Co to jest Herbertiada czyli planeta Herbert

Kategoria: eseje i szkice Opublikowano: niedziela, 21 luty 2010 Drukuj E-mail


Wojciech Czaplewski

co będzie
kiedy ręce
odpadną od wierszy

gdy w innych górach
będę pił suchą wodę

(…) co stanie się z wierszami
gdy odejdzie oddech
Z. Herbert
1.
Jedenastego września 2005 roku na scenie kina „Piast” w Kołobrzegu (kiedy wreszcie Kołobrzeg doczeka się prawdziwej sceny?) wydarzył się spektakl, który streszcza całą ideę Herbertiady. Spektakl nosił tytuł Czemu, Cieniu, odjeżdżasz…, a ułożyła go i wyreżyserowała Dorota Segda, zatrudniając, prócz siebie samej, czworo swoich studentów z PWST w Krakowie. Aktorzy mówili wiersze poetów, których Zbigniew Herbert darzył szczególnym podziwem: Kochanowskiego, Słowackiego, Karpińskiego, Gajcego, Baczyńskiego. Teksty gigantów polskiej poezji, opatrzone komentarzami Herberta, spotkały się na deskach Herbertiady z jego własnymi wierszami. Reżyserskim pomysłem Doroty Segdy – jeśli dobrze czytam ten spektakl – było uruchomienie dialogu: oto na kołobrzeskiej scenie zetknęli się ze sobą – i rozmawiali – poeci kilku wieków. Rzadko zdarza się niebanalny publiczny dialog, w którym chodziłoby o porozmawianie, o przyjazną wymianę myśli, radość z poczucia wspólnych wartości.
Dlaczego jeszcze ten spektakl streszcza całą ideę Herbertiady? Na to pytanie są trzy odpowiedzi.
Po pierwsze ideą Herbertiady jest głoszenie Herberta żywego, Herberta aktualnego i atrakcyjnego estetycznie i intelektualnie. Herberta, którego twórczość pozostaje latarnią morską, punktem orientacyjnym, kluczem do rozumienia człowieka i rozumienia tego, co ważne teraz, w gwałtownie modernizującym się świecie. Tytuł spektaklu: Czemu, Cieniu, odjeżdżasz…, to pierwsze słowa słynnego wiersza Norwida . W wierszu tym Norwid, melodyjnym heksametrem opłakując generała Józefa Bema, powiada, że idea nie umiera, że prawdziwie wielki człowiek jest silniejszy od śmierci, bo prawdziwa wielkość człowieka mierzy się tym, jak bardzo dzięki niemu, po jego śmierci, zmienia się świat. (Przypomina mi się rok 1956: pod pomnikiem generała Józefa Bema, w Budapeszcie, wiec poparcia dla polskich przemian, początek rewolucji węgierskiej, tak naprawdę początek końca komunizmu w Europie). Ten jeden z najpiękniejszych wierszy w polskiej poezji był też darzony szczególnym uczuciem przez Herberta, który kilka miesięcy przed śmiercią wyrecytował go z pamięci dla Radia Kraków. Pamiętam to chrapliwe, dreszczem przejmujące zakończenie: Dalej, dalej – –. Cieniem, który odjechał, lecz wciąż jest obecny, wciąż zmienia świat, jest Bem, jest Norwid i cała galeria jego lirycznych bohaterów: Szopen, Ajschylos, Dawid, Sokrates, Mickiewicz…, ale jest też Zbigniew Herbert i jego liryczny bohater Pan Cogito, i jego poezja na złe czasy, poezja, która budzi…
Po drugie w spektaklu tym spotkali się na scenie wykonawcy młodzi, stawiający pierwsze kroki na profesjonalnej scenie (Katarzyna Kilar, Krzysztof Wieszczek, Grzegorz Grafowski i Edyta Babiarska, cudownie mówiąca Laurę i Filona), z aktorką wielkiego formatu, gwiazdą kina i teatru. Taki też jest cel Herbertiady: sprowadzić do Kołobrzegu najwybitniejszych artystów scen polskich, takich jak Agnieszka Fatyga, Krzysztof Kolberger i Krzysztof Globisz, Jerzy Radziwiłowicz, Jacek Karczmarski, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Małgorzata Foremniak – długo by jeszcze można wymieniać równie wielkich gwiazdorów Herbertiady – i spotkać ich z młodzieżą. Młodzież od początku jest „na celowniku” twórców Herbertiady, stąd spektakle studenckie i warsztaty recytatorskie dla uczniów, prowadzone przez najlepszych aktorów. I rosnąca ranga konkursu recytatorskiego – cenne statuetki dla laureatów, możliwość występu na dorosłej scenie, wzbogacenie formuły o poezję śpiewaną. Z środowiska Hebertiady wyszedł pomysł, by kołobrzeskiemu Zespołowi Szkół Społecznych nadać imię Zbigniewa Herberta. Herbert jako wychowawca młodzieży? Poeta, który uczy życia bez łatwizn i bez nagród? Przesłanie Herberta to oferta życia pod prąd, zgody na ból i trud – wbrew obiegowym opiniom, wielu młodych ludzi właśnie takiej oferty szuka.
Po trzecie w spektaklu Doroty Segdy Zbigniew Herbert został ulokowany na właściwym mu miejscu, między Baczyńskim a Kochanowskim, Między Gajcym a Słowackim. Bo Herbert ciągle jeszcze mości się w naszej historii literatury, szuka sobie półki – i miejsca na półce – w narodowej bibliotece. Znowu niedopasowany, ciągle osobno, bo też trudno poezji takiej jak Herberta włączyć się w teraźniejszość naszej literatury, w ten jarmark, paradę krzykaczy, tych paruset piszących wiersze i czytających nawzajem swoje tomiki. Autor Potęgi smaku, wiecznie skonfliktowany z tak zwaną rzeczywistością i tak zwanymi realiami, nigdy nie należał do żadnej grupy (podczas gdy większość poetów przejawia zadziwiający instynkt stadny). „Grupę” Herberta stanowią wielcy przodkowie – od Hektora i Achillesa do Gajcego których Baczyńskiego – wobec których czuł się dłużnikiem, którzy wkładali mu stopę w strzemiona, których pamięci starał się sprostać. W Przesłaniu pana Cogito czytamy: pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę / a kornik napisze twój uładzony życiorys. I było w tym coś proroczego. W artystycznej biografii Herberta jest jakaś nieustanna nieprzystawalność, niepogodzenie z tym, co nie umie sprostać ideałom – w świecie, w ojczyźnie, w literaturze, w samym sobie. Stąd niestanne „napowietrzne boje”.

