Do rzeczy, Zakład, Konkon
Lesław Nowara
DO RZECZY
Do rzeczy trzeba się zabierać
rzeczowo, czyli biorąc je dosłownie
do ręki, badając ich ciężar
gatunkowy, gatunek ich ciężaru,
oddzielając istotne od nieistotnych.
W rzeczach istotnych
dociera się do samej rzeczy
oddzielając od niej istotę,
a następnie oddzielając ją
od istnienia.
Przypomina to trochę oczyszczanie ryby,
którą przed podaniem pozbawia się wnętrzności,
oddziela od głowy i ogona,
wyłuskuje z ości, pozostawiając
czyste mięso.
Oto czysta ryba, prosto z wody,
oczyszczona ze zdolności pływania, poruszania skrzelami,
otwierania pyszczka.
Tak właśnie osiąga się czystość.
W taki sposób,
mówiąc do rzeczy,
osiąga się czystość,
oddzielając dosłownie mówienie
od rzeczy, dosłownie
pozbawiając rzeczy języka.
ZAKŁAD
Mój pierwszy zakład przegrany w tym miesiącu
To huta Z załogą jak na pancerniku liczącą
Dwa tysiące Prawdziwa armia do niedawna licząca przeciętnie
Po dwa tysiące miesięcznej wypłaty
Teraz na pewno wyjdzie na ulice
Wyjdzie wczesnym wieczorem na spacer do parku
Dojdzie do bulwaru nad rzekę
Gdzie nawet nie dojdzie
Do użycia broni
*
Stoimy pod krzyżem do którego przybita została
Tablica z napisem „likwidacja zakładu”
Z przykazaniem „obcym wstęp wzbroniony”
Rozglądamy się
Ale nie ma jeszcze nikogo
Kto na pewno nie byłby tu obcy
*
Nie wiadomo teraz co zrobić
Z taką armią Co zrobić z bronią
Żywcem złożoną
Do grobu
Tylko patrzeć aż sama
Rozbroi się
I rozłoży wygodnie na parkowych ławkach
Rozbierając się po kawałku
I wymachując białymi częściami
garderoby
Dając znaki że w każdej chwili
Jest gotowa się poddać
I przejść na stronę
Poddanych
KOKON
W kobietach szukam śladów
Jakie mogli pozostawić mężczyźni
W tym celu
Nawet w pociągu
Zajmuję się rozbieraniem
siedzącej naprzeciwko dziewczyny
Która wstydzi się by po prostu uciec
Więc tylko odwraca się w sobie
Aby wyjść przez okno
Prosto w czekającą na peronie matkę
I zamknąć się w niej jak w mumii
Tam ukrywa się przed odkryciem
Kiedy zdejmuję z niej części garderoby
Oddzielam części ciała
Przymrożone do kości
W podobnym do chłodni podmiejskim pociągu
Odwracam ją na lewą stronę
Wykrawając po kawałku
Skulonego mężczyznę
Którego odczuwała
Jedynie jako
Ciężar w żołądku
Narzekając na bóle brzucha
Mężczyzna owinięty
Wokół własnego żebra
Otoczony teraz
Przez sześćdziesięciu pasażerów
W cieple ich oddechów
Posykuje cicho
Jeszcze zaczerwieniony
Jak owoc
Zupełnie niedojrzały
Wydobyty przedwcześnie
Z kokonu
Dopiero zaczyna się rozwijać
Rozplątywać
Z trudem
Rozprostowując skrzydła
Lesław Nowara
portal LM, marzec 2016
Przeczytaj też w dziale „boja literacka” naszego portalu maksymy L. Nowary sygnowane tytułem „Ludek fatalista”