Gottfried Benn "111 wierszy", Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2012, str. 234

Kategoria: port literacki Utworzono: wtorek, 18 grudzień 2012 Opublikowano: wtorek, 18 grudzień 2012 Drukuj E-mail


Gottfried Benn
(ur.1886 w Mansfeld - zm. 1956 w Berlinie) - niemiecki poeta, prozaik, eseista, z wykształcenia lekarz. Studiował także teologię i filologię. Związany z ekspresjonizmem. Wydał około 30 książek, głównie poetyckich. W przekładach na język polski ukazały się m. in. Poezje wybrane (1982) w przekładzie Krzysztofa Karaska, Po nihilizmie. Eseje, szkice, fragmenty (1998) w opracowaniu Huberta Orłowskiego i tłumaczeniu Jerzego Kałążnego, Jana Koźbiała i Ryszarda Turczyna oraz Nigdy samotniej i inne wiersze (2011) w tłumaczeniu Jacka St. Burasa, Zdzisława Jaskuły, Andrzeja Kopackiego, Sławy Lisieckiej i Tomasza Ososińskiego. A w tym roku otrzymaliśmy 111 wierszy G. Benna - owoc translatorskiej pracy Andrzeja Lama. I o tej publikacji nieco bliżej.

Przybliżana obecnie rzecz, która wyszła w ramach Kolekcji Niemieckiej Poezji Klasycznej w przekładach A. Lama, patrząc z edytorskiego punktu widzenia - ma ręce i nogi. Cóż znaczy ów kolokwializm? Ano tyle, że książkę opublikowano wedle dobrych zasad dla tego rodzaju wydawnictw. Bowiem czytelnik otrzymał nie tylko świetne przekłady wierszy G. Benna, ale też stosowną "oprawę". Na którą składają się artykuł "Czym był ekspresjonizm?" G. Benna, szczegółową kronikę żywota i dokonań poety oraz notę wydawniczą - autorstwa tłumacza. Nadto znajdziemy przed spisem treści dwa wykazy: tytułów oraz incipitów niemieckich.

Jak dowiadujemy się z noty wydawniczej, podstawą przekładu wierszy jest wydanie Gedichte in der Fassung der Ersdrucke. Mit einer Einfuhrung hg. von Bruno Hillebrand. Fischer Taschenbuch Verlag 2006; Verlagsgemeinschaft Ernst Klett - J.G. Cotta'sche Buchhandlung Nachfolger GmbH, Stuttgart; Lizenzaugabe. Jak dalej informuje translator: Utwory publikowane za życia autora są w tej edycji podane w wersjach pierwodruków, z zaznaczeniem późniejszych zmian, wiersze ze spuścizny według manuskryptów.
Zaś obecne wydanie przynosi niespełna sto utworów przetłumaczonych na polski po raz pierwszy. Układ jest chronologiczny, z porządkowaniem doń wierszy ze spuścizny. Zachowano możliwą do uwidocznienia grafię podstawy, jak stosowanie dużych i małych liter w tytułach (rzadko) i początkach wersów, a także właściwe oryginałowi znaki interpunkcyjne.

Natomiast dołączony artykuł "Czym jest ekspresjonizm?" jest wstępem Gottfrieda Benna do antologii Lyrik des expressionistischen Jahrzehnts. Von den Wegbereitern bis zum Dada, która ukazała się 1955 staraniem Limes Verlag, Wiesbaden. Jak podkreśla A. Lam w końcówce noty wydawniczej - ów tekst zawiera ostateczny pogląd Benna na kwestię ekspresjonizmu, wolny od ubocznych motywów, zbierający doświadczenia całego życia i adresowany do młodszych pokoleń.

A co możemy powiedzieć o samych wierszach G. Benna? Czy "zestarzały się", zwietrzały - tracąc z upływem lat swą siłę? Otóż nie. Wręcz przeciwnie. Jak dojrzewające wino - wzbogaciły bukiet, powiększając moc. Zwłaszcza w kontekście nierównej, za często imającej się postmodernistycznych sztuczek, poezji współczesnej.
Uderza w strofach tego poety niezwykle rozbudowana wyobraźnia, w "opisach" twórczych domykana kodami "cielesności" i "rozumu" - który ucieka dosłowności. Przebija przez to ból istnienia, tajemnica tego, czym "żywimy się" za życia: niespełnieniem, samotnością, a też cieniami wciąż nadciągającej śmierci. Co - mimo traumy egzystencji - nie wyklucza przecież nadziei, także wiary.

 Moje osobiste doświadczenia lekturowe trochę kierują skojarzenia ku wcześniejszej fascynacji pewnym francuskim poetą. Charles Baudelaire, jego Kwiaty zła (Les fleurs du mal  - 1857). Czy ktoś dziś wiersze "poety przeklętego" (pokolenie lub dwa przed G. Bennem) czyta? Tam mieliśmy specyficzne surogaty rozpadu, brzydoty i obrazów "fizycznego odejścia". Jednakże moralność obu tych twórców jest różna. Gdyż gnostycki bunt Ch. Baudelaire'a w zasadzie nijak się ma do rozterek G. Benna - choć klimat i atmosfera strof obu poetyk momentami dają się na siebie nakładać.

To dla miłośników poezji wysokiej przygoda wielka - tym bardziej w przekładzie translatora tak wytrawnego, jak Andrzej Lam. Czyli polecam. Nie będzie to czas stracony.
Nie mogę oprzeć się na koniec cytacji choćby jednego utworu. Rozterka była spora - wybrałam "Wiersz". Dla jego ogólnego tonu, pewnej summy.

Cóż te przymusy mogą znaczyć,
pół obraz i pół słowo, pół nostalgia,
cóż w tobie jest, skąd są te ślady
uczucia, co twą myśl zagarnia?

To wszystko ci z nicości płynie,
z jednego tonu, z potpourii,
stąd bierzesz popiół, stąd płomienie,
sypiesz i gasisz, strzeżesz ich.

Wiesz, że wszystkiego nie obejmiesz,
ogranicz to zielonym płotem -
i już się czujesz pewny siebie,
lecz i nieufny jesteś trochę.

Tak dzień i noc cię mowa trudzi,
dłuto ci służy też w niedzielę,
wklepujesz srebro w łoże fugi
i odstępujesz - jest: istnienie.

Porusza, działa? Działa. I tak ma być. Na to jest poezja pozaczasowa - wołająca do nas, czytelników, spoza obszarów oczywistości...

Gottfried Benn "111 wierszy", Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2012, str. 234

Wanda Skalska



Przeczytaj też na naszym portalu (dział "poezja") wiersze G. Benna (w tłumaczeniu A. Lama) "Szczegóły", "Wspomnienia" i "Dwa sny" (opublikowane w czerwcu tego roku), które weszły do omówionego wyżej zbioru