"Almanach poetycki. Liryki i erotyki", Wydawnictwo ALTA PRESS, Koszalin 2007, str. 80

Категория: port literacki Опубликовано: 04.03.2010 Печать E-mail


Wanda Skalska

Stowarzyszenie Kołobrzeskich Poetów idzie jak burza z kolejnymi publikacjami – jednak ze zmiennym szczęściem, gdy na poziom artystyczny spojrzymy. Dotąd wydało kilkanaście książek, głównie indywidualnych tomików poetyckich. Teraz na mym biurku leży almanach poetycki „Liryki i erotyki”.
Niewielka objętościowo, elegancko pod względem edytorskim wydana książeczka, zawiera utwory szesnastu autorów. Są to Piotr Bednarski, Alina Karolina Bratuś, Agnieszka Dębek-Brelik, Michał Filipowski, Alina Kornecka, Eugeniusz Koźmiński, Jan Lechowski, Ewa Wiktoria Matyjaszczyk, Elżbieta Niedźwiadek, Marcin Niedźwiadek, Janusz Pawlak, Irena Sawicz, Agata Stankiewicz, Irena Tarnowska, Wiesław Uptas i Wanda Zima.
To grupa o różnym stopniu zaawansowania twórczego, głównie amatorów. Mamy tu między innymi studentkę polonistyki, pielęgniarkę, prawników, rybaków i  germanistę. Duża jest też ich rozpiętość wieku: od dwudziestokilkulatki do blisko osiemdziesięciolatka.
Każdy udziałowiec almanachu prezentowany jest kilkoma utworami, fotograficznym konterfektem oraz notą biobibliograficzną. Niektóre z tych not rozszerzono o cytację opinii krytycznych: na przykład J. Termera o wierszach J. Lechowskiego czy P. Kuncewicza o utworach W. Uptasa. Niestety, zdarzyły się błędy informacyjne (np. w nocie o P. Bednarskim pomylono tytuł mikropowieści „Jastrzębie wzgórze” - odnotowując „Czarcie wzgórze”). Sporo też innych niedopatrzeń: choćby literówek, braku podpisów autorów zdjęć czy kłopotów z tytułem (bo określenie „Liryki i erotyki” porównać można do zbitki „Zupy i krupniki” - niejasna sytuacja z nakładaniem się znaczeń).
Jednak najważniejsze są wiersze. To, co do powiedzenia mają poetki i poeci. Bo pole manewru twórczego mieli piękne – a precyzyjniej mówiąc: zakreślony rewir tematyczny.
Autor wstępu (a jednocześnie szef Stowarzyszenia) Eugeniusz Koźmiński napisał trochę pompatycznie m. in. Ale miłość wciąż istnieje i wciąż – mimo tysięcy wpatrzonych oczu – poeci odrzucają wstyd i konwenanse i całkiem bezbronni krzyczą swoją rozkosz miłości, udrękę rozstania, swoją radość i rozpacz, wszystko, co może pomieścić dusza.
I tu zaczynają się schody – jak powiedział onegdaj Wieniawa-Długoszewski. Ta rozkosz miłosnych uniesień, a też smutki braku emocjonalnych spełnień obrazowane są przez almanachowiczów czasami dziwacznie, a czasami nijako lub wręcz banalnie. Czytamy na przykład u A. Dębek-Brelik A oni/ nadal bezwstydnie suszyli/ swoje ciała/ roześmiani że udzielili/ pierwszej lekcji/ miłości, u A. Kornackiej Emanujesz odwagą i siłą/ na konarach dźwigasz/ wszystkie troski świata, u J. Pawlaka Czekam na Ciebie./ Obok mnie piwo, u I. Sawicz Miłość/ przyspieszyła oddech/ połączyła ciała/ zapaliła gwiazdy, u W. Zimy bywa/ że miłość zbłądzi/ zwichnie dotyk spojrzeń/ nadzieję/ rzuci na wyczekiwanie.
To zrozumiałe, że o tajemnicy miłości pisać jest trudno – gdyż nieustannie wymyka się dookreśleniom; a poza tym, cóż, ten ogromny bagaż literatury minionej, gdzie – jak się wydaje – napisano o tym chyba wszystko, co słowem da się zawrzeć. Ale to złudzenie, niepotrzebny lęk. Uczucia wyższe nieustannie znajdować będą nowy wyraz, bo zmieniają się choćby epoki,  okoliczności, osobowości twórców i język wreszcie.
Chyba najbardziej ujęły mnie strofy trójki panów: Piotra Bednarskiego, Eugeniusza Koźmińskiego i Michała Filipowskiego. Tu dostrzegłam poszukiwanie i próbę artykulacji własnej.
Jaka przeto suma? Jak w życiu, chciałoby się rzec: ile satysfakcji z lektury, tyle rozczarowań. Z przewagą tych ostatnich.
Za to bardzo dużym atutem almanachu są ilustracje Ryszarda Siennickiego – wykorzystujące rozmaite techniki: monotypię, tusz i olej. Prace zmarłego w 1980 r. artysty udostępnił Dział Sztuki Współczesnej Muzeum w Koszalinie.


Latarni Morska 2 (10) 2008