Wojciech Czaplewski "Pochwała niezozumiałości. Eseje filozoficzno-literackie", Wydawnictwo KAMERA, Kołobrzeg 2013, str. 172

Kategoria: port literacki Utworzono: czwartek, 05 grudzień 2013 Opublikowano: czwartek, 05 grudzień 2013 Drukuj E-mail

Krzysztof Maciejewski.

KSIĄŻKI SĄ FILOZOFIĄ

Bojaźń i trwogę odczuwałem zaczynając lekturę tej książki.Czy okażę się na tyle godny, by przestąpić progi Świątyni Intelektu, czy polegnę w Okopach Nieświętej Trójcy między tymi, którzy mogą silić się chwilami na lapidarne wtrącenia, ale nie są w stanie utrzymać ciężaru Dyskursu przez duże D?

Jawiła mi się książka Wojciecha Czaplewskiego jako wyjątkowo wymagająca lektura pełna mętnych znaczeniowo gier słownych, fontann erudycji i kopalń wiedzy. Bo oto nawet sam podtytuł, czyli Eseje filozoficzno-literackie spada na czytelnika obietnicami górnolotnych przemyśleń (nie dość, że eseje, to jeszcze filozoficzne, żeby tę literaturę tu nawet pominąć – czy nie zapowiada to hermetycznej treści? A jakże, zapowiada!). A sam tytuł – Pochwała niezrozumiałości? Nie dość, że obiecuje niemalże przywołuje, tą tytułową niezrozumiałość, a na dodatek jeszcze pobrzmiewa dalekim podobieństwem do Pochwały głupoty Erazma z Rotterdamu (kryptocytat jasny nawet dla antyintelektualnego laika...). Postraszyłem Was trochę tą kokieterią? Chwila suspensu i nagle niespodziewany wniosek: Pochwała niezrozumiałości jest książką wyjątkowo wręcz łatwą w odbiorze!

 

I – znowu zaskoczenie – nie chodzi wcale o prostotę treści i przekazu! Siłą tej książki jest niesamowity język – felietonowy, potoczysty, gawędziarski. To pozwala naświetlić niełatwą w końcu tematykę, jaką jest odnajdywanie wątków filozoficznych ukrytych w twórczości literackiej wybranych pisarzy. To niesie ze sobą wyjątkową wprost świeżość spojrzenia na literaturę – przy czym autor nie spogląda w niebo ku niedosiężnym gwiazdom, by z pozycji szarego człowieka opisywać erupcje twórcze mistrzów słowa. Poziom posługiwania się polszczyzną stawia Czaplewskiego – nie waham się użyć tego porównania – na równi z twórcami, których opiewa. Jeśli nie na poziomie maestrii, to na pewno na poziomie rozumienia języka.

Najlepsze są dla mnie te fragmenty książki, w których pisarz mocuje się z literaturą przenikaną przez filozofię, albo kiedy tłumaczy zawiłe metafory prostymi środkami przekazu. Z drugiej strony są momenty, w których autor zapuszcza się głęboko w alejki filozoficznego ogrodu – gdy eseje filozoficzno-literackie stają się esejami filozoficznymi - i mam wrażenie, że traci wtedy kontakt z czytelnikiem. Tak przynajmniej było w moim przypadku.

Wojciech Czaplewski jest z wykształcenia i zamiłowania polonistą, uczy języka polskiego w jednym z liceów. A ja od razu powiem, że bardzo jego uczniom zazdroszczę takiego nauczyciela. Bo z jego esejów bije pochwała samodzielnego myślenia, odwaga przeciwstawienia się stereotypom narracji i interpretacji. Merytorycznie brzmi wszystko bez zarzutu, a z jaką lekkością jest to wszystko opowiedziane. Nawet te najtrudniejsze lekcje – o Bogu – prowadzone są bez zbędnego patosu, bez wywyższania się. Tak właśnie powinno się mówić o rzeczach wielkich, czy o tzw. sztuce wysokiej. Gorąco zachęcam do zapoznania się z tą wyjątkowo ciekawą pozycją.

Wojciech Czaplewski "Pochwała niezozumiałości. Eseje filozoficzno-literackie", Wydawnictwo KAMERA, Kołobrzeg 2013, str. 172

Krzysztof Maciejewski

(z portalu Papierowe Myśli)