Poeta, ***(brak pochwały), Zaproszenie, Nie należę już do was, Rzeźnia na Księżycu, To, co nieuniknione
Katarzyna Bereta
POETA
poeta na początku wieku
w średnim wieku
nie może pozwolić sobie na flirt
zakazane mu boczne arabeski
bo mógłby się ośmieszyć:
przecież nie pali i myje włosy
popełniłby faux pas
na zadymionych salonach
w czystym podkoszulku
poeta wciąż na początku
chociaż pośrodku
czyta o przypadkach pana cogito i niejakiego nn
nocami majaczy mu duszna inżynieria wersów:
połyka ją jak gorzką pigułkę
i wraca na rzymski bruk albo do greckiego polis
robi notatki na marginesie genesis i Darwina
bawi się w konstruowanie świata od nowa:
zwłaszcza gdy boli go ząb
poeta w środku bardziej przypomina jabłko:
ma kilka komór i kilka pestek
nie tak jednak jak pomarańcza
*** (brak pochwały)
nie pochwalam waszych białych koszul
z resztkami kochanek na kołnierzykach
ani garniturów pierra i christiana
do których nosicie męską biżuterię
nie pochwalam skórzanych teczek
mruczących długo i zalotnie
obojętne mi są paznokcie nienaganne
fryzury zawsze świeże
i buty podnoszące was
do rangi ojca chrzestnego
póki nie jesteście mężami prawa
nie pochwalam waszych zabawek
bujanych koników jaguarów
i całej tej gry z zasadami
ZAPROSZENIE
roześlę zaproszenia
zdążą się przygotować
wpiszą w kalendarz
i nie będą robić wymówek
powiem co zrobić
z myślami upchanymi
po szufladach albo nacinającymi
śliską powierzchnię dysku
rozdam książki gromadzone
na pohybel kurierom
i życzliwym sąsiadom
zapiszę wnętrze nauce
albo chorym na raka
i inne okropności
przynajmniej cząstka przeżyje
w słoiku lub czyjejś głowie
roześlę zaproszenia na pogrzeb
jeśli zdążę się przygotować
i ustawię przypominajkę
w laptopie bo nie wypada
spóźnić się na własny ślub
a tym bardziej pogrzeb
co by pomyśleli goście
(wymówkom)
nie byłoby końca
NIE NALEŻĘ JUŻ DO WAS
żegnam was liczących pomyłki
i potknięcia bez litości dla kostki
brukowej rzuconej ptakom
zamiast ziarna i wieprzom
miast pereł żegnam kroczących
pewnie wśród chmur
gwiazd i mlecznych światów
żegnam planistów śmiało
kreślących de en a i wysokość
zasiłku żegnam młode
wilczki czyhające na
moją nieuwagę by zamknąć
mnie szczelnym kordonem
niechęci żegnam starych
wyjadaczy przed którymi
drżą ściany sklepienia
i echo w studni
nie należę już do was
RZEŹNIA NA KSIĘŻYCU
człowiek wylądował na księżycu
w lutym trzynastego
przygotował krajobraz
rozkruszył domy
wypalił ulice
spopielił 130 tysięcy
nie powinno być ludzi
gdzie nie ma flagi
gdy lądował nad Dreznem
szalał wiatr historii
więc człowiek szybko odbił
stopę w księżycowym pyle
i wrócił na ziemię
po raz pierwszy
TO, CO NIEUNIKNIONE
każdy śpi na tapczanie gestapowca
którego führer nie miał lewego jądra
którego matka śpiewała piosenki
którego ojciec przysięgał wierność
każdy śni o wielkim polowaniu
na zające sarny i bażanty
zostawiające na śniegu ślady
pachnące krwią i prochem
każdy walczy przed snem
z wewnętrznym gestapowcem
z führerem pod tapczanem
ukrytym tam przed sądem
każdy gra przed sobą samym
wielki smutek po zającach
wielką traumę z braku jądra
wielki lęk przed prochem
Katarzyna Bereta
portal LM, lipiec 2015