Wojciech Czaplewski - Wiersze

Категория: z dnia na dzień Опубликовано: 24.07.2020 Печать E-mail

 

PIEKŁO

poruszone są moce gwiazd, w ogródku sąsiada coś
spadło i leży. panoszy się. poza tym na razie
nic takiego się nie dzieje. jak to jest iść i nie
ustawać, tego proszę pana nie wiemy.

sprzątamy po sobie żeby nie zostało ani śladu
pod niskim stropem, jak w magazynie kilofów
i łopat, stoimy przechyleni i sztywni, oparci
głowami o mur na którym ktoś wyskrobał

inskrypcję. ale i tak jest zbyt ciemno.
nie to że sen, bo sen to świat, lecz to że boli
że dłoń ma wnętrze, że pragnie. ta chwila

ma rozstępy, białe międzyczasy i miąższ obłąkania.
stojąc tak i czekając, ostrożnie dawkujemy
płytkie powietrze.

 


CZYŚCIEC

nazwijmy to przygodą w tropikach. na zbliżeniu
kropelka z wahaniem zsuwa się szlakiem znajomych
krzywizn ku pradolinie kręgosłupa.
na naprawdę bliskim zbliżeniu.

dobyć z tej przejrzystości posuwisto-skoczny taniec
mitochondriów i lizozymów, balony orbitali, interferencje
korpuskuł, membrany nicości. gmatwanina nieporadnych
gestów, ryzykownych dotknięć, przypadkowe zakamarki

bólu, bujne sploty mroku. nadgarstek jak chleb
tętno jak słodki lament. wołanie głodu
wołanie łaknącego wulkanu.

zadziergać rozstęp tej chwili szybką fastrygą, zamknąć
przed tym żarem uchylone drzwi. nazwać to klamką ciszy, bramą
donikąd. na zewnątrz, po tej stronie, niekończący się deszcz.

Wojciech Czaplewski
 

 

Przeczytaj też w „porcie literackim” recenzje tomu esejów filozoficzno-literackich W. Czaplewskiego Pochwała niezrozumiałości (2013), zbiorów wierszy Próba czytania (2014) i Odzyskane rzeczy (2018), prozy poetyckiej Książeczka rodzaju (2018) a także (w odpowiednich działach) jego felietony oraz prozę