Izabela Iwańczuk "Perły wieczne", Wydawnictwo MAMIKO, Nowa Ruda 2012, str. 66

Kategoria: port literacki Utworzono: niedziela, 03 luty 2013 Opublikowano: niedziela, 03 luty 2013 Drukuj E-mail


Wanda Skalska
 

Izabela Iwańczuk - (rocznik 1976)  ur. w Słupsku, gdzie mieszka. Debiutowała w 1998 r. na łamach katowickiego kwartalnika "Wyrazy", publikując później m. in. "Akancie", "Autografie", "Metaforze", 'Nihil Novi" a także w serbskim piśmie "Balkanski Knjizevni Glasnik". Dwukrotna stypendystka Prezydenta Słupska - w 2006 i 2012 r. Wybrane wiersze autorki tłumaczono na język angielski, hiszpański, niemiecki, rosyjski i serbski. Zdobywczyni nagród w kilku krajowych konkursach poetyckich - m. in.: XXV Jesieni Poetyckiej (Sławków 2009) i III Konkursu Poetyckiego im. św. Jana z Dukli (Dukla 2010). Od 2007 roku w składzie redakcji słupskiego Brulionu Literackiego "Ślad". Dotychczas wydała książki poetyckie: Róża frasobliwa (2000), Koperta bieli (2006), Lunatycy (2008). A u schyłku minionego roku ukazał się nowy zbiór: Perły wieczne.

Półsetkę wierszy Pereł wiecznych słupszczanki oflankowują - wstęp Tadeusza Liry-Śliwy i posłowie Marka Czuku. W końcówce wstępu czytamy, że to tomik, w którym myśli, uczucia, pragnienia zostały zamknięte w nowatorskich trenach i erotykach. A M. Czuku tak konstatuje: Poezja Izabeli Iwańczuk jest głęboko refleksyjna: przeplatają się w niej miłość, śmierć i wiara. Jesto to twórczość ze swej istoty niezwykle humanistyczna, o wysokich walorach estetycznych. W obu opisach znajdziemy znacznie więcej opinii adorujących poezjowanie autorki Lunatyków. I gdyby chcieć tylko na nich się oprzeć, doszlibyśmy do wniosku, że mamy do czynienia z poezją jeśli nie wybitną, to przynajmniej znaczącą. Co, mówiąc delikatnie, sprzeczne się okazuje z wrażeniami po lekturze samych utworów.
Lecz po kolei.

Tomik składa się z dwóch - wyodrębnionych osobnymi tytułami - części. To "Tren wiary" i "Wołacz czułości", wypełnione identyczną liczbą wierszy - po dwadzieścia pięć.
Część pierwsza jest, by tak rzec, wykwitem poezjowania dosyć typowego dla kultury chrześcijańskiej i religijnej. Postacią centralną jest tu matka poetki, którą spowija chmura czułych strof. To, z emocjonalnego i duchowego punktu widzenia, niejako tłumaczy się "samo przez się".
Natomiast część drugą wypełniają utwory grawitujące wokół miłości: w wymiarze fizycznym i pozafizycznym. Od strony formalnej patrząc, określić je można erotykami. Choć nie wszystkie.

Jednakże lektura Pereł wiecznych niesie mieszane odczucia - jak ma to miejsce w zderzeniu z samym tytułem. Bo taka formuła to typowy bryk językowy, zniechęcający już na starcie (chyba że miałby pełnić funkcję prowokacyjną, a tak nie jest). Niepokoi "instrumentarium" I. Iwańczuk, sięgającej po zdobycze zastane, a często przeeksploatowane. Mowa to organizm żywy, tym bardziej mowa "wysoka" - czego spodziewać się należy w utworach poetyckich. Gdy tymczasem u twórczyni ze Słupska nadmiary gładkości oraz figur mocno zużytych, w dodatku podanych w lekko egzaltowanym sosie. Jak na przykład w wierszu "Kochanie": to nic że głuchy telefon/ gołębie rozgruchały park/ kwiat pachnie miłością/ za tobą jak za Mozartem/ lecą spłoszone motyle/ wokół sopranu słońca/ wirują złote skrzypce.

Razić też momentami może swoista nieudolność w budowaniu erotyków, gdzie między innymi takie kwiatki: pocałowałem cię/ pocałowałem niżej/ niżej/ niżej/ pocałowałem jeszcze niżej/ i najniżej// na skrzydłach albatrosa/ przepadłem w niebiosach (utwór "Albatros") lub im wolniej rozpinam/ tym bardziej wchodzisz// w trzeci wymiar/ w afrykański rytm// połykam ciebie jak witaminę E/ i poprawiam tak jak lubisz// mówisz że już jest dobrze/ że lepiej być nie może (utwór "Korekta").
Innymi słowy słabych strof, a nawet wpadek tu nie brakuje. Po prostu ich za dużo. Również akcentowana we wstępie T. Liry-Śliwy niepospolitość strof i mistycyzm u I.Iwańczuk to piramidalne bzdury (i typowa "niedźwiedzia przysługa" dla autorki).

Lecz nie jest tak, by Perły wieczne znaczyły jedynie skazy, obniżające ich wartość. Bowiem poezjowanie autorki Róży frasobliwej ma szereg niebagatelnych walorów. Pośród których warto wypunktować przede wszystkim precyzję budowanych obrazów, ich zwartość oraz nieprzegadanie. A także empatię, zdarzający się dystans do "samopisania", migającą tu i ówdzie świeżość skojarzeń i niezłe poczucie humoru (w szklance śpi księżycowa deszczówka z wiersza "Życie", jak kubańskie cygaro/ podaję ci ogień do ust z wiersza "Kochany" i inne).

A oto mój ulubiony utwór z przedstawiango zbioru - "Wołacz":

chwila w mianowniku szczęścia
jest tylko jeden przypadek
wołacz miłości
tylko jeden wiersz
całuję wersy twoich brwi
idę w słońce po winogrona

Uogólniając i patrząc z szerszej perspektywy. W kontekście krajowej poezji współczesnej. Twórczość Izabeli Iwańczuk mieści się w tak zwanych stanach średnich. To, jak się zdaje, poetka ukształtowana bardziej przez tęsknoty za poezjowaniem wysokim, niźli możliwością jej osiągnięcia. Innymi słowy: zdarzające się przebłyski oryginalności bywają za często gaszone nieporadnymi wersami lub wręcz banałami.

Izabela Iwańczuk "Perły wieczne", Wydawnictwo MAMIKO, Nowa Ruda 2012, str. 66

Wanda Skalska



Przeczytaj też w dziale "poezja" wiersze I. Iwańczuk - z których kilka weszło do przedstawionego wyżej tomiku, a także omówienie jej zbioru Koperta bieli (2006) w "porcie literackim"