Błyskawiczny konkurs świąteczny „Latarni Morskiej” i „eleWatora”
Jak co roku o tej porze ogłaszamy błyskawiczny konkurs świąteczny. Cytujemy wiersze siedmiu poetów. Kto rozpozna i poda nazwiska przynajmniej czterech autorów, weźmie udział w losowaniu nagród.
Adres korespondencji: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.
Termin nadsyłania odpowiedzi mija 31 grudnia 2019 r. o północy.
Tradycyjnie już wśród spełniających warunki uczestników konkursu rozlosujemy archiwalne numery „Latarni Morskiej” i „eleWatora”, a także wydane przez „Latarnię Morską” i „eleWator” książki.
Prosimy o podawanie fizycznych adresów przy nadsyłanych odpowiedziach – by nagrody mogły trafić do rąk uczestników konkursu.
Prawidłowe odpowiedzi, a też listę nagrodzonych, podamy 1 stycznia 2019 roku. Nagrody rozesłane zostaną w ciągu tygodnia.
A tymczasem, Drodzy Czytelnicy i Autorzy, błogosławionych świąt Bożego Narodzenia. Dzielmy między sobą radość z przyjścia Pana. Niechaj nie braknie nam siły duchowej, a Światło pobudzało do twórczej refleksji - niosąc dobre spełnienia.
1.
Statek trzeźwy
Prądem prądów bez twarzy niesiony ku końcom
Raźno nie dałeś wiary jedenastu słońcom
I obliczając wiry zielone – i zorze
Gwiazdy widziałeś w niebie a oczy na morzu
Kiedy lęk wstawał i podawał płaszcz ci
Burza płakała co żaglami klaszcze
Czarne łabędzie piały nad chmurami
Topielce marynarze pośród lin i sieci
Fal świecili białymi jabłek kolanami
Boję się wody jak się boją dzieci
Boję się statków piennej pianą rzeźby
A ty powiadasz:
Ja się boję – trzeźwy
2.
W blasku planetarnym
Wokoło Jak dzieci Jak jeszcze
wpisane w przestrzeń tych kół obwody
otarły się o siebie i świecą pod deszczem
i wznoszą się rzucone na słońce wschody –
Ptak wzbija się do lotu
Ptak zlatuje z ogrodu
Ogród jest głosem słowika
Z błękitnego powietrza spada nagle Ikar
na skrzydłach wielobarwnych motyl
I wszystko w tej przestrzeni nieprawdopodobne
Czym jest? i komu świeci międzygwiezdny kościół
którego wielkość jest w mgłach galaktyki
i nie pomoże nic pytanie czy inne gwiazdy
widzą w ciemności blask planetarny
nagle zjawiony czy tylko złudzenie.
3.
Sen mara
Sen mara Bóg wiara
lecz nic się nie śniło
poprzeczka pnie się w górę
cynamon odmładza
księżyc lizus wschodzi
serce klęka przy sercu by człowiek się rodził
sójka się zbyt długo wybiera za morze
chcemy dobrze od zaraz
pożałuj nas Boże
4.
Psalm o wierze i miłości
O usta usta ciągle się modlące
Śpi anioł cegły szkła tynku i papy
i nagie ciało śni się sennie łące
i miód i z miodu wyciągane łapy
O tym śpiewają senni robotnicy
i tym a jakby śpiewali na przekór
przebitej młotem na łąkę ulicy
na szkło i w wapnie wygaszany wieczór
Komu śpiewają oni na dwa głosy
komu śpiewają łąka się domyśla
kielnia pion młotek i kropelka rosy
kapiąca w pełne tynku koromysła
O czym śpiewają wspominając w pieśni
psa krowę owies sypiący się w rzekę
srebrną konnicą która się nam prześni
nim dom jak rana wejdzie pod powiekę
Komu i o czym żaląc się śpiewają
że miłość wiara są jako dmuchawiec
i maj wtulony w koniczynę maju
nie chce się za nas bratersko wykrwawić
5.
*** (Burso moja Andrzejowa…)
Burso moja Andrzejowa
Zapowiady krupnicze czycze
Koniec kwiatów kiedy w majach
Ziąb obwija kieszenie i psy
To poeta w zaświaty wbił się na czczo
Już w zdrowiach jego diabeł gore
Luizy to wina bo wino jej
Pelargonie ścięte i w fartuchach:
Biało wynoszą czerwień w dziką oddal mirtów
W buldogi zajdziemy prosto lecz z warkiem
Bo trzeba się będzie rozszczepiać stromo
I wierzyć w to czego już nie ma
Andrzejowa moja Burso
6.
Na ciało i krew Pana Naszego Jezusa Chrystusa
Te kości co są to są kości globu
Ta skóra co jest to jest skóra świata
O puste ciało czemu nie masz grobu
A nad tą czaszką czy to anioł lata
To ciepłe co jest to jest krew przelana
O likwor słodki a ta krew jest z kogo
Krew z boku ciecze krew z Chrystusa Pana
A za tym głazem czy nie ma nikogo
A On nie wstanie choć dzień trzeci minie
Choć anioł będzie na kamieniu siadał
I choć kobiety będą nieść wonności
Ta skóra co jest skóra z nas opada
A ta krew z kogo ta krew z nas wciąż płynie
Te kości co są to są nasze kości
7.
Sztuka pisania morzem
Choćby ci cały ocean przeciekł przez palce,
choćbyś zanurzył się, zamienił
w wodę, którą
w sześćdziesięciu pięciu procentach
jesteś,
choćbyś go przeorał jak orka
do góry kilem,
w codziennym trudzie
udeptał, zadeptał
na beton –
musisz pojąć,
że dotykalne morze
jest cieniem prawdziwego,
że jak trzepocząca powieka,
jak ślepy nietoperz
szuka swego oka.