Sylwia Gibaszek - Wiersze

Category: z dnia na dzień Published: Monday, October 05 2020 Print Email

 

UKŁADY IZOLOWANE

na zawsze wgrany
algorytm więzi
miłość w czasach zarazy pachnie lizolem
zawiera też dużo lateksu
ciała hermetycznie zapakowane nadmiernie wibrują
Słońce wypala nam zmysły w układach izolowanych

 

PRZYPOWIEŚĆ ANTYDEMOKRATYCZNA

Robotnice czczą królową jak relikwie
polerują komórki do których składa jaja
niczym złoto najwyższej próby
z pietyzmem urządzają woskowe komnaty
wachlują
wycierają pyłki
nie myślą wiedzione czystością rasy miodowych genów
modlą się nektarem do swojej pani
celebrytki od urodzenia
królowa pszczół przychodzi na świat z wielkim rozgłosem
natychmiast po wykluciu gwiżdże jak lokomotywa
z pozostałych mateczników odpowiadają tym samym
o kilka sekund a nawet minut spóźnione wicekrólowe
echolokacja niezwykle przydatna
od razu wiadomo gdzie są te które natychmiast
trzeba przekłuć świeżym żądłem jak włócznią
w świecie pszczół liczy się władza absolutna
ślepe posłuszeństwo feromonom

 

2020
                                Ani Sobolewskiej

To będzie dobry rok!
obwieszczał napis na
zielonej obwolucie kalendarza
pełnego girland kwiatów ziół
przepisów vege
To dobry rok!
zakpili z nas drukarze kalendarzy
w makro skali
W tym roku uwięzieni
w czterech ścianach
podziwiamy zza firanek wiosenne słońce
w podczerwieni ultrafiolecie
kwarki wirusy
superstruny
wirują szybciej niż chora planeta

 


NEVERENDING STORY

być jak John Malkovich
od absurdu po erotyki dopięte na ostatni guzik świeżo wykrochmalonej koszuli
pisać jak Adam Zagajewski
żyletką albo brzytwą po ścięgnach istot
rzeczy
mieć temperament Kasztelanowej Kossakowskiej z Ksiąg Jakubowych
w przebraniu Zorro nabijać fajkę
za mocnym dla wielu mężczyzn tytoniem
wspierać Wolnomularzy
samej otworzyć na oścież lożę masońską
na sali gimnastycznej liceum
gdzie uczę filozofii
W ogóle przegiąć tak
żeby popękały wszystkie sprężyny
stanęły pracowite zegary
a stolica pozostała bez prądu
na długie historie
przekazywane z ust do ust
wszystkimi arteriami

 

 

PIERŚCIEŃ GYGESA

I am invisible man - śpiewa Freddie Mercury
gdy premier pije kawę na tarasie czterdziestego czwartego piętra
spogląda z wysokości na śpiące miasto
gdyby tak mieć pierścień Gygesa
oddawać się namiętnościom
nierządowi władzy absolutnej
incognito- myśli
tymczasem nad uchem premiera
przelatuje pneuma
z prędkością światła zmienia
bieg świata
paraliżuje płuca
układy scalone
samoloty
uwięziła ludzkość w sieci
jak ławicę szprotek
Niepotrzebny wcale pierścień Gygesa
I am invisible...

Sylwia Gibaszek

 

 

Przeczytaj też w dziale ‘poezja’ wcześniejsze wiersze S. Gibaszek