Było na początku, Moje Ur, Zbliżenia, Przejść granicę Poznania, Per cruceum tuam, Od strony serca, Ułomki, wyimki..., Zielone
Anna Nogaj
BYŁO NA POCZĄTKU
słowo
ma moc podłożyć nogę
wyprowadzić na manowce
chichotać z ciebie
i skurczyć serce
do orzeszka
może też wywyższyć
ubrać w uśmiech świętego
pogłaskać
i zbudować od nowa
śmiało więc
choć jednym palcem
porusz stare fundamenty
zobacz jak sypią się
gdy czołem dotykasz Słowa
rodzi się nowe
się staje
MOJE UR
jestem człowiekiem
mogę wiele uczynić
np. kupić bilet i wyjechać
ofertą last minute
znaleźć tam dom
zbudować fundamenty nowej
siebie
patrzeć w niebo i mieć wszystko
gdzieś
zrzucić z siebie starego człowieka
ubrać w modlitwę
i przenosić miejsca, zdarzenia, światła
błyszczeć Twoją chwałą
i pokorą Hioba
o powal mnie znów na ziemię
raz jeszcze w drodze do Damaszku
przemebluj mieszkanie
uformuj od nowa
komórki
natłuść włosy oliwą
a w oczach rozsyp glinę
bo na razie jestem tutaj
gotuję się do wymarszu z Ur
zapinam sandały
i płaczę
ZBLIŻENIA
był czas stawiania
stopy na wodzie
wierciło się szczęście
jak wspominam
ono zawsze spływało znienacka
nie z tej strony co chciałam
gdzie czekały ramiona
zaczajone pod podszewką
łypało zielenią
teraz to woda
uczy się po mnie stąpać
pozwala sobie coraz śmielej
zalewa uszy i oczy
wycieram szybko
i tylko czasami odpływ
gdy dobre tchnienie Ducha
pocałuje w czoło
PRZEJŚĆ GRANICĘ POZNANIA
mogłabym teraz być na przykład
w poznaniu jeździć tramwajem od
punktu a do punktu b i mieć wszystko
gdzieś tam w oddali działyby się
sytuacje w których wciąż by mnie szukano
mogłabym wejść znowu do znajomej
katedry i wystukiwać spokój
na drewnianym blacie amen amen
w pamięci wciąż słowa kapłana
skąd jesteście i że Kielce jest uroczym miastem
Żeromskiego
to spotkanie mocną nicią pozszywało
wiarę i dwa miejsca prowadząc czule
dalej do myśli że mogłabym teraz być
w poznaniu na starym mieście i z mapą
w dłoni szukać nas w kolorach
wiekowych kamienic
w zapatrzeniu dziecka o niebieskich oczach
a tutaj
wmyślam się do bólu gdy patrzę w górę
wysoko na dachach dzieje się życie poza
fabułą i jest nawet zabawnie
PER CRUCEUM TUAM
nie wiem czy udźwignę sen,
słowo, przystanek. płuca szybciej pracują,
a żebra jak kleszcze, szczelnie zamykają
spuchnięte serce.
dziś przeszło przeze mnie wiele
obrazów - barwy cienie chrystusy.
poraniłam stopy.
zupełnie nie wiem, jak to wyrazić,
ale zmęczenie. we śnie
spadałam z krzyża głową w dół -
w klęskę lub zmartwychwstanie.
potem trzeba było odwracać bieg
pociągów. czeka, czekam, czekamy.
a tutaj jak zawsze czas rozpięty na
skrzydłach kawek, kołuje za oknem.
spokojnie. to ciche pukanie,
gdy nagle przychodzi judasz poranek.
podnosi powieki światłem,
zanim pęknie kolejne przęsło mostu
OD STRONY SERCA
to ona kazała mi z obłędem
w oczach szukać zimnych gniazd kiedy
ptaki odlatywały w odwrotnych kierunkach
a sine niebo dziko mruczało przed burzą
nakładała mi maski na twarz aby zaraz
rozdrapywać je ostrym pazurem do pierwszej krwi
która ponownie runęła w przepaść chwil
podpartych ciszą
obmyła wargi z których spijaliśmy kołyszące się
nieme sylaby
a on chciał tylko opłukać nasze źrenice
w krwi baranka
mówiła wtedy
wytrzymaj jeszcze wytrzymaj dociskając
płócienną miękką pętlę na szyi
a zobaczysz albo nie zobaczysz ryczała
i tak nie ma innej drogi
a tam była tylko ciemność ostateczna
i popchnęła na środek do miękkości
zwróconych nam dotyków
aby nagle obrócić jak kukłą
a wtedy ogniem zapaliły się nasze
żyły
i zanim wbiła w ciebie najostrzejszy pazur
zasłoniłam najczulej jak umiem
tak jak kruchy opłatek
skrywa zazdrosne
tabernakulum
UŁOMKI, WYIMKI..
że opuszczę cię aż do śmierci
powiedz tylko słowo a stanie się
inaczej przecież być mogło
ale zobacz to już trzeci upadek
i niby nieobecność ale przecież jest
milczącą obecnością szkli się w oczach
zapętla na szyi
słowem
co miało mocno huknąć
lecz tylko skruszone jak opłatek
a on przecież kazał dzielić się
więc dla ciebie i dla mnie ułomek
ostatni raz
powietrze w usta i zacisnąć
zęby
ZIELONE
dziewczynka w zielonym płaszczyku
okryła mnie wtedy
gdy zanosiło się na burzę
spadły tylko dwie krople
ciężkie jak sen
dobrze że mamy wiersze
wtulamy się w ich ramiona
szerokie po horyzont
sylaba za sylabą
popychamy kolejny dzień
aby jakoś przetrwać kolejny
zawrót serca
Anna Nogaj
portal LM, marzec 2013