2.
W 1974 roku ukazała się książka czołowych poetów pokolenia „Nowej Fali” – Juliana Kornhausera i Adama Zagajewskiego – Świat nie przedstawiony. W szkicu Herbert: z odległej prowincji Kornhauser uznał Herberta za poetę „fałszywej kultury”, który sięgając do mitów odległej przeszłości oddala się od „tu i teraz”. Kryje się za tym zarzut braku zaangażowania, który w ustach „nowofalowców”, pozostających w konflikcie z cenzurą i komunistyczną władzą, jest zarzutem poważnym. Jak to się skończyło? Utwory „Nowej Fali” pozostają dziś literacką ciekawostką, podczas gdy siła przesłania tekstów Herberta nie zmniejszyła się ani trochę, mimo że żyjemy w zupełnie innym świecie, innych czasach. Ale też jednocześnie polityka jest przekleństwem, rodzajem fatum ciążącego nad tą twórczością – często traktowaną instrumentalnie, odczytywaną i używaną na sposób ideologiczny. A ponieważ poezja Herberta do ideologii sprowadzić się nie da, okrojony w ferworze politycznych polemik Herbert staje się jakimś stereotypem, który można popierać lub zwalczać. Zadaniem Herbertiady jest przywracać Herbertowi właściwą mu wielowymiarowość.
W 1986 roku w Paryżu ukazała się książka Jacka Trznadla Hańba domowa, zbiór wywiadów na temat czasów najgorszych dla literatury polskiej, po 1948 roku, kiedy wielu pisarzy podporządkowało się totalitarnemu zniewoleniu, głosząc pochwałę komunizmu i pisząc panegiryki na cześć Stalina. Pisarze bardzo różnie, mniej lub więcej zawile tłumaczyli ten swój upadek, tymczasem Zbigniew Herbert, który w czasach stalinowskich nie sprzedał się systemowi, w wywiadzie pt. Wypluć z siebie wszystko brutalnie oskarżył kolegów po piórze o niskie pobudki, nie dające się moralnie usprawiedliwić: tchórzostwo i chęć zysku. Tekst wywołał serię ataków na Herberta.
Rok po jego śmierci, jako reakcja na film pt. Obywatel poeta, wybuchła gwałtowna polemika wokół osoby (bo raczej nie dzieła) Zbigniewa Herberta. Potem była jeszcze kłótnia o archiwum Herbertowskie, które o mało nie wywędrowało za ocean, a ostatnio haniebne pomówienia jednego z tygodników, na tle sporów o lustrację. To wszystko lokuje Herberta w ogniu dyskusji politycznych – tymczasem jego miejsce jest gdzie indziej. Tak jakby zapomniano, że przesłanie, jakie pozostawił Zbigniew Herbert, nie ma nic wspólnego z doraźnym politycznym targowiskiem, że dotyczy kwestii podstawowych i uniwersalnych: relacji człowieka z historią, przyrodą, kulturą i Bogiem. Poezja Herberta to nie kłótnia o drobiazgi, lecz, na przekór czasom, znak sprzeciwu wobec metafizycznego i historycznego zła. „Napowietrzne boje”, jakie prowadził autor Kołatki, dotyczyły pryncypiów, trwale obecnych w ludzkim sumieniu. Zadaniem Herbertiady jest docierać do prawdziwych wartości, ukrytych w pisarstwie Herberta.
Poeta skłócony ze światem wcale nie jest wymysłem romantyzmu, już teksty Reja i Kochanowskiego zawierają silne akcenty polemiczne. Najgłośniejsza i najważniejsza kłótnia poetycka w dwudziestowiecznej literaturze polskiej to spór Zbigniewa Herberta z Czesławem Miłoszem. Przedmiotem sporu była historia i teraźniejszość, stosunek do tradycji literackiej i zasad moralnych. Wielkich poetów różniła ocena Powstania Warszawskiego i postawa wobec totalitaryzmu. Wypowiedzi Herberta przeciw Miłoszowi pełne były goryczy i gwałtowności, i chociaż niedługo przed śmiercią doszło do telefonicznego pojednania, spór trwa nadal. Bo tak naprawdę jest to spór, którego początków możemy doszukiwać się w czasach Kochanowskiego, a najsławniejszym jego fragmentem był konflikt Juliusza Słowackiego z Adamem Mickiewiczem.
Zadaniem Herbertiady jest umieszczać Zbigniewa Herberta na właściwym mu miejscu.

