Leon Leszek Szkutnik „Stąd do nicości. Haiku”, Wydawnictwo NOWY ŚWIAT, Warszawa 2013, str. 116

Kategoria: port literacki Utworzono: piątek, 07 luty 2014 Opublikowano: piątek, 07 luty 2014 Drukuj E-mail


Wanda Skalska

Leon Leszek Szkutnik – (rocznik 1932) ur. w Lublinie, studiował anglistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Autor podręczników do nauki języków obcych, przede wszystkim angielskiego i niemieckiego. Jego teksty były publikowane w podręcznikach wydawnictw Oxford University Press, Cambridge University Press, Klett, Penguin, Longman (u nas m.in. Wiedza Powszechna). Jak przeczytamy w nocie na okładce nowej książki: z zawodu i zamiłowania nauczyciel angielskiego – przez wiele lat lektor na Politechnice Warszawskiej. Jest również autorem kilku sztuk teatralnych i tomików haiku. I właśnie nowy zbiór haiku Stąd do nicości postaram się przybliżyć.

Przedtem jednak słów kilka o samej formie poetyckiej, bo wiedza o haiku (w znaczeniu powszechnym) jest raczej nikła. Haiku wywodzi się z Japonii, z okresu Edo (1603-1868). Za jego twórcę uznaje się poetę Matsuo Bashō. Jak dowiemy się z rozmaitych materiałów źródłowych, ta specyficzna forma składa się z siedemnastu sylab (podzielonych na trzy części po pięć, siedem i pięć). Lecz oryginalne haiku (czyli w jęz. japońskim) używa jednej ciągłej linijki, zaś podział na trzy wersy stosuje się jedynie w transliteracji tekstu japońskiego oraz w utworach językowo odmiennych. Dobrym przykładem tego mogą być (i są) przekłady wybranych utworów klasycznego haiku na język polski Czesława Miłosza.
Gdy o naszą, to jest krajową, rzeczywistość literacką idzie, współczesnych twórców haiku (zwących się haijinami) nie brakuje. W 2001 r. wyszła nawet Antologia polskiego haiku (pod red. Ewy Tomaszewskiej), dekadę później publikacje zwarte z tym związane publikował m.in. Krzysztof Kokot (choćby antologia Dajmy grać świerszczom). Autorów tworzących haiku w języku polskim jest przynajmniej trzydziestu – biorąc na uwagę tylko publikujących w wydawnictwach zwartych. Jeśli uwzględnimy ogłaszających haiku wyłącznie w przestrzeni elektronicznej – liczba ta wzrośnie.

A czym w ogóle jest ta forma, czym się cechuje? Tu odwołam się do opinii japonistki – Agnieszki Żuławskiej-Umedy – która tak rzecz ujęła.
Każdy wiersz haiku jest obrazkiem — szkicem, który notuje aktualny stan jakiegoś wycinka świata w sposób najpełniejszy, ponieważ oddaje jego barwę, muzykę, nawet zapach i całą otaczającą go atmosferę, działającą na uczucia poety i czytelnika. Podobnie jak w obrazach zen [tzw. zenga], gdzie poszczególne cząsteczki wszechświata: drzewo albo kwiat czy nawet tylko liść, istnieją samotnie w białej i pustej przestrzeni, opisując ten świat w sposób najkrótszy i najbardziej wyczerpujący. Porównanie z malarstwem zen nie jest tutaj przypadkowe, albowiem oba przejawy sztuki stworzone zostały przez tę samą myśl: chęć świadomego przeżycia momentu teraźniejszego.

Zatem, wprowadzeni w sprawę, przystąpmy do zbioru Stąd do nicości – autora słynnego (dla mnie i mojego pokolenia) podręcznika English is My Hobby (skupiając się teraz nie na nauce angielskiego, a na poezji).
Zbiór, dopełniony grafikami Agnieszki Harman, zawiera dwieście pięćdziesiąt utworów. Okładkę zdobi nieostra fota, w tonacjach brązu, przedstawiająca gałązki pokryte kroplami rosy. Świetne to zaproszenie do wnętrza książki: ze względu na klimat i refleksyjną naturę obrazu. Gdyż haiku takie właśnie ze swej istoty jest.

