"Topos" nr 5/2010
Nowy numer dwumiesięcznika literackiego otwierają teksty prozatorskie S. Becketta w tłumaczeniu Antoniego Libery. Później o irlandzkim nobliście pisze inny noblista: J.M. Coetzee (kopia doczytu wygłoszonego we wrześniu 2006 r. podczas sympozjum beckettowskiego w Tokio). Dalej bogate działy esejów, szkiców i przyczynków krytycznych wypełniają teksty wokółbeckettowskie m. in. Marty Aleksandrowicz i Miłosza Wojtyny, Moniki Szuby, Katarzyny Ojrzyńskiej, Arkadiusza Misztala (o znaczącej obecności Becketta w prozie Paula Austera), Joanny Lisiewicz (kontekst T. Różewicza), Bartosza Lutostańskiego, Aleksandry Wachacz, Michała Lachmana oraz Enocha Bratera.
Jednak bieżący numer, choć zdominowany wymienionymi materiałami, to nie tylko S. Beckett. Obficie reprezentowana jest poezja. Swoje wiersze tu publikują: Jerzy Sosnowski, Irena Wyczółkowska, Justyna Kałuża, Agnieszka Gałązka, Zbigniew Chojnowski, Eryk Ostrowski, Marcin Dudek, Tomasz Dalasiński, Martyna Bienias, Stefan Szulc oraz Krzysztof Dowgiałło.
Co jeszcze? Katarzyna Zegadło zamieszcza interesujący szkic o Natalii Gałczyńskiej. Nadto m. in. kolejny odcinek "Notesu" Wojciecha Kassa oraz trochę mniej, niż w numerach poprzednich, omówień i recenzji nowych książek.
Lecz wróćmy jeszcze na chwilę do naczelnej postaci "Toposu" nr 5/2010: S. Becketta. A konkretnie do ciekawie przeprowadzonej rozmowy Anny Malcer-Zakrzackiej z Antonim Liberą - wyśmienitym tłumaczem i znawcą twórczości S. Becketta. Krótki wyimek z tejże rozmowy: pytanie i odpowiedź.
Anna Melcer-Zakrzacka: - Czy o Becketcie, nobliście sprzed 41. lat, nie powiedziano już wszystkiego?
Antoni Libera: - Co to znaczy: "powiedzieć wszystko"? Literatura, jak zresztą wszelka sztuka, zwłaszcza wybitna, nie jest czymś, co można definitywnie zbadać, opisać, a potem zamknać sprawę. Odkrywać i wyjaśniać można sprawy tekstologiczne i faktograficzne, ale to nie wyczerpuje zagadnienia. Nie wyczerpują go także takie czy inne komentarze, czy rozpoznania filologiczne. Wielka literatura pozostaje żywa i nie daje się ujarzmić, nawet gdy jest na wskroś przejrzana i rozebrana na czynniki pierwsze, nawet gdy wszystko, co można o niej wiedzieć, wiadomo. W przypadku Becketta rzeczywiście dokonano, i to w stosunkowo krótkim czasie, bardzo szczegółowego i wszechstronnego opisu. W ciągu niespełna 60. lat powstało wiele kompendiów i wydań krytycznych, które dają prawie pełną wiedzę o całym jego dorobku. Ale powiadam, to nie zamyka sprawy. A nie zamyka jej nie tylko dlatego, że zmienia się instrumentarium badawcze, że coraz to powstają nowe metody i teorie analityczne, lecz także, czy nawet głównie dlatego, że dzieło Becketta, być może w wyższym stopniu niż inne, jst nieuchwytne do końca, jak sama rzeczwistość - dla obserwatora. Dlatego też analizowanie dzieł Becketta, przynajmniej od pewnego momentu, a zarazem w fazie najciekawszej, to próba analizowania samej rzeczywistości, to pewna forma filozofowania. To zaś, jak wiemy, można uprawiać w nieskończoność.
Razem z ubiegłorocznym numerem piątym sopockiego pisma opublikowano plakat/arkusz poetycki Piotra Matywieckiego, a też dołączono dwa tomiki poetyckie: Marka Czuku Forever oraz Macieja Mazurka Światła nad rzeką.