3.
Mędrzec z Ogrodu, zapytany o sposób na szczęśliwe życie, odrzekł, że najszlachetniejszy rodzaj szczęścia to niebanalne rozmowy z garstką inteligentnych przyjaciół. Taką właśnie garstką ma prawo czuć się publiczność Herbertiady. Ta impreza ma imprimatur najbliższych: żony, siostry i siostrzeńca poety, którzy nie są tylko „po prostu krewnymi”, ale też słusznie i skutecznie poczuwają się do roli strażników pamięci i spuścizny. Kołobrzeg, z którym za życia nie miał nic do czynienia Zbigniew Herbert, teraz prawdziwie może nazywać się stolicą jego poezji. I to nie tylko przez tych pięć dni września, kiedy trwa Przegląd. Herbertiada obrasta w fakty i zjawiska, których jest przyczyną: publikacje (m.in. coroczny esej, seryjny almanach Wokół Słowa, znakomita strona internetowa WWW.herbertiada.prv.pl), relacje w ogólnopolskich mediach, szkoła imienia Herberta, budowane w Kołobrzegu regionalne centrum kultury (i wreszcie Kołobrzeg doczeka się prawdziwej sceny), planowany ogólnopolski Rok Herbertowski (2008), Kołobrzeski Salon Poezji i Piosenki Literackiej, spektakle, konkursy, charytatywne mecze koszykówki z udziałem gwiazd… I najważniejsze zjawisko: terytoria serc i umysłów zdobyte przez wielką poezję.
Skoro ten czy ów decydent, półdecydent, mikrodecydent czy pseudodecydent pyta, po co nam Herbertiada, odpowiadam: masz zaszczyt służyć dobrej sławie, …szanowny decydencie. Herbertiada: VIII Ogólnopolski Przegląd Twórczości Zbigniewa Herberta, odbędzie się w Kołobrzegu we wrześniu.



Latarnia Morska 3 (7) 2007