Zmierzch, Sposób, Mój kraj, Pod wiatr
Janusz A. Kobierski
ZMIERZCH
To pora nostalgiczna,
bo zwiastuje
nieuchronny koniec.
Tworzy szarą mgłę,
co z nagła zmienia się
w kolor sadzy.
Przykrywa skutecznie
barwy oraz odgłosy świata.
Tym samym niepokoi,
zabierając nam
i tak skąpy czas.
Dopiero ze snem spływa
spokój i oczyszczenie.
VI 2009
SPOSÓB
Nie takie to łatwe
zdążać do mety
prosto.
Trzeba mieć
nadprzyrodzone
widzenie rzeczywistości.
W umyśle światło,
które nie zgaśnie
w ciemnościach.
W sercu
pragnienie niezłomne.
Konieczna jest miłość
czyniąca w duszy ogród
piękny i wonny.
I siły
pobierane korzeniami wiary
ze skały
Życia.
7 VI 2009
MÓJ KRAJ
W ostatnich wiekach mojemu krajowi
nie po drodze ze szczęściem.
Najczęściej słychać w nim pieśni
o bohaterach i tęsknocie.
O miłości też,
ale to temat zastępczy.
Rodacy moi ciężko pracują,
a zarabiają tyle,
co nic.
W swych słowiańskich duszach
ukrywają
zachwycającą wiarę dzieci.
I oczekują szczęścia
w wymiarze sprawiedliwości
oraz dobra;
bo od pokoleń wiedzą,
nie wiedzą,
że tu na ziemi,
a zwłaszcza w swoim kraju,
widoki na nie
są takie, siakie,
nijakie.
VII 2009
POD WIATR
Dlaczego ten wiatr taki groźny?
I czemu wieje w oczy
całe lata,
życie całe?
Nie chce ustać.
To tajemnicza sprawa.
Nie daje spokoju.
Właściwie zabiera odwagę,
którą zużyłbym
na spełnianie marzeń,
czynienie dobra,
ulepszanie losu.
Nie pozwala odpocząć.
Gdy jedna trudność się kończy,
jawi się już kolejna.
Mocowanie się z nim
pochłania energię
i czas.
Tak więc
siły starcza mi tylko
na małe notatki
z drogi
do wciąż dalekiego celu.
VII 2009
Latarnia Morska 1-2 (11012) 2009 / 1 (13) 2010