Robert Adam Jęczeń "Liryki", nakład własny, Lublin 2006, str. 48
Wanda Skalska
Okrężną drogą, bo przez redakcję łobeskiego „Łabuzia”, dotarły „Liryki” Roberta Adama Jęczenia. Lekturę, jak to zwykle, zaczęłam od obejrzenia tomiku. I zaraz przykuła uwagę intrygująca nota na IV stronie okładki, gdzie autor z upodobaniem roztacza przed czytelnikiem pawie pióra. Napisał dwie prace magisterskie: „Habitat człowieka współczesnego” i „Obraz kobiety w twórczości Stanisława Lema” - obie na UMCS w Lublinie: pierwszą w Zakładzie Filozofii Kultury, drugą w Zakładzie Literatury Współczesnej. Najczęściej czyta książki (Eliade, Howard, Musil, Pielewin, Byron itd.), słucha art rocka i rocka progresywnego (Uriah Heep, Genesis, Yes, Led Zeppelin itd.). W muzyce, jak podtrzymuje, szuka inspiracji do tworzenia wierszy. Czasem sam komponuje na fortepianie. Był reaktorem naczelnym „Paradygmatu Podziemnej Wyobraźni” oraz „Światłocieni”. Obecnie rolnik i doktorant na filozofii UMCS. Kocha piękno i życie, uwielbia kobiety, w człowieku nade wszystko ceni duchowość.
Zatem doinformowani rzetelnie, gdy o biografię i upodobania idzie, przyjrzyjmy się samym wierszom.
Zbiorek, opatrzony mottem z Juliusza Słowackiego („Pieśń na Nilu”) zawiera trzydzieści dwa utwory. Bardzo nierówne poetycko, rozchwiane wewnętrznie, w dużej mierze oparte na rymowanej strofice. Często przybierają kształt piosenki lub pieśni – z dominantą nut nostalgicznych. W zasadzie to poetyka sztambuchowa. Bezradna, językowo i myślowo nieodkrywcza. Jak choćby w tekście „Rezygnacja”, gdzie czytamy:
Tak, zabić miłość, bo sama nie umrze,
zakończyć to, co dobrego nie niesie.
Zabiję ją i nadzieję w mig ujrzę
na koniec męki, co jej nikt nie zniesie.
Aż dziw, że napisał to współczesny dwudziestoparolatek! Nawet przy umowności pewnej konwencji czujemy zakłopotanie. Bo to strefy czytelniczych zwątpień i zniechęceń.
Raz jeden, przy jednym jedynym wersie coś we mnie zadrgało. Przy świeżej linijce Zgryzłem orzech snu.
I Nagle/ zawiśliśmy na odrębnych/ bezdennych słupach telegraficznych martwego przekazu. Pstryk, mój ekran pojmowania zgasł. Tylko komunikat po nim się pęta „No signal”.
Latarnia morska 2 (10) 2008