Leszek Aleksander Moczulski „Kartki na wodzie”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2013, str. 58

Kategoria: port literacki Utworzono: niedziela, 12 styczeń 2014 Opublikowano: niedziela, 12 styczeń 2014 Drukuj E-mail

Jolanta Szwarc

JAK ON TO ROBI

Czytając, myślę, że przez najnowsze wiersze Leszka Aleksandra Moczulskiego zawarte w tomiku „Kartki na wodzie” nie tyle wiodła mnie pogoń za czytelnym sensem, ile ciekawość inżynierii. Książkę rozpoczyna utwór „Fragmenty zwrócone pamięci”. Coś spowodowało, że bohater wiersza opuścił rodzinne strony i udał się na drugi koniec kraju. Wkręcenie w wir życia tam i ciągłe teraz wywołało czterdzieści lat niepamięci, aż w końcu zaczęły go nachodzić chwile refleksji i odtwarzania epizodów stamtąd. „Fragmenty zwrócone pamięci” budują poczucie tożsamości.

Mieszają się wyśnione obrazy z młodości z teraźniejszymi. Chaos myśli podkreślają krótkie jedno, dwuwyrazowe wersy - sen / i jawa / błahe / i ważne / szum ludzi / szum książek / szum jezior. To co najważniejsze w życiu podkreśla metafora wmontowana w schemat składniowy. Książki i jeziora możemy szerzej rozumieć jako kulturę i przyrodę. Było jakieś miejsce w bliżej nie zlokalizowanej przestrzeni czasowej, kiedy – wyzna podmiot liryczny – zamknęły się kościoły dla mnie / ulotniło się niebo. Najistotniejsza stała się ziemia i była ciemność, ciemność, ciemność, po której pojawił się jasny dzień, pełen Dawidowej ufności i oddania Bogu, bo gdy „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” (Psalm 23). Następuje olśnienie, nawrócenie, powrót do tradycji chrześcijańskiej i literackiej. Końcowy fragment utworu kojarzy się z wierszem Tetmajera: na Anioł Pański biją dzwony / a głos ich daleko ulata / a takie czyste i drżące tony / że nawet słucha ich brać skrzydlata / a polne kwiaty szepcą pochwalony / niech będzie Stwórca tego świata. Strofę wyposażył autor w pełne półtorazgłoskowe rymy ułożone przemiennie. Rytmiczność nadają tu odpowiednio rozłożone akcenty – po cztery w każdym wersie z wyjątkiem drugiego.

Na szczególną uwagę zasługuje osiem wierszy połączonych wspólną pierwszą częścią tytułu „Piosenka na koniec świata”. Druga część już dla każdego jest inna. Wiersz „Tutaj, dzisiaj” składa się z dwóch sześciowersowych zwrotek, czyli, jak umiem dodawać, z dwunastu wersów, w których występuje rzadko spotykany monorym: przepalone – nadwątlone – zasłonę – koronę – podobne – obronę – napełnione – przeniesiona – niewzruszone – objawione, pytanie – Panie. Jak widać wszystkie wersy są powiązane tym samym rymem. Od tego układu odbiega tylko ostatnia para. Niewątpliwie są one wyraźniejsze dla ucha niż dla oka, ponieważ końcowe –ę wymawiamy jak –e. Niedokładny rym przeniesiona w organizacji tekstu wyrywa nas z monotonności i jednocześnie zwraca uwagę na istotny dla wiersza sens. Stągwie nie puste. Czymże napełnione? / Wlana w nie woda – w wino będzie przemieniona. Przypomni nam ułomnym, że Jezus nie przyszedł zmienić Prawo, ale je wypełnić. „Zaprawdę powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.” (Mt 5,18). Dlatego autor powie – Tu wieki stanęły i są niewzruszone. / Nie zabraknie jednej kreski w tym, co objawione. Niewątpliwie na klimat wiersza wpływa instrumentacja głoskowa, czyli nagromadzenie tych samych głosek w bliskim sąsiedztwie.

Ach, te piosenki, ile w nich różnorodnego zastosowania środków wyrazu artystycznego. Jaka różnorodność rymów. Czyż nie można zachwycić się niedokładnością w zestawieniu bratku – ratuj? Nawet banalny rym wiosny – miłosny znajdzie w wierszu „Oda do pierwszych pąków zieleni” uzasadnienie w zwykłym, prostym, jakże ludzkim oczekiwaniu na zieleń, uśmiech, miłosierdzie, bo przecież wiosna musi być radosna.

Już takich rymów radosnych nie znajdziemy w „Chorych na samotność”, są bardziej wyszukane i nie one wiodą prym, ale paralelna, podobna do przestawionej litanii, składnia. chorzy na samotność. Rozsądek rozchwiany. / Chorzy na samotność. Mówienie do ściany. Żeby uwypuklić puentę autor rezygnuje w niej z powtórzeń. Żywioły są w tobie. We mnie takie same. W tym zakończeniu znajdujemy znajomość poruszanego problemu i empatię.

O szczególnej umiejętności stosowania przez Leszka Aleksandra Moczulskiego rymów można by pisać jeszcze długo, o bogatej i ubogiej przestrzeni brzmienia, jak też o nieszczególnym unikaniu rymów gramatycznych przez niektórych traktowanych po macoszemu. W tekstach możemy znaleźć śnić – bić, rządzi – błądzi i choćby wrze – prze. Niby to najłatwiejszy rodzaj rymowania, ale nie unikali go wielcy, jak choćby A. Mickiewicz – „Mefistofil duchem skoczy / konia czyści, karmi, poi, / potem bicz z piasku utoczy / i już w gotowości stoi.” Rolę rymowego ekwiwalentu w wierszu „Dziesięć odcieni miłości” pełni rym tautologiczny cielesna – cielesna.

„My poganie chrześcijanie” to ósma, ostatnia piosenka z cyklu, pisana ośmiozgłoskowcem rymowanym. Zawiera serie zachowań nie licujących z chrześcijańską postawą. To wyliczenie wad pseudochrześcijanina kończy pytanie retoryczne – Co się dzieje, co się stanie? – wzywające odbiorcę do udziału w zwalczaniu przywar, bo żyć będziemy Tam, choć na razie żyjemy Tu.

Poeta rozpoczyna swój wiersz „Tam i tu” znanymi z I Listu do Koryntian słowami: Ani oko nie widziało, / ani ucho nie słyszało, jaki tam jest dostatek, dlatego tak trzeba pracować nad sobą, żeby wyczłowieczyć się na człowieka, /…/ Przełom czeka / po co zwlekać. Bardzo mi się spodobał neologizm wyczłowieczyć, automatycznie się kojarzy z „wypierzeniem” czy „przepoczwarzeniem”, co wywołuje jego zrozumienie i podziwianie trafności utworzenia. Takich nowo utworzonych, wzbogacających język wyrazów znalazłam więcej – znocniała, zedniał, zobecniał.

W wierszach Moczulskiego widać troskę o swoje i nie tylko swoje człowieczeństwo, radość z odnalezienia Boga i czuwanie, by Go znów nie zgubić, ufność w Jego dobroć i opiekuńczość, świadomość, że nie może być zawsze słodko, że życie musi od czasu do czasu doskwierać.

O, samotność… Niemiła i miła. Medal zwykle ma dwie strony, może już czas, żeby zastanowić się nad sobą. Nie narzekać bez przerwy. Ileż ciepła i akceptacji innych znaleźć można w króciutkim wierszu „Już czas wstać”: Ludzi do ludzi / budzi serca budzik. / I pod dobrymi myślami / idziemy różnymi drogami. Niestety, to nie jest reguła. Są od niej niechlubne odstępstwa. Tolerancja nie jest przekładalna na przyjęcie /…/ Inny krój powiek nie jest przekładalny na kogoś z nas / Potrzebni są tłumacze do tu / Potrzebni są tłumacze do tam // Gdy brak tłumaczy ożywają demony. I co, pięknie się z tym niepięknym sensem wiąże wymowa tekstu „Z Jana Kochanowskiego fraszek”. Powietrze się kraje / gdy miłości nie dostaje / Jak bezludna ziemia / gdy miłości nie ma / Ptacy nie śpiewają / Brak jest wspomnień z raju / Adama i Ewy / Smutny tutaj przebyt.

Piosenki, ballady, fraszki, wiersze do sztambucha, wiersze dłuższe, krótsze imponują rozmaitością form i różnorodnością realizacji komunikacji językowej. Autor nie odcina się od przeszłości literackiej. Pełną garścią czerpie z rymów nowożytnych, które wyłoniły się w twórczości Jana z Czarnolasu, nie gardzi rymem męskim, który urodził się dopiero na początku XIX wieku. Poeta ma świadomość spuścizny – tego, że żyjemy w ich miastach, mamy ich domy, ich sprzęty, z ich ust piliśmy ich słowa, ich wiersze. Od nich się uczyliśmy, jesteśmy ich dziećmi. Dlatego dobrze jest pokazać, że ich nauka nie poszła w las, że potrafimy tak jak oni, ale również stać nas na swojość zaznaczoną w „Piosence na koniec świata. Wołamy”. Początek i koniec dla podejrzanej Wisławy Sz. / to trzymać się rozumu, zachwytu, / nawet gdy się jest w rozpaczy. / Jak może być ktoś aż tak nie stąd, / aż tak nie swój, aż tak nie nasz, / aż tak dorwać się do naszej giętkiej mowy? / Wywabić te litery wierszy do białych kartek papieru. / Wdzięczność za pomoc w myśleniu. / Za Jej takt, za delikatność, za urok. / I oczekiwanie na nowe wiersze. / Wytrącić jej pióro z ręki. // Jedni piętnują, / drudzy zawdzięczają. / Wracaj. / Wołamy.

„Kartki na wodzie” to cenna książka dla poetów i czytelników chcących podejrzeć warsztat poetycki Leszka Moczulskiego. Na pewno jego doświadczenie wzbogaci każde zmagania się ze słowem.

Leszek Aleksander Moczulski „Kartki na wodzie”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2013, str. 58

Jolanta Szwarc