu gatunkowego, wielowątkowe, wypełnione cytatami, tudzież kryptocytatami oraz wtrętami autobiograficznymi zaprasza do wypełnienia wielu niedookreślonych miejsc…

Paweł Orzeł „Arkusz [^pi^gmalion]”, Wydawnictwo FORMA i Fundacja Literatury im. Henryka Berezy, Szczecin 2014, str. 40

Agnieszka Kołwzan

 

 

Przeczytaj także fragment powieści P. Orła (dział "proza") oraz nasze omówienia jego wcześniejszych książek - Nic a nic (2009), Cudzesłowa (2010) i Ostatnie myśli (sen nie przyjdzie) (2011)  w dziale "port literacki"