Powiada L.L. Szkutnik w odautorskim słowie na okładce:
Tekst w konwencji haiku jest pewnym szkicem sytuacji w świecie zjawisk. Sytuacja delikatnie wskazuje poza siebie, czemu nie towarzyszy jednak bliższy opis. Zamierzone niedopowiedzenie jest ukrytym znakiem zapytania. (…)
Autor utworu lirycznego, jakim jest haiku, nie musi (a nawet nie powinien) opisywać swoich emocji, wyobrażeń czy poglądów. Wystarczy, że jego tekst umożliwi innym odnalezienie się w nieznanych im dotychczas horyzontach, zwróci uwagę na coś, na co patrzyli nie widząc, nie zauważając rzeczy i spraw niezwykłych. (…)
Nietrwałość, przemijanie świata zjawiskowego – tak widzieli rzeczywistość dawni poeci Japonii. W naszych czasach znacznie rozszerzyły się granice otaczającego nas świata. Każdy coś wie o Wielkim Wybuchu, pędzących odśrodkowo galaktykach, gwiazdach świecących na niebie, które już dawno opuściły przypisane im miejsca. Odpłynęły, rozpadły się, przestały istnieć, są tylko śladami punktów świetlnych. Dochodzą do nas jako echa nicości.
Haiku jest często opisem fragmentu przyrody. Taki opis musi mieć jednak okno na pustkę. Tyle tylko że pustka i nicość haiku mają niewiele wspólnego z naszym zachodnim nihilizmem. Być może to jeden z powodów, dlaczego są dla nas aż tak atrakcyjne.


Trudno jest komentować formę tak zjawiskową, ulotną i zwiewną niczym zorza polarna lub nić babiego lata. A nieporównanie trudniej jest ją tworzyć. Choć niektórym piszącym (właśnie przez ową prostotę wyrazu) wydaje się łatwa (ba, zmajstrowano już nawet „pomocnicze” programy komputerowe dla mniej biegłych poetycko, a pragnących mnożyć podobne utwory – jak donosi brytyjski tygodnik popularnonaukowy „New Scientist” z 2008 r.). Lecz to złuda, pozór „łatwości”. Bowiem podobnemu „tworzeniu” zwyczajnie brak ducha, poetyckiego esprit.

Zatem przyjrzyjmy się na przykładach, jak radzi sobie z ową „introdukowaną” kulturowo formą L.L. Szkutnik. Gdzie liryczna „fotografia” plecie się z aforystyczną ascezą, a fantom mgnień z domówionym „niedomówieniem” (lub na odwrót – co tu w dużym sensie uprawnione). Wyimki na wyrywki, biegnąc ponad stu stronami przybliżanej książki.

zaćmienie słońca
pomiędzy tobą a mną
księżyc na zawsze

sierp księżyca
ciemne ściernisko
chmury

uśmiech mędrca
zmarszczki
w kamieniu

ropucha w parku
w strugach ciepłego deszczu
wiosenny spacer

świerk nad sadzawką
w lesie   upuszcza szyszkę
kręgi na wodzie

Wenus na niebie
odlatuje w nieznane
motyl pod wieczór

cisza
pękanie lodu
na rzece

rybitwa skrzydłem
prawie dotknęła wody
ciepły październik

zamki z piasku sprzed
lat  ten sam brzeg i miejsce
mewy na wietrze

wielki wóz trzęsie
na wyboistych drogach
znikąd donikąd

ich chleb powszedni
pokruszony za oknem
w przeddzień wyjazdu

ptak sfrunął
z drzewa
smuga śniegu

pułap chmur nisko
przed zapadnięciem zmroku
wrony na śniegu

przez pustą plażę
wiatr pędzi czarną piłkę
słońce już w morzu

dalie zwlekają
z odejściem   żaglowce od
wczoraj na redzie

uderzenia fal
słone krople na twarzy
wiatr  ciepło słońca

koniec w początku
czy warto było aż tak
ryby na piasku

światła galaktyk
ocean  i krucha łódź
koncert na skrzypce

na obcym brzegu
tysiące mil morskich stąd
ta sama łąka


To, rzecz jasna, subiektywny wybór. Ale dający wyobrażenie o wadze tych strof – tworzących obrazy pociągające indywidualnym postrzeganiem poety. Którego ścieżkami warto pospacerować.


Leon Leszek Szkutnik „Stąd do nicości. Haiku”, Wydawnictwo NOWY ŚWIAT, Warszawa 2013, str. 116

Wanda Skalska