Anna i morze, Anna i perły, Ikar, Miejsce po spojrzeniu, Oko morza, Potop, Przybliżanie ciemności, Przypływ - i inne wiersze
Tadeusz Zawadowski
ANNA I MORZE
Na brzegu morza Anna
karmi chlebem cienie
męża i syna Rzuca
kęsy jak innym
ptakom które powracają
zza granicy horyzontu gdzie morze
łączy się z niebem
Przylatują na brzeg Anna
zawsze będzie tam czekać Morze
wyrzuca rozbite
wspomnienia
ANNA I PERŁY
Anna łowi w morzu
perły To wspomnienie po ukochanym
którego jej ukradło Anna
złorzeczy falom i przeklina dzień
w którym po raz pierwszy
przyszła na brzeg
Na falochronie mewa
śmieje się z Anny
wyrywa jej perły i rzuca
pod stopy morzu
IKAR
ciało wydobyte z labiryntu nieba
zahacza skrzydłami o słońca
i powoli przelewa się
w wosk
zła wróżba
krzyczą ptaki
i kołują nad moja głową
narasta morze
w drobinach kutrów
płynących po rybę
z dala od matek
i żon
z łuska tuńczyka
i skrzydłem
w sieci nieba
odpływam
MIEJSCE PO SPOJRZENIU
ryby
oko w oko
sieci kładą
martwą powiekę
dzień
budzi się
krzykiem rybitwy
wbitym
w miejsce
po spojrzeniu
morze
odpływa
odsłania siwe
szkielety kutrów
OKO MORZA
stoję na krawędzi morza
stopy zagrzebuję w piasku
niczym małże
przyglądam się ich białej kości
wypłukanej przez wodę
w oddali muszla nieba
zespala się z falą
w błękitnej rozkoszy
krzyku mew
biały żagiel
wypływa z kącika
oka morza
niczym łza
POTOP
wypuściłem gołębia
nie powrócił
może ocalał
zwierzęta umierają
jedno
po drugim
silniejsze żywią się
słabszymi
z ludźmi jest
podobnie
z każdym dniem
skrywam
przed
sobą
coraz mniejszy
skrawek araratu
PRZYBLIŻANIE CIEMNOŚCI
na falochronie rybitwa
pożera słońce
ślady moich stóp powoli
odchodzą w ciemność
PRZYPŁYW
Czekam na przypływ Powoli
nabieram wody
w usta
portal LM, luty 2012
ANNA I DZIECKO
Anna nosi w sobie dziecko
ostrożnie niczym rybitwa
rybę
podziwia fotografię
małe rączki i bijące już
serduszko
niesie je pokazać morzu
które ukradło mu ojca
pobladła fala cofa się
pod jej drobną
stopą
DZIECKO I MORZE
Dziecko z piasku próbuje
ulepić twarz ojca
ostrożnie rzeźbi profil nosa
usta
i roześmiane oczy
gładzi ojca po twarzy
dotyka
ziarnko po ziarnku
wzburzona fala zabiera ojca
po raz kolejny
CHŁOPIEC IDZIE
Chłopiec idzie przed siebie
fala mu się ugina
pod stopą jak modlitwa
pod krzyżem Idzie
szukać ojca pośród rozbitych
kutrów
Na brzegu tylko
martwa ryba
IKAR II
patrzę na morze
jakiś Ikar
kreśli kręgi na wodzie
złamane pióra
fala wyrzuca na brzeg
chłopiec zbiera je
i układa na piasku
kolejny Ikar
przygotowuje się do lotu
SŁOŃCE ZACHODZI
czerwono na niebie
i wodzie
idę brzegiem
ciemniejąc na zewnątrz
i wewnątrz
DZIEWCZYNA I SAMOTNOŚĆ
Dziewczyna samotnieje
niczym wydma Oczy
przemieniają się w ślepe latarnie
i godzinami wpatrują w morze Czasem
litościwa mewa zrzuci pod stopy
martwą rybę Dziewczyna też jest
martwa a przynajmniej
chciałaby nią być Wtedy
z martwym chłopcem trzymając się za ręce
pobiegliby razem tam
gdzie błękitne
jest tylko niebo
NA MOLO
Stoję na molo
pode mną morze
ciągnie za włosy
falę Wtyka rybie
w pysk ciszę
Jestem głodny
mielę w zębach sól
ŚWIT
świt płynie wzdłuż fali
do góry brzuchem
jak ryba która traci oddech
dziewczyna idzie brzegiem plaży
i rozsypuje gołą stopą
pozostałości zamków
z piasku które budowała wieczorem
morze potrafi tylko
obiecywać nigdy nie dotrzymuje
słowa
jakaś mewa śmieje się z dziewczyny
po chwili
martwa ryba świtu
ginie w jej dziobie
Tadeusz Zawadowski
portal LM, styczeń